Był rok 2017, gdy Max Fricke stał się jednym z liderów ROW-u Rybnik w PGE Ekstralidze. Australijczyk miał wtedy ledwie 21 lat i nikt nie oczekiwał od niego, że w najlepszej lidze świata będzie punktował na takim poziomie. Średnia biegowa na poziomie 1,746 była zaskakująco wysoka w jego przypadku.
To był okres, gdy Fricke wiązał przyszłość z Rybnikiem, bo to właśnie prezes Krzysztof Mrozek pozwolił mu wypłynąć na szerokie wody w Polsce. Już w sezonach 2015-2016 australijski żużlowiec punktował na dobrym poziomie w barwach "Rekinów".
W sezonie 2017 pojawiło się jedno "ale". W następstwie dopingowej wpadki Grigorija Łaguty, rybniczanie stracili lidera i zaczęli przegrywać kolejne mecze, co doprowadziło do ich spadku z PGE Ekstraligi. Fricke w tych okolicznościach nie chciał słyszeć o jeździe na I-ligowym froncie, mimo posiadania ważnego kontraktu w Rybniku.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co dalej z Kennethem Bjerre i Krzysztofem Kasprzakiem w GKM-ie?
Australijczyk długo przeciągał linę, mając na stole ciekawą ofertę z Betard Sparty Wrocław, aż doprowadził do transferu, za który rybniczanie zainkasowali ponad 300 tys. zł. Na Górnym Śląsku przyjęli je jednak z niechęcią, bo woleli mieć Fricke w swoich szeregach na sezon 2018. Do tego jednak nie doszło. Dość powiedzieć, że młody żużlowiec był na tyle zdeterminowany, by odejść z Rybnika, że z własnej kieszeni sam wyłożył nieco środków, by uzbierać wymaganą od działaczy ROW-u kwoty.
Teraz historia się powtarza. Fricke przed sezonem 2021 podpisał dwuletnią umowę z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra, który właśnie spadł z PGE Ekstraligi. Działacze z Grodu Bachusa widzą Australijczyka w swoich szeregach w przyszłorocznych rozgrywkach, bo w I-ligowych realiach 25-latek bez wątpienia byłby gwiazdą. Tym bardziej jako stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix.
Na tę chwilę utrzymanie Fricke w Zielonej Górze będzie bardzo trudne. Warto przypomnieć, że przed sezonem 2021 zawodnika z Antypodów ponownie próbowali ściągnąć do siebie działacze z Rybnika. Ten jednak podziękował za ofertę, bo wolał dalsze starty w PGE Ekstralidze. Czy najbliższej jesieni historia się powtórzy? Australijczyk na pewno nie będzie narzekać na brak ofert.
Czytaj także:
Chcieli przechwycić Przedpełskiego. Dlaczego wybrał Apatora?
Zmarzlik i Łaguta jedynymi w swoim rodzaju