Fredrik Lindgren ciągle ma szansę na brązowy medal mistrzostw świata. Dla doświadczonego Szweda piątkowe i sobotnie turnieje są decydujące w walce z Emilem Sajfutdinowem. Jednak 36-latek nie najlepiej rozpoczął ściganie na toruńskiej Motoarenie, notując ledwie punkt po dwóch wyścigach.
Po drugiej serii startów Lindgren nie wytrzymał nerwowo. Zaraz po zjeździe z parku maszyn podszedł do Phila Morrisa i zaczął nerwowo wymachiwać w kierunku dyrektora Speedway Grand Prix. Na szczęście między panami nie doszło do rękoczynów.
W późniejszej rozmowie w Canal+ Sport żużlowiec odniósł się do tej sytuacji. - Byłem wściekły. Tor był polewany przez trzy okrążenia przez polewaczkę. Zalano zewnętrzną, jak i wewnętrzną część toru. Mamy październik, są niskie temperatury i ta woda stoi. Nawierzchnia źle została przygotowana - powiedział Lindgren.
Czy podczas burzliwej dyskusji Morris wyjaśnił coś Lindgrenowi? - Nie powiedział za wiele. Taki jest tor i na takim musimy się ścigać - dodał szwedzki żużlowiec.
Równie krytycznie o torze w Toruniu w piątek wypowiedzieli się inni zawodnicy. - Między pierwszym a drugim startem różnił się znacząco. Ciężko budować prędkość, gdy tor jest zalany wodą - ocenił Tai Woffinden, trzykrotny mistrz świata.
- Tor jest przyczepny na trasie. Dawno tak nie było w Toruniu. Za to na starcie jest twardo - dodał z kolei Krzysztof Kasprzak.
Czytaj także:
Nowy promotor zapowiada nową erę żużla. Znane szczegóły
Wraca Drużynowy Puchar Świata!
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Lewicki, Kubera i Majewski gośćmi Musiała!