Ostatnie dwa tygodnie nie były najlepsze dla Siergieja Łogaczowa. Rosjanin udał się do ojczyzny, by rywalizować w meczu ligi rosyjskiej, po którym okazało się, że zawodnik otrzymał pozytywny wynik testu COVID-19.
Żużlowiec, choć bez objawów, musiał udać się na dziesięciodniową kwarantannę. To właśnie z tego powodu zabrakło go podczas meczu ROW-u Rybnik w Krośnie.
- To było dziesięć dni siedzenia w domu i patrzenia w cztery ściany. Jak już wyszedłem na zewnątrz, to aż mi się w głowie zakręciło. Najgorsze było to, że przez ten czas kwarantanny nie za wiele mogłem zrobić. Regularnie jeździłem na trenażerze, ale brakowało mi innych czynności - przyznaje Łogaczow w wywiadzie dla klubowego serwisu.
Pierwszymi zawodami po kwarantannie był występ w meczu Północ - Południe na torze w Krośnie. Tam dla zespołu Południa udało mu się wywalczyć pięć punktów z bonusem. - Ciężko było przeżyć ten czas bez jazdy na żużlu, a te pierwsze zawody też do łatwych nie należały. Gdy wystartowałem do pierwszego biegu, to szukałem wejścia w łuk, nie czułem motocykla. Dla mnie to były takie zawody na rozgrzewkę. Mam to jednak za sobą - dodaje Łogaczow.
Teraz przed zawodnikiem bardzo ważne mecze w eWinner 1. Lidze. Zespół spod znaku Rekina zmierzy się tam z Arged Malesą Ostrów. W rundzie zasadniczej dwukrotnie górą byli "biało-czerwoni". - My przegrywaliśmy z nimi, oni z kimś innym, ale to nie znaczy, że teraz nie możemy wygrać. U mnie zresztą nie ma innej myśli jak ta, że walczymy o zwycięstwo. Tylko to mam w głowie. Będzie trening, a potem walka. Na pewno dobrze się do niej przygotujemy. Cały zespół przyjedzie, pościgamy się, poszukamy szybkiego sprzętu.
Czytaj także:
Polska gwiazda przed najtrudniejszą decyzją w życiu. Nadszedł czas rozstania?
W Grudziądzu feta jak po mistrzostwie. GKM oszalał z radości
ZOBACZ WIDEO To duży problem toruńskiego żużla. Działacz mówi o tym otwarcie