Z naszych informacji wynika, że po rozegraniu 10. wyścigu Fogo Unia nie przeprowadziła do końca zawodów roszenia toru, mimo że takie polecenia wydawali sędzia i komisarz. Mistrzowie Polski za każdym razem po otrzymaniu wyraźnego polecenia mieli tłumaczyć się awarią polewaczki.
Takie tłumaczenie nie jest jednak żadnym usprawiedliwieniem, bo zgodnie z regulaminem gospodarz odpowiada za prawidłowe działania wszystkich urządzeń, które są konieczne do rozegrania zawodów.
O żadnych odstępstwach od tej reguły nie może być mowy, bo przymknięcie oka byłoby niebezpiecznym precedensem. Kluby mogłyby w przyszłości dopuszczać się nieczystych zagrywek, by próbować w ten sposób odwrócić losy meczu.
Jak udało nam się ustalić, wszystkie dokumenty związane z wydarzeniami w Lesznie trafiły już do Komisji Orzekającej Ligi. Ta niebawem zajmie się całą sprawą. Z naszych informacji wynika, że przewinienie jest oczywiste, a to oznacza karę finansową. Trudno jednak powiedzieć, jak wysoki rachunek zapłacą ostatecznie mistrzowie Polski za mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów.
Zobacz także:
Kim jest żużlowy Lewandowski?
Ogromne straty byłego mistrza świata
ZOBACZ WIDEO Lambert opowiada o różnicach w poziomie lig. Mówi też o Motorze Lublin