Żużel. Unia - Stal. Byki muszą wyczuć swoją arenę, a goście odzyskać drugą strzelbę [KLUCZE]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik

Fogo Unia Leszno ma ostatnio problem z domowym torem. Nie sprzyja on miejscowym Bykom i to szansa dla Moje Bermudy Stali Gorzów w pierwszym spotkaniu o brązowe medale Drużynowych Mistrzostw Polski, pod warunkiem, że w formie będzie jeden z liderów.

Przygotowanie toru w taki sposób, aby pasował on zawodnikom Fogo Unii w Lesznie od jakiegoś czasu szwankuje. Wszystko zaczęło się od starcia z Betard Spartą Wrocław jeszcze w rundzie zasadniczej. Eksperci zwracali uwagę, że nawierzchnia była bardzo sucha. - To była pustynia - dosadnie komentował dla nas Jan Krzystyniak.

Po tamtym meczu okazało się, że tor nie został odebrany w regulaminowym czasie i w związku z tym nałożono kary na menedżera Piotra Barona oraz toromistrza. Trudno się zatem dziwić, że teraz w Lesznie są bardzo ostrożni w przygotowaniu nawierzchni. Na półfinale z... wrocławską Spartą tor był bardziej twardy niż zwykle. Obejrzeliśmy co prawda pasjonujące spotkanie obfitujące w wyprzedzenia na dystansie, ale wynik na pewno nie był taki, jakiego życzyliby sobie w Unii (porażka 41:49).

Dlatego teraz tak ważne dla Byków będzie to, aby tor był ich sprzymierzeńcem. Gorzowianie już w tym roku wywieźli z Leszna wygraną, choć wydaje się, że to było wieki temu. Na inaugurację Moje Bermudy Stal Gorzów sprawiła niespodziankę triumfując na terenie niedawnego hegemona PGE Ekstraligi. Teraz więc, gdyby gospodarze znów nie mogli dogadać się z własnym owalem, gorzowianie mogą to wykorzystać. Pytanie, czy będą mieli kim straszyć.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Jaki skład Motoru na przyszły sezon? Prezes klubu zabrał głos!

W tym miejscu więcej uwagi należy poświęcić Martinowi Vaculikowi. Słowak na razie nie jest sobą, odkąd wrócił do ścigania po kontuzji złamania obojczyka. Przez cały sezon był drugą strzelbą w szeregach Stanisława Chomskiego po Bartoszu Zmarzliku. Bez niego "stalowa armia" nie ma kim atakować.

Teraz Vaculik miał trochę czasu, by w pełni dojść do siebie i popracować nad sprzętem. Jeśli wróci do swojej optymalnej dyspozycji i przede wszystkim odzyska skuteczność, w Lesznie możemy być świadkami bardzo wyrównanego spotkania. Bez tego powtórzenie wyczynu z początku sezonu nie będzie możliwe.

Dwumecz o trzecie miejsce jest finałem pocieszenia dla przegranych z półfinałów, ale przecież gra idzie o medale. Warto tu przypomnieć, że w tym sezonie w "małym finale" spotkają się zeszłoroczny mistrz i wicemistrz kraju. Jednoznacznego faworyta trudno jednak wskazać. Początek rywalizacji w Lesznie zaplanowano na 16:30.

Czytaj również:
-> Zawodnik usłyszał o sobie paskudne słowa. Wybuchł wtedy międzynarodowy skandal
-> Finał PGE Ekstraligi przegrał z pogodą! Mecz w Lublinie przełożony

Źródło artykułu: