[b]
Konrad Mazur (WP Sportowefakty): Porozmawiajmy o Speedway Grand Prix. Jesteśmy po kilku miesiącach jazdy w sezonie 2021. Miał pan szanse obserwować żużlowców na różnych torach. Jakie są pana wnioski, po tym co pan zobaczył?[/b]
Greg Hancock (Czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata, jeden z najlepszych zawodników w historii żużla): Dla mnie wspaniałą rzeczą jest wrócić do żużla i patrzeć na wszystko z bliska. Jestem w parkingu i widzę jak pracują Maciek Janowski, Tai Woffinden i Artiom Łaguta. Są w zespole, ale każdy z nich stara się być jeszcze lepszy i pokonywać przeciwników. Wszyscy doskonalą się bardzo szybko i budują formę przed Grand Prix. Jako były żużlowiec wiem, co to znaczy być w zespole, a jak to różni się od GP. Tu pracujesz dla zespołu, a tam robisz to dla siebie. Miło się na to wszystko patrzy, ale to nie tylko Wrocław. W Gorzowie tak samo. Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik czy Anders Thomsen. Każdy z nich jest wyjątkowy, a w zespole pokazują wielką klasę. Ten sezon może być jednym z najbardziej ekscytujących w ostatnim czasie. Przejście od jazdy zespołowej na indywidualną wszystko zmieni. Nie będzie wszystkich podpowiedzi ze strony teamu. Musisz wiedzieć co zrobić. Od poprzedniego sezonu mamy inny system i przyznaję, bardzo przypadł mi do gustu. Jeździsz dwie rundy w weekendzie. Musisz minimalizować swoje wpadki. To ma sens. Naprawdę nie mogę się doczekać rywalizacji w GP. Szykuje się świetne rozpoczęcie cyklu!
Oczywiście to będzie kolejny sezon bez Grega Hancocka. Kiedyś był pan nieodłącznym elementem cyklu. Tęskni pan za rywalizacją w cyklu, czy uważa pan, że zrobił pan wszystko, co mógł w IMŚ?
Tęsknię, nawet bardzo. Teraz mam inne zajęcia. Są żona, dzieci. W USA żyjesz inaczej, potrafisz nie myśleć o żużlu. A w Polsce? To niemożliwe, jest wszędzie! Jeśli jestem w Ameryce i czuje się spragniony wiadomości o żużlu, to dużo patrzymy z moim synem. Wilbur jest ciągle zaangażowany w speedway social media. Ma kontakt z zawodnikami, Monsterem czy BSI. A ja? Cóż, ciągle mnie to ciekawi. Chcę wiedzieć, co się dzieje w Grand Prix i lidze. Choć czas mija, to ta adrenalina nadal jest we mnie. Kocham ten sport.
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Na pewno jest panu przykro, że nie ma mocnego Amerykanina w stawce. Pana zdaniem, kiedy zobaczymy żużlowca z USA w cyklu?
Zobaczymy, ale kiedy? Smutna prawda jest taka, że potrzeba na to czasu. Jest kilku obiecujących zawodników, którzy maja zdolności i pewną wiedzę, by zaistnieć w świecie żużla. Luke Becker, który jest jednym z moich ulubieńców. Broc Nicol, bardzo utalentowany i z naturalną zdolnością jazdy, ale pytanie brzmi, jak bardzo pragnie, by w przyszłości być mistrzem świata? Jestem przekonany, że taki ma cel. Obaj są bardzo dobrzy, ale potrzebują znacznie więcej doświadczenia. Luke zaczyna się stabilizować, zaczyna być pewny i konsekwentny w tym co robi. Są pewne problemy, z którymi musi sobie poradzić. Najważniejsze, że chce się uczyć. Ma do dyspozycji mechaników, moich i Maćka Janowskiego. To przyniesie dobry skutek. Na pewno chciałbym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak mało Amerykanów jeździ w GP czy ogólnie na żużlu. W Kalifornii jest kilku naprawdę świetnych chłopaków, oglądając ich robiłem wielkie Wow!, ale problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba wyjechać do Europy. Kiedy ja przyjeżdżałem tutaj, to było mi znacznie łatwiej, bo w Anglii ścigało się wielu, świetnych żużlowców z USA. Teraz każdy z moich rodaków pyta mnie o pomoc, o wskazówki, jak być dobrym zawodnikiem, ale trudno dostać się do składów drużyn, to jest kłopot. Nie mogę być w każdym miejscu. Gdy ktoś dostanie się do drużyny to potrzebuje wsparcia, kogoś zaufanego, a Amerykanów w żużlu brakuje. Wierzę, że któryś z moich rodaków będzie na tyle zdeterminowany dla sukcesu i zostawi swój dom, rodzinę i otoczenie, w którym się wychował. Musisz być przygotowany do tego, by oddać wiele, aby spełnić swoje marzenie, jakim jest mistrzostwo świata.
Właściwie cały szum wokół Grand Prix jest skupiony na dwóch żużlowcach, Bartoszu Zmarzliku i Macieju Janowskim. Czy uważa pan, że te dwie osoby będą walczyć o złoto w tym roku?
Należą do jednych z najlepszych żużlowców w całym cyklu. Ich rezultaty w lidze sprawiają, że mediom jest łatwo określić, kto będzie faworytem w GP. Patrzymy na ich występy, pojedynki, jak się prezentują na torze. Widzę jak się starają. Jestem też blisko Taia Woffindena i muszę stwierdzić, że buduje swoją formę przed Grand Prix. Może nie wyróżnia się tak świetną formą, co Maciek i Bartosz, ale robi naprawdę dużo i jest z dala od tej dyskusji na temat GP, na tzw. drugim planie i to mu może pomóc. Od kilku sezonów pozostaje bez złotego medalu. Tai jest głodny kolejnego tytułu. Zdał sobie sprawę, że nie będzie młodszy i potrzebuje się jeszcze przyłożyć, by nie zostać z trzema złotymi medalami. Zmarzlik, Janowski i Woffinden, to ta trójka, która moim zdaniem znajdzie się w TOP3.
Będzie pan obecny w parku maszyn podczas zawodów Grand Prix?
Tak, współpraca z Wrocławiem czy Maćkiem naprawdę mi się podoba. Wymieniamy dużo uwag. Bardzo dużo słucha i chce być jeszcze lepszym. Jest otwarty na zmiany. Myślę, że podpowiedziałem mu taką rzecz, aby stał się jeszcze szybszym. Całą karierę starałem się by być troszeczkę lepszy niż pozostali. Jego team i ja postaramy się, aby jego motocykle były lepsze, ale to zadziała tylko u niego, bo wiemy, jaki jest i czego potrzebuje, to nie będzie automatyczne i będzie działać u każdego żużlowca.
Tommy Johansson, jeden z szefów Dackarny, gdzie startuje Janowski powiedział, że Polak jest już innym zawodnikiem i nikt nie mija tylu rywali, co on. Ma pan przeczucie, że pana "uczeń" jest inny niż dwa, trzy sezony temu? Jest lepszy?
Tak. Jest bardziej systematyczny i powtarzalny w tym co robi. Nie popełnia tych samych błędów co w przeszłości. Dojrzewanie do najwyższej formy zajmuje wiele czasu. Szukanie tej optymalnej formy, w każdym sporcie. Ten moment nadchodzi, gdy wszystko zaczyna się układać po twojej myśli. Jego psychika działa poprawnie, jest pod tym względem bardzo silny, a fizycznie to bestia! Ma fantastyczny zespół, którzy pracują nad jego sprzętem. Ma wszystkie elementy i trzeba je tylko złożyć w całość. Moją rolą jest to, by znaleźć dla niego coś, by wyglądał lepiej od pozostałych. Uwielbiam to jak jeździ, trzyma właściwą linię jazdy, czy atakuje, a także jak bardzo pnie się do przodu i potrafi się ścigać z najlepszymi.
Janowski ściga się w cyklu od 2015 roku. Wielu ekspertów zastanawiało się, dlaczego zawodnik tej klasy nie ma jeszcze medalu IMŚ.
Myślę, że nie dorósł przez te lata do tego, by być w gronie medalistów. To jest proces. Twoja głowa musi być na to gotowa. Nie możesz popełniać żadnych błędów, ani tracić skupienia. Teraz jest dobrze i to jest ważne. Żadna z rund nie powinna być dla niego kłopotem, ale wyzwaniem np. Lublin, gdzie nie miał dobrego występu w lidze. Maciek na pewno podejmuje ryzyko w sytuacjach, których ja na pewno bym nie zrobił.
Myśli pan, że jest już gotowy by poważnie powalczyć o złoty medal?
Poważnie podchodzi do spraw od kilku sezonów, ale czegoś jeszcze brakowało. Nie było mnie przy nim przez ostatnie sezony i nie mogę stwierdzić, z czym się zmagał, czy co było problemem. Teraz widać, że to materiał na mistrza świata, ale są wokół niego Zmarzlik, Woffinden czy Łaguta, a to poważni rywale, którzy będą mu odbierać punkty.
Hans Nielsen powiedział, że Leonowi Madsenowi do złotego medalu brakuje elementu jakim są lepsze starty. A czego brakuje Maciejowi Janowskiemu?
Starty? Może w tym roku u Maćka nie były najlepsze, ale jest bardzo dobry na trasie. Stale się poprawia. W Grand Prix nie możesz pozwolić sobie na gorsze starty. Bardzo się stara i to jest najważniejsze. Przekazuje mu swoje spostrzeżenia, ale nie mogę mu w pełni dać tego, co ja stosowałem w trakcie swojej kariery. On nie jest taki sam jak ja, on musi to wyczuć, co działa, a co nie, co będzie dobre dla niego samego.
Bartosz Zmarzlik stoi przed wielką szansą wyrównania rekordu Ivana Maugera i wygrania trzech tytułów pod rząd. Jak pan to widzi?
Bartosz jest niesamowity. Ma wielkie wsparcie od Tomasza Golloba, które jest nieocenione, a wiemy, że to był materiał na 10-krotnego mistrza świata, ale pewne rzeczy nie ułożyły się tak jak trzeba. Bartosz nauczył się od niego naprawdę dużo. Przeanalizował najważniejsze rzeczy i nie popełnia tych samych błędów co Tomasz. Uwielbiam jego styl, jak się ściga, jego wyjścia spod taśmy i wyluzowanie w parku maszyn. Nikogo jednak nie pomijam. Woffinden czy Łaguta, który staje się coraz lepszy, bo podpatruje Maćka czy Taia. Artiom jest strasznie mocny przy wyjściu spod taśmy, gdy tak zrobi nie macie szans. Powie wam tylko, na razie! I pomacha ręką. Oczywiście Bartosz może ten rekord wyrównać, ale myślę, że Maciek Janowski czy Tai Woffinden mają inne zdanie na ten temat.
Jason Crump w wywiadzie z naszym portalem powiedział, że Zmarzlik to żużlowiec klasy Maugera czy Rickardssona i jest zdolny, by zdominować żużel przez dziesięć lat.
Jak najbardziej, tylko jest jedna kwestia. Bartosz sprawił, że reszta jest tak zmotywowana, by go gonić i w końcu pokonać. Ma przewagę mentalną, bo wie, że jest naprawdę dobry. Zgadzam się z Taiem, że musisz być naprawdę głodny tytułu, by go zdobyć.
Kto pana zdaniem może zostać niespodzianką sezonu?
Wow! To jest trudne pytanie. Myślę, że Artiom Łaguta. Poświęca naprawdę dużo czasu na pracę nad motocyklami. Jego nie interesuje mijanie. Chce być najlepszy ze startu i wygrywać. Może nie taką wielką niespodzianką, ale to może być Leon Madsen. On jest w stanie pokazać dobry żużel, gotowy by jechać o najwyższe cele. To jest żużel, a ja też mogę się mylić. Media mają swoją rolę i jeśli ktoś prezentuje świetną formę, to cała uwaga jest skupiona na wąskiej grupie. To jest sport i nikomu nie można odebrać szans.
Zobacz także:
Żużel. Nowe twarze w cyklu Grand Prix. Kto ma szanse na najlepszy wynik?
Hans Nielsen pod wrażeniem polskich zawodników. Wie, co musi zrobić Madsen, by zostać IMŚ [WYWIAD]