Żużel. Adrian Miedziński o przyczynach przejścia do Bydgoszczy i chęci powrotu do PGE Ekstraligi [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Adrian Miedziński

- Chciałem nadal jeździć w PGE Ekstralidze. Do przejścia do niższej ligi przekonał mnie fakt, że Polonia Bydgoszcz ma fajny plan na przyszłość. Aspiracje klubu były dla mnie kluczowe - mówi Adrian Miedziński, nowy zawodnik Abramczyk Polonii.

[b]

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Czym dla pana jest kolejna zmiana barw klubowych? Może być motorem napędowym nowego otwarcia w sportowej karierze?
[/b]
Adrian Miedziński, żużlowiec Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Na pewno najcięższa była pierwsza zmiana barw, o której ja sam decydowałem. Zmiana po tylu latach startów w Toruniu na pewno nie była łatwą decyzją. Teraz jest lżej, bo robię to już nie pierwszy raz. Może czuję się trochę nieswojo, bo takiego scenariusza nie zakładałem.

Ma pan na myśli kierunek zmian, czyli Bydgoszcz?

Tak. Plusem jest to, że jestem blisko domu. Na pewno jest także dodatkowa mobilizacja, żeby te dwa zasłużone ośrodki mogły ponownie razem rywalizować na najwyższym poziomie. Myślę, że byłoby to dobre dla żużla.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Rafał Dobrucki kręci nosem! Poszło o zagranicznego juniora

A czy torunianin przechodzący do Bydgoszczy może być tak samo odbierany w Derbach Pomorskich jak zmiana barw żużlowców z Gorzowa i Zielonej Góry? Kibice mogą mieć problemy z akceptacją? Mogą pojawić się animozje?

Jeśli pojawią się animozje, to tylko in plus, bo to buduje całą atmosferę, rywalizację sportową i dodaje kolorytu. Polonia Bydgoszcz przeżywała ciężkie chwile, ale się odbudowuje i chce wrócić do PGE Ekstraligi. Dobrze byłoby dla obu ośrodków, żeby ponownie zaistniała ta derbowa rywalizacja pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem. Najlepsze derbowe lata były za czasów jazdy w Bydgoszczy Tomasza Golloba czy Piotra Protasiewicza. Ostatnio trochę to już podupadło, ale może da się to jeszcze odbudować, by derby były świętem dla kibiców z obu miast.

Co zadecydowało o tym, że wybrał pan Bydgoszcz? Rozumiem, że odległość od miejsca zamieszkania była jednym z argumentów?

Aspiracje drużyny były też na pewno ważne. Chciałem startować w zespole, który będzie walczył o najwyższe cele i myślę, że taką drużynę w Bydgoszczy udało się stworzyć. Drugim argumentem była z pewnością wspomniana odległość od Torunia, a trzecim kwestia porozumienia z moimi sponsorami, którzy funkcjonują na tym samym podwórku. Czy to jest Bydgoszcz czy Toruń, to jest to tak naprawdę ten sam region. To też dla mnie było istotne.

W Bydgoszczy zbudowano zespół oparty w dużej mierze o zawodników z PGE Ekstraligi. To doświadczenie może przeważyć w walce o najwyższe laury w eWinner 1.Lidze?

eWinner 1. Liga jest z roku na rok coraz mocniejsza, co po części wymuszają przepisy. Obligatoryjny zawodnik do lat 24 sprawił, że zabrakło miejsca dla niektórych żużlowców w PGE Ekstralidze. eWinner 1. Liga nie będzie spacerkiem dla żadnej z drużyn, nawet tych, które mają żużlowców z doświadczeniem ekstraligowym. W Bydgoszczy mamy mieszankę rutyny i młodości. Oby ta młodość wykorzystała naszą wiedzę, a jeśli my będziemy w dobrej formie, to powinno być ok.

Startował pan w eWinner 1.Lidze z Apatorem Toruń w sezonie 2020, kiedy zdominowaliście te rozgrywki, ale przyzna pan, że to była wtedy nieco inna liga niż ta, która szykuje się w 2022 roku?

Na pewno będzie mocniejsza. Widać to po składach. Poza tym, kiedy Apator wygrywał tę ligę w 2020 roku, nie było play-offów, a wiadomo, że one rządzą się swoimi prawami. Będzie zatem dużo trudniej wywalczyć awans niż dwa lata temu. Zobaczymy, jak to się ułoży. Na pewno trzeba zrobić wszystko, by optymalna forma przyszła na fazę play-off.

Mówił pan podczas konferencji prasowej, że wcale nie jesteście kandydatem do awansu, że na papierze są mocniejsi. Z drugiej strony, minione rozgrywki pokazały, że papierowi faworyci nie wygrali, a awansowała Arged Malesa Ostrów, na którą nikt nie stawiał…

- Rozważania papierowe są oczywiście częścią tego sportu, ale ja nie lubię takich dywagacji i tworzenia zbędnej nagonki. Wiem, że dziennikarze muszą mieć o czym pisać i wywołują takie tematy. Zawodnicy nie robią rozważań teoretycznych, kto jest mocny, a kto słabszy. My mamy zrobić swoje i jak najlepiej się przygotować do sezonu. Kto nie chce wygrywać w sporcie? Wszyscy jadą po to, by zwyciężyć. Nie chcę jednak teraz deklarować i mówić, że jedziemy tylko i wyłącznie o awans, bo to jest sport. Nie chodzi o asekurację, bo oczywiście każdy chce wygrywać, ale po co wywierać nadmierną presję?

Na domowym torze na Motoarenie czuł się pan bardzo dobrze, a jak się panu jeździ w Bydgoszczy?

Dobrze mi się jeździ. To jest kwestia dopasowania motocykli. Ja z kolei nie trafiłem w tym roku z silnikami na obcych torach. To, co działało w Toruniu, kompletnie nie pasowało na wyjazdach. Potrzebowałem trochę czasu, żeby się podnieść, a jak człowiek próbuje to zrobić w trakcie sezonu, to też nie wiadomo, jakiej średniej nie osiągnie. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie już normalny pod względem wszelkich eliminacji, sparingów, by można było przed sezonem posprawdzać na różnych torach silniki i ustawienia. Myślę, że każdy z nas marzy już o powrocie do normalności.

Jak istotne są właśnie te przedsezonowe sparingi i przetestowanie sprzętu?

Nieraz bywa tak, że wszystko zagra od razu i nie potrzeba aż tak wiele jazdy. Czasami jednak jest tak, że trzeba przetestować na różnych torach silniki i różne ustawienia. Kiedy nie było sparingów czy eliminacji, trudno było to wszystko zrobić. Na treningach też wszystkiego się od razu nie znajdzie i potrzeba na to sparingów i czasu.

Pożegnał się pan z PGE Ekstraligą, ale pewnie mówi pan jej "do zobaczenia"?

Oczywiście, że chciałbym do niej jak najszybciej wrócić. Wciąż moją ambicją jest jazda w PGE Ekstralidze. Tak się to teraz wszystko poukładało, ale wynikami i dobrą jazdą muszę pokazać, że wciąż zasługuję na jazdę z najlepszymi.

Nie żal trochę, że jednak nie zostaje pan w PGE Ekstralidze, choćby w ekipie beniaminka z Ostrowa, z którym prowadzone były rozmowy?

Na pewno chciałem kontynuować karierę w PGE Ekstralidze. Wcześniej też nie planowałem takiego zejścia o ligę niżej w 2020 roku, ale wtedy to był Toruń. Bardzo chciałem pomóc wrócić mojemu macierzystemu klubowi do elity. Wróciliśmy, a ten rok poukładał się tak, a nie inaczej. Może z perspektywy czasu odejście z PGE Ekstraligi na 2020 rok było błędem? Zrobiłem to jednak dla Torunia. Teraz też mogłem podpisać kontrakt warszawski i czekać na rozwój sytuacji na wiosnę. Czy takie zawieszenie w czasoprzestrzeni byłoby dobrym wyborem? Tego nikt nie wie. Do przejścia do niższej ligi przekonał mnie fakt, że Polonia Bydgoszcz ma fajny plan na przyszłość. Klub chce się piąć w górę, jest fajna atmosfera, a ludziom skupionym wokół naprawdę zależy na dobrym wyniku. Zbudowano solidny zespół, a to był dla mnie najważniejszy argument.

Zobacz także:
Marek Cieślak ocenił skład ROW-u
Utrą nosa Polonii i Falubazowi?

Źródło artykułu: