Cztery tytuły z rzędu i koniec? Hegemona może ocalić tylko cud
W czterech ostatnich latach nie mieli sobie równych w lidze i wygrywali kolejne tytuły mistrzowskie. Niektórzy twierdzili, że to dream team. Inni zazdrościli szkolenia. Czy Fogo Unia Leszno w sezonie 2021 odda panowanie w PGE Ekstralidze?
Cztery ostatnie tytuły Fogo Unia Leszno zdobyła w sezonach 2017-2020. Drużyna z Wielkopolski wydawała się być idealnie prowadzona - od lat szkoli adeptów, trafiają do niej kolejni wychowankowie, a zawodnicy nie mogą narzekać na wysokość kontraktów. Jednak wiele wskazuje na to, że jesteśmy świadkami końca pewnej ery.
Fogo Unia w sezonie 2021 nie rozniosła w pył fazy zasadniczej PGE Ekstraligi, o strefę medalową musiała się bić niemal do samego końca. Pierwszy mecz półfinałowy, i to na własnym torze, przegrała z Betard Spartą Wrocław 41:49. W rewanżu potrzebuje cudu, aby w ogóle myśleć o jeździe w wielkim finale.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Jason Doyle znów jest świetny. Piotr Baron mówi co z nim zrobiłŹródło problemu
Aby zrozumieć obecne problemy mistrza Polski, trzeba się cofnąć w czasie. Sponsorzy Byków dostali po kościach wskutek pandemii koronawirusa. Już w zeszłym sezonie pojawiły się problemy przy renegocjowaniu warunków największych gwiazd - Piotra Pawlickiego i Emila Sajfutdinowa. Ostatecznie obaj parafowali kontrakty na nowych warunkach, Byki siłą rozpędu sięgnęły jeszcze po czwarty tytuł z rzędu, ale zimą prezesi nie byli w stanie licytować się o Bartosza Smektałę i Dominika Kuberę. Dwie wschodzące gwiazdy nowego pokolenia wybrały starty w Częstochowie i Lublinie.
Po tym sezonie Fogo Unia ma dodatkowo stracić Sajfutdinowa, który już poinformował o zmianie barw klubowych. - To koniec pewnej historii. Odejście Emila przypieczętuje rozbiórkę, która rozpoczęła się przed rokiem. Są jednak lata chude i tłuste. Tak jest w każdym klubie. Tarnów miał swego czasu Tomasza Golloba i tytuły, a teraz szykuje się do jazdy w 2. Lidze. Lublin błąkał się po 2. Lidze, przez rok był bez żużla, a teraz może być w finale PGE Ekstraligi. Fortuna kołem się toczy - analizuje Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.
Wątpliwości ws. końca pewnej ery w polskim żużlu nie ma też Jan Krzystyniak. - Nie wierzę w cud i odrobienie strat we Wrocławiu. W pierwszym spotkaniu skumulowały się błędy z całego sezonu - stwierdza były zawodnik i trener Unii.
Co ma na myśli Krzystyniak? Twarde przygotowanie toru. Jeszcze w niedzielny poranek na stadionie im. Smoczyka było widać ciężarówki, które ubijały nawierzchnię. Zawodnicy osiągali czasy zbliżone do 64 s, podczas gdy na wcześniejszym meczu to było 61 s. - Proszę zauważyć, że miejscowy junior Ratajczak mówi na późniejszym finale mistrzostw Polski młodzieżowców, że lubi tory przyczepne, bo wywodzi się z motocrossu. Liszka, junior wrocławian, dziękuje za to koledze z drużyny za pożyczony silnik, bo okazał się idealny na twardy tor - komentuje Rufin Sokołowski, były prezes Unii.
Damian Ratajczak zdobył w niedzielę 1 punkt, Przemysław Liszka - aż 5, a cenne 4 dorzucił Michał Curzytek. Łącznie wrocławscy młodzieżowcy zdobyli w Lesznie 9 "oczek". Miejscowi tylko 1. - Klucz jest w juniorach. W pierwszym meczu oni zrobili różnicę - dodaje Sokołowski.
- Jeśli ktoś zmienia charakter toru w tydzień, to brutalnie mówiąc, nie zna się na żużlu. Potrzeba tygodni, jak nie miesięcy treningów, by wpasować się idealnie w taką nawierzchnię. Zrobienie "betonu" było samobójstwem, absurdem. Słyszałem, że to była decyzja całego klubu, bo przed play-offami do Unii wkradła się panika - grzmi Krzystyniak.
Nie widać poprawy
Odejście Sajfutdinowa to potwierdzenie, że w sezonie 2022 w Lesznie wcale lepiej nie będzie. - Zespół szybko się nie podniesie. Nie widzę Unii jako kandydata do tytułu w przyszłym roku. Jedyna nadzieja w juniorach i szkoleniu, ale to melodia przyszłości. W klubie jest jedna perełka, ale nie będę mówił o kogo chodzi, niech ona dojrzewa w cieniu - ocenia Krzystyniak.
Były zawodnik i trener Byków zwraca uwagę, że klub z Leszna przez kilka lat dysponował tak naprawdę dream teamem. Do jego rozbioru musiało dojść wcześniej czy później. O skali sukcesu Unii niech świadczy fakt, że po raz ostatni jeden klub zdobywał cztery tytuły z rzędu w latach 70. Dokonała tego wówczas Stal Gorzów.
- Ciężko utrzymać dream team tyle lat. Kontrakty w żużlu są kosmicznie wysokie, a Leszno to mały ośrodek. Inni nam zazdrościli i to widać, słychać. Nie wiem, czy w najbliższej przyszłości będzie znów szansa na stworzenie tak mocnej drużyny - dodaje Krzystyniak.
O konieczności dalszego kontynuowania szkolenia w Lesznie mówi też Sokołowski. - Seniorzy w tym roku jadą swoje. Gdy jeden ma słabszy mecz, to zastępuje go inny. Pod tym względem nic się nie zmieniło względem zwycięskich sezonów. Unia w tej chwili nie ma juniorów. Przed Sadurskim jest naprawdę dużo pracy. Ratajczak to talent, ale martwią mnie ostatnie obrazki, że jako pierwszy zamyka gaz na wyjściu z pierwszego łuku - mówi były prezes leszczyńskiego klubu.
Jaka Fogo Unia w sezonie 2022?
Klub pochwalił się już, że w sezonie 2022 jego barw nadal bronić będą Piotr Pawlicki, Janusz Kołodziej, Jaimon Lidsey i Jason Doyle. Klub musi tylko albo aż znaleźć zastępstwo za Emila Sajfutdinowa. Rosjanin jest obecnie 13. najlepszym zawodnikiem w rozgrywkach. W jego miejsce na pewno nie uda się sprowadzić tak potężnej armaty.
- Nie ma na rynku zawodnika na poziomie Emila. To jest czołowy żużlowiec świata. Unia zawsze lubiła Australijczyków, więc gdyby kogoś ściągać, to ja widziałbym tutaj z powrotem Brady'ego Kurtza. Tyle że on podobno zostaje w Łodzi, bo woli zbierać doświadczenie na I-ligowych torach - mówi Krzystyniak.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że blisko klubu jest Max Fricke. Australijczyk w tym sezonie osiągnął średnią biegową na poziomie 1,816 i spadł z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra z PGE Ekstraligi. Wejście w buty Sajfutdinowa w jego przypadku graniczy z cudem. Takim samym będzie pokonanie wrocławian w niedzielę różnicą co najmniej 9 punktów i awansowanie do finału rozgrywek.
O ile Krzystyniak w cud nie wierzy, o tyle Sokołowski już tak. - Sparta ma wszystkie atuty, by wygrać, ale jaki zrobi tor? To będzie kluczowe. W żużlu nie takie rzeczy się działy, więc jeśli mówimy o kwestiach wiary, to w cud we Wrocławiu wierzę. Mam do tego prawo - kończy Sokołowski.
Czytaj także:
Jest nadzieja na powrót żużla do Świętochłowic
Wystąpił w turnieju Grand Prix. Spróbuje pobić rekord prędkości
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>