"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
W najnowszym badaniu Pentagon Research PGE Ekstraliga znalazła się na drugim miejscu w zestawieniu najchętniej oglądanych lig w naszym kraju. To cieszy, bo to oznacza, że wygraliśmy chociażby z siatkarską PlusLigą, która cieszy się sporą popularnością. Dla mnie sporty halowe zawsze funkcjonowały obok takich, które rozgrywane są na świeżym powietrzu i mają one swoją specyfikę.
Z badania Pentagon Research wynika, że najchętniej w Polsce oglądana jest PKO Ekstraklasa i chyba nie ma się co dziwić. Nie możemy się nawet łudzić, że żużel ją wyprzedzi. Piłka nożna jest w innej lidze. Choćby z tego powodu, że każdy może ją trenować. Wystarczy dwóch chłopaków i skrawek ziemi, by zagrać mini-mecz. Do tego piłka nożna niewiele kosztuje.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bjerre wspomina mecz o utrzymanie. Zdradził, co powiedział Pedersenowi
Z żużlem jest inaczej. Nie chodzi mi tylko o koszty, które trzeba ponieść, aby uprawiać ten sport. Potrzebna jest jeszcze odpowiednia infrastruktura, klub prowadzący treningi. Nie da się wyjść na podwórko i potrenować żużel.
Zwracam jednak uwagę na to, że to jest Polska. U nas piłka nożna i żużel się uzupełniają. Speedway to nasza specyfika. Drugiego takiego kraju, w którym rozgrywki żużlowe znalazłyby się na drugim miejscu pod względem oglądalności, nie ma.
Nie oszukujmy się. W Wielkiej Brytanii i państwach skandynawskich nie ma rozwoju żużla. Tam jest coraz mniejsza popularność tej dyscypliny. Cieszymy się z tego, że jako Polska mamy najlepszą ligę świata, ale to też wynika ze słabości innych nacji.
PGE Ekstraliga podejmuje teraz działania, które mają pozytywnie wpłynąć na szkolenie również poza granicami Polski. Uważam jednak, że porywamy się z motyką na słońce. Bardziej skłaniam się do tego, by szkolenie prowadzić na poważnie, a nie na sztukę, w naszym kraju. Brakuje nam coraz częściej zawodników, co widać po sytuacji w 2. Lidze Żużlowej i Polakami powinniśmy się zająć w pierwszej kolejności.
Nie uważam przy tym, by działania podejmowane przez PGE Ekstraligę uratowały żużel w Wielkiej Brytanii czy Szwecji. Może kilku zawodników, którzy załapią się do Ekstraligi U24, zarobi u nas parę groszy. Jednak w głównej mierze, co najwyżej, wydłużymy ich kariery o kilka lat. I tyle.
Jeśli w Wielkiej Brytanii, Szwecji czy Danii nie będzie osób z pasją, nie będzie odpowiednich finansów na żużel, to nie będzie też ośrodków żużlowych. Polska, choćby przez rozgrywki Ekstraliga U24, nie wypromuje nowych gwiazd speedwaya w tych państwach.
Wiemy, że Polacy nauczyli jeść Francuzów widelcem, jak to niektórzy powiadają, że Europa klęczy przed nami na kolanach. Jednak nie oszukujmy się. Wallenrodem narodów nie będziemy.
Czytaj także:
Zawodnik z polskiej ligi uwięziony w RPA
W tym Stal ma przewagę nad innymi. Ekspert wymienia atuty zespołu