Żużel. "To nie była siara". Bartosz Zmarzlik daleki od nerwów
Gdyby nie defekt, Bartosz Zmarzlik mógłby postarać się o miano niepokonanego w meczu eWinner Apatora Toruń z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Jego zespół przegrał 40:50, a sam Zmarzlik stwierdził, że "siary nie było".
- Po co się denerwować tą sytuacją, wybijać z rytmu? Wiem, że to nie była moja wina, ani mechaników. Złośliwość rzeczy martwych. Nikt nie chciał specjalnie tego defektu - mówił później Zmarzlik w Eleven Sports.
26-latek żałował jednak straconej szansy na zdobycie 21 punktów, bo zawodnicy rzadko mają okazję do jazdy w aż siedmiu biegach podczas jednego spotkania. - Szkoda, bo jeszcze tylu punktów nie miałem, ale też nic pewnego, bo mogłem w tym wyścigu przywieźć zero - dodał.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?Gorzowianinie nie kończą sezonu 2021. Zespół awansował do fazy play-off PGE Ekstraligi z drugiego miejsca i czeka na rywala w półfinale rozgrywek. - Nie patrzę na to z kim przyjdzie nam się mierzyć, bo wszędzie trzeba jechać, regulować silniki i najlepiej wygrywać - podsumował Zmarzlik.
Rywalem Moje Bermudy Stali w półfinale PGE Ekstraligi będzie ktoś z dwójki Motor Lublin - Fogo Unia Leszno. Zadecyduje o tym wynik spotkania, które odbędzie się w niedzielę.
Czytaj także:
Krzysztof Jabłoński buduje pozycję na rynku tunerów
Ważna deklaracja prezesa Arged Malesy Ostrów