Mateusz Szczepaniak w niedzielę zdołał przywieźć za swoimi plecami tylko jednego zawodnika, a był nim w 4. biegu dnia klubowy partner - Kamil Marciniec.
- Byłem totalnie bezradny. Nie wiedziałem w ogóle co zmieniać, więc zmieniałem wszystko w jedną i w drugą stronę, a to praktycznie bez reakcji - mówi żużlowiec w rozmowie z Kurierem Ostrowskim.
Znacznie lepiej Szczepaniakowi wiodło się w kwietniu. Wówczas na Stadionie Miejskim wywalczył 9 punktów z bonusem, co było trzecim wynikiem wśród Cellfast Wilków. - Wtedy był zupełnie inny tor i udało nam się złapać ustawienia w tamtym meczu. Teraz ich totalnie nie znaleźliśmy. Czasami któryś z naszych zawodników wyskoczył, ale też nie było rewelacji.
Ostrowianie równie imponująco poradzili sobie na własnym torze w starciu z ROW-em Rybnik, który w półfinale zdołał osiągnąć ledwie punkt więcej. - Wiedzieliśmy, że Ostrów jest mocny i jadą u siebie. Widzieliśmy ostatni ich mecz z Rybnikiem, ale nikt nie spodziewał się, że dostaniemy do trzydziestu. To bardzo duża przewaga i słaby wynik z naszej strony, a z mojej szczególnie.
Czytaj także:
Mirosław Jabłoński przekazał świetne wieści. Chodzi o zdrowie jego syna!
Rafał Szombierski miał usłyszeć wyrok. Sąd zaskoczył
ZOBACZ WIDEO Czy Cellfast Wilki są gotowe na PGE Ekstraligę? Prezes waha się