Żużel. Przemysław Termiński policzył, ile punktów wystarczy do utrzymania Apatorowi

- Cieszę się z bonusa, choć niedosyt pozostał. Wydaje się, że wyciągnęliśmy tyle, ile się dało w Zielonej Górze. Musimy zdobyć bonus w Grudziądzu i najlepiej wygrać jeszcze jeden mecz u siebie - mówi Przemysław Termiński, właściciel Apatora Toruń.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Przemysław Termiński / Na zdjęciu: Przemysław Termiński
eWinner Apator Toruń przegrał na wyjeździe z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra 42:48, ale zdobył punkt bonusowy, ratując go w ostatnim piętnastym wyścigu. - Pewnie, że jest delikatny niedosyt. Dla mnie ten mecz to był horror. Wszystko decydowało się w ostatnim biegu. Niestety, tak się ułożyło to spotkanie, że Robert Lambert musiał jechać trzy wyścigi z rzędu. Silnik był już tak rozgrzany, że ostatnie dwa biegi przyjechał na ostatnim miejscu. Nie mógł już niestety nic więcej zrobić - powiedział na gorąco po meczu w rozmowie z WP SportoweFakty Przemysław Termiński.

- Wynik 42:48 nie jest zły. Mecz teoretycznie był do wygrania. Myślę, że wyciągnęliśmy z niego, co mogliśmy. Falubaz był mocno zmotywowany przed własną publicznością i jechał po serii treningów na swoim torze. Nam brakło czwartego do brydża, a tak naprawdę przydałby się też ten piąty. To jest ta różnica, która powinna dawać nam przewagę na swoim torze - dodaje.

Torunianie przez cały mecz gonili rywala, a zdaniem właściciela klubu, kluczowy był wyścig trzynasty. - Gdybyśmy ten trzynasty bieg wygrali, to i pewnie cały mecz zakończyłby się naszym zwycięstwem. Ten wyścig był decydujący. Jeśli chodzi o rezerwy taktyczne, Tomasz Bajerski wyciągnął tyle, ile się dało. Nie wiem, czy ktoś byłby w stanie zrobić więcej. Nasz trener ma przy sobie dwóch speców, którzy główkują cały czas, jak to najlepiej rozegrać. Cały nasz sztab pilnuje to w parku maszyn. Widać, że te rezerwy są przemyślane i na kilka wyścigów do przodu planowane, zakładając różne warianty i scenariusze na torze. Niczym wytrawni szachiści to planują - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO Zmiana, która przyniosła efekt. Bartosz Smektała o tym co pomogło mu poprawić wyniki

Apator wraca teraz na swój tor, ale ma serię bardzo ciężkich meczów domowych, którą rozpocznie pojedynek z Betard Spartą Wrocław. Gdzie zatem szukać punktów do walki o utrzymanie?  - Czeka nas na pewno za tydzień bardzo trudny mecz z Wrocławiem. Tam faworytem nie będziemy. Kolejne trzy spotkania, uwzględniając handicap toru, mogą to być wyrównane pojedynki. Mam tu na myśli mecze z Lublinem, Lesznem i Gorzowem. Kiedy jechaliśmy u tych rywali, za każdym razem robiliśmy w granicach 40 punktów. Jest szansa, że u siebie te mecze będziemy mogli po prostu wygrać - wierzy Przemysław Termiński.

Torunian czeka jeszcze arcyważny derbowy pojedynek w Grudziądzu. - Tam na pewno liczymy na bonus. Mamy 20 punktów zaliczki z pierwszego meczu. Nigdy nie mów nigdy, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że ten bonus uda nam się w Grudziądzu obronić. Oprócz tego punktu, brakuje nam jeszcze jednego zwycięstwa u siebie i wtedy to utrzymanie będzie spokojne - uważa nasz rozmówca.

- Jeśli tego nie zrobimy, walka o pozostanie w PGE Ekstralidze będzie do końca całej trójki. Może decydować nawet mała tabelka. Dużo zależy od tego, jak w przyszłym tygodniu Falubaz pojedzie w Grudziądzu, czy zdoła utrzymać bonus, czy może wygra tam i wtedy sytuacja GKM-u będzie zdecydowanie trudniejsza. Teraz niestety też musimy trochę oglądać się na rywali. Myślę, że nasz mecz w Zielonej Górze bacznie śledzili też grudziądzanie. Z ich perspektywy najlepiej byłoby, żeby bonus rozpłynął się w niebycie. Na szczęście w 15 biegu ten punkt bonusowy udało nam się wybronić - kończy Termiński.

Zobacz także: Trener Stali Rzeszów zdruzgotany
Zobacz także: Legendzie niestraszne żadne bariery

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy eWinner Apator Toruń utrzyma się w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×