Żużel. Jacek Ziółkowski ocenia mecz we Wrocławiu. Mówi, co potrzeba do play-offów
- Musimy wygrać trzy z czterech ostatnich meczów, by znaleźć się w play-offach. We Wrocławiu wykonaliśmy plan minimum, choć apetyty były na coś więcej - mówi po porażce z Betard Spartą Jacek Ziółkowki, menedżer Motoru.
W niedzielnym meczu ogromne znaczenie miały pola startowe. - Stąd też taka wymiana ciosów. Na 5:1 jednych, podwójnym zwycięstwem odpowiadali drudzy. Jak się miało pierwsze i trzecie pole to się robiło punkty - śmieje się Ziółkowski. - To nie była nawet kwestia samych pól startowych, ale dojazdu do pierwszego wirażu. Nawet, jak zawodnicy z drugiego i czwartego pola wygrywali reakcję startową, to na dojeździe tracili - zaznacza menedżer lublinian.
Po dziewięciu wyścigach Motor przegrywał tylko 26:28. Marzenia gości o zwycięstwie rozwiały kolejne wyścigi, szczególnie jedenasty, kiedy taśmy dotknął Grigorij Łaguta. - Może to nie był kluczowy moment meczu, bo w tym jedenastym wyścigu szanse na wygranie meczu nie były już duże. Rzeczywiście szkoda tej taśmy, bo liczyłem, że ugramy w tym wyścigu z tą rezerwą taktyczną Jarosława Hampela coś więcej - nie kryje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Nicki Pedersen wie już co zrobi, jeśli GKM spadnie z PGE EkstraligiPunkt bonusowy dla Motoru we Wrocławiu jest ważny, ale nie kluczowy w kontekście walki lublinian o udział w fazie play-off. - Przed startem rundy rewanżowej mówiłem, że potrzebujemy czterech zwycięstw. Wygraliśmy ze Stalą Gorzów. Jeszcze trzy razy musimy zwyciężyć. Jeśli tego nie osiągniemy, to nie pojedziemy w play-offach - zakończył menedżer Motoru.
Lublinianie u siebie podejmą jeszcze zespoły z Zielonej Góry i Grudziądza, które walczą o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Na wyjeździe pojadą w Toruniu i Lesznie. Walka o play-offy wciąż trwa.
Zobacz także: Piotr Żyto nie gryzł się w język po porażce z Włókniarzem
Zobacz także: Betard Sparta na czele tabeli PGE Ekstraligi
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>