Żużel. Prezes PGE Ekstraligi o przełożonym meczu w Grudziądzu. Mówi o zasadach i odpowiada na zarzuty kibiców [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Wojciech Stępniewski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Wojciech Stępniewski

- Mecz w Grudziądzu nie został przełożony wcześniej z dwóch powodów. Prognozy wskazywały na opady, ale i front burzowy. Mogło padać, ale nie musiało. Nie chcieliśmy też spekulacji w związku z sytuacją Nickiego Pedersena - mówi Wojciech Stępniewski.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Mecz ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz - eWinner Apator Toruń nie doszedł do skutku po raz drugi. W związku z tym kibice pytają, jak działa procedura przekładania spotkania w PGE Ekstralidze. Czy może nam pan wyjaśnić, jakie tak naprawdę obowiązują zasady?

Wojciech Stępniewski, prezes PGE Ekstraligi: Zasady są niezmienne od lat, ale może zacznę od tego, że coś jeszcze raz wyjaśnię, bo czytam sporo komentarzy w mediach społecznościowych, które wskazują na brak wiedzy dotyczący plandek i odwodnienia. Plandeki - dodajmy certyfikowane przez PZM - będą obowiązkowe od sezonu 2022 na wszystkich obiektach PGE Ekstraligi wraz z odwodnieniem liniowym, co na pewno pomoże organizatorom w przypadku złych prognoz pogody i opadów deszczu. Dziś nie są one wymagane regulaminem licencyjnym, a z tej racji, że koszty zakupienia plandeki sięgają 250 - 350 tys. zł (w zależności od wielkości toru) odstąpiono, mam tu na myśli regulamin licencyjny PZM, od obowiązku ich posiadania w sezonie 2021.  Spowodowane było to wyłącznie sytuacja pandemiczną w 2020 roku. Dodam jeszcze, że obecnie jedynym klubem posiadającym certyfikowaną plandekę jest klub z Wrocławia. Aby plandeka dobrze zafunkcjonowała, potrzebne jest odwodnienie liniowe. Takiego nie mają jeszcze ośrodki z Zielonej Góry, Leszna, Częstochowy i Gorzowa. Jego koszty także są znaczne, ale jest to nierozłączny system: plandeka i odwodnienie.

Już pięć lat temu regulamin licencyjny zawierał tego typu wymogi, tzn. plandek i odwodnienia, kluby i samorządy wiedziały o tym z wyprzedzeniem, potem świat stanął w obliczu pandemii i priorytety się zmieniły. Jeśli mogę zrozumieć trudną sytuację samorządów po 2020 roku, to wychodzę teraz naprzeciw nowemu kontraktowi TV i mówię, że od 2022 roku będą w każdym klubie pieniądze na odwodnienie i plandeki.

ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek

Wróćmy jednak do procedury związanej z przekładaniem meczów.

Zgodnie z regulaminem, kierujemy się najpierw prognozami pogody. Sprawdzane są one w dwóch niezależnych źródłach: IMGW i yr.no, a więc jednym z Polski, drugim z Norwegii. Prognozy są sporządzane przez fachowców, nie widzimy powodów, dla których - a pojawiły się takie pytania i sugestie - mielibyśmy dodatkowo zatrudniać do pracy lub uzasadniania tych prognoz meteorologów. Każdorazowo Ekstraliga Żużlowa - na podstawie prognoz pogody - może (do 48 godzin przed każdym meczem) nadać takiemu meczowi status meczu zagrożonego, co skutkuje określonymi wytycznymi dot. ubicia i przygotowania nawierzchni, ale wyłącznie na podstawie załączonej do takiej decyzji prognozy, która musi dokumentować realne zagrożenie deszczem. Zdarza się czasami, że taki status jest nadawany, a po kilku czy kilkunastu godzinach jest on "zdejmowany", bo prognozy się zmieniają. W każdym przypadku, niezależnie od statusu meczu, organizator jest zobowiązany do przygotowania toru biorąc pod uwagę aktualne prognozy pogody.

Kiedy prognozy są bardzo niekorzystne i wskazują na mocno i jednoznaczne opady deszczu bez frontów burzowych, to bywa również tak, że - chcąc ograniczyć koszty organizacji meczu dla klubów, niepotrzebne dojazdy zawodników i kibiców, a także telewizji - odwołujemy mecz dzień lub dwa dni przed terminem. Chciałbym jednak podkreślić, że dzieje się tak wtedy, gdy jednoznacznie wskazują na to prognozy, nie przewidują one frontów burzowych, jak to miało miejsce w ostatnich dniach w Polsce. Burze mają to do siebie, że niosą opady deszczu, czasami bardzo silne i gwałtowne, ale też mogą być te opady w zupełnie innym miejscu niż prognozowane, czasami mówiąc prosto - pada w jednym mieście i to gwałtownie, a 30 czy 50 kilometrów dalej, mimo wcześniejszych prognoz, opadów brak, a burzy... nie ma.

Niedzielne spotkanie GKM-u z Apatorem zostało przełożone z wyprzedzeniem ze względu na niepewne prognozy pogody. Zdaniem wielu kibiców, którzy są aktywni w mediach społecznościowych, była to decyzja pochopna, bo w niedzielę można było odjechać minimum osiem wyścigów. Co pan na to?

Dla mnie to podejście jest nieracjonalne. Mecz to 15 wyścigów. Mamy punkty bonusowe za dwumecz i bardzo ważną sprawę: trzy drużyny rywalizują obecnie o uniknięcie miejsca ósmego na koniec sezonu i tym samym chcą się utrzymać w PGE Ekstralidze. Który z kibiców, kto z ludzi z klubów i dziennikarzy nie skrytykowałby sytuacji, gdyby w Grudziądzu było po 8. biegu np. 25:23 i sędzia miałby zakończyć mecz? My nie chcemy takich sytuacji. Naszym zdaniem każdy mecz powinien być rozgrywany na bezpiecznym torze, każdy mecz powinien, jeśli to jest możliwe, być rozgrywany w ramach 15 wyścigów.
Dlaczego ten mecz został przełożony na piątek, kiedy prognozy pogody nie były najlepsze?

Nie jesteśmy z PGE Ekstraligą na samotnej wyspie i nie tylko w Polsce jeździ się na żużlu, o czym kibice często zapominają. Nasze sloty dla meczów to piątki i niedziele. Jeśli nie ma Grand Prix lub SEC oraz innych imprez rangi FIM lub FIM Europe, to zdarza się, że korzystaliśmy, ale sporadycznie z sobót. Pierwszym wyborem są dla nas za każdym razem piątki lub niedziele. Jeśli nie ma takich możliwości, to musimy lokować mecze w innych dniach, ale nie takich, które kolidują z meczami lig zagranicznych z udziałem zainteresowanych zawodników. Wchodzimy w taką część sezonu, w której rozpoczyna się cykl Grand Prix, zajmujący piątki i soboty, mamy organizatorów zawodów Grand Prix z Polski. To też było powodem przełożenia meczów 13. rundy PGE Ekstraligi - wychodząc trochę dalej z tematyką terminarza.
Dlaczego piątkowy mecz nie został przełożony wcześniej tak jak niedzielny, skoro istniało poważne ryzyko, że zawody nie dojdą do skutku ze względu na pogodę?

Przekładanie meczów wcześniej - źle. Przekładanie meczów w dniu zawodów, gdy trwa czasami walka z torem i pogodą - źle. Tak mógłbym powiedzieć podsumowując wiele komentarzy kibiców, których szanujemy i dopóty dopóki są kulturalni, bardzo często prowadzę z nimi dialog np. w mediach społecznościowych. Pamiętajmy jednak, że są pewne granice - kibice często nie wiedzą jaka jest sytuacja torowa, a prognozy pogody sprawdzają w źródłach pozaregulaminowych lub co gorsze: kierują się aktualnym stanem spoza miasta, gdzie będą rozgrywane mecze PGE Ekstraligi. Mecz w Grudziądzu nie został przełożony wcześniej z dwóch powodów.
Jakich?

Pierwszy jest taki, że obie regulaminowe prognozy pogody wskazywały na opady, ale i front burzowy. Mogło więc padać, ale nie musiało. Zarząd Ekstraligi Żużlowej nie chciał też spekulacji, iż odwołuje mecz w Grudziądzu w środę lub czwartek, gdy nie był jasny status Nickiego Pedersena. Dość już teorii spiskowych w polskim żużlu, niestety wywoływanych czasami zupełnie niepotrzebnie. Odpowiadam jednocześnie tutaj na informację przekazaną przez klub z Grudziądza w mediach, iż to właśnie ten klub wnioskował o przełożenie meczu wcześniej. Oczywiście - tak było i przypomnę też, że dopiero w piątek GKSŻ wydała komunikat, iż "decyzja DMU o zawieszeniu licencji Nicki Pedersena została zawieszona". Klub z Torunia nie wystąpił do nas z wnioskiem o przełożenie meczu, ale o wcześniejsze powołania na ten mecz, na koszt tego klubu, zgodnie z regulaminem, komisarza toru.
W przyszłym roku w PGE Ekstralidze będą obowiązywać plandeki. Na wszystkich stadionach konieczne będzie również odwodnienie liniowe. Czy można zakładać, że to rozwiąże wszystkie problemy z przekładaniem meczów?

Oczywiście, że nie wszystkie, ale większość. Żużel jest jak Formuła 1, jak skoki narciarskie czy czasami tenis. Jeśli nie ma zadaszonego obiektu, to nie ma gwarancji, że warunki atmosferyczne nie storpedują meczu. Plandeka i odwodnienie to jest duża pomoc, wiele meczów mogą uratować, ale jeśli po przykryciu toru nadal będzie padać w dniu zawodów, to nie ma cudów - mecz się nie odbędzie.

Kibice pytają, jak to jest, że odwołano mecz w Grudziądzu w pierwszym terminie, podobno decyzja była pochopna. Dociekają też, dlaczego zmieniono komisarza toru na spotkanie, bo najpierw był nim Aleksander Janas, a później Jacek Woźniak. Podobno Janas - związany kiedyż z klubem z Zielonej Góry - nie był dobrym wyborem na to spotkanie w obliczu walki o utrzymanie Marwis.pl Falubaz Zielona Góra z ZOOleszcz DPV LOGISTIC GKM-em Grudziądz i eWinner Apatorem Toruń?

Aleksander Janas został po pierwszym terminie wymieniony na Jacka Woźniaka, gdyż już wcześniej miał zaplanowany urlop i wiedzieliśmy od dawna o jego niedyspozycyjności.

Na pierwszy mecz komisarz przyjechał - zgodnie z regulaminem - w sobotę, czyli dzień przed meczem o godzinie. 11:00. Tor po nocnych opadach był wtedy mocno nasączony wodą. Było na nim dużo grząskich miejsc, był rozmoczony czasami na głębokość nawet 8 centymetrów. Prognozy pogody wskazywały na opady zarówno w sobotę, jak i niedzielę. Przed godziną 15:00 w sobotę spadł jeszcze deszcz w Grudziądzu. Około 15:15 mecz został odwołany. Wszystko jest udokumentowane, jak zawsze.
Zobacz także:

Grzyb mówi o transferach Stali Gorzów
Komentator przynosi farta gościom

Źródło artykułu: