Żużel. Legenda Motoru mówi o ewenemencie na skalę światową. Kibice czekali na to trzy dekady [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Marek Kępa (z prawej)
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Marek Kępa (z prawej)

To, co się zdarzyło w Motorze Lublin jest ewenementem na skalę światową - nie ma wątpliwości Marek Kępa, najskuteczniejszy zawodnik w historii lubelskiego żużla i prywatnie ojciec prezesa klubu, który w ostatnich latach zrobił kolosalny postęp.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Lubelski żużel rozkwita, są nowe informacje dotyczące stadionu. Czy pan kilka lat temu marzył o tym, co jest u was teraz?

Marek Kępa, legenda Motoru Lublin, dla którego zdobył wraz z bonusami 2 368 punktów: Dla wielu ludzi i dla świata sportowego to, co się zdarzyło w Motorze Lublin jest ewenementem na skalę światową, by krok po kroku cały czas dążyć do góry. Ja sam byłem trochę przy sporcie i nie było wielu takich przypadków.

Może takim przykładem może być Polonia Piła w latach 90-tych?

To prawda, wówczas jak przeszedł tam Hans Nielsen i były tam tytuły. Lublin jest głodny sukcesu po 30 latach i srebro w 2021 roku, to rewelacyjny wynik. Gratulację dla chłopaków za walkę, dobór zawodników jest pozytywny i zawsze powtarzałem, powtarzam i będę powtarzał - najważniejsza jest atmosfera. Czy to w rodzinie czy w firmie czy w drużynie sportowej, jak jest atmosfera, to wydajność jest większa.

Zazdrości pan zawodnikom Motoru tego, co mają obecnie?

Nie zazdroszczę, pamiętam wyjątkową atmosferę, jaka miała miejsce przed laty. Od zarania dziejów starsi zawodnicy podtrzymywali tradycję wspólnych spotkań. To dla nas bardzo ważne i chociaż integracje odbywają się obecnie trochę rzadziej, wciąż utrzymujemy kontakt, ta atmosfera była niepowtarzalna. Wciąż mamy spotkania, w których biorą udział tacy zawodnicy, jak Huszcza, Jankowski czy Żabiałowicz i odbywają się "rozmowy starych Polaków" przy okazji zawodów Grand Prix w Toruniu, ale nie tylko - ostatnio spotykaliśmy się też w Gorzowie Wielkopolskim czy w Lublinie i mocno cenię takie integracje. Wtedy było inaczej, dziś młodzi zawodnicy mają wszystko.

ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka

Sytuacja materialna znacznie się zmieniła.

Dokładnie, kiedyś dojeżdżało się pociągiem na zawody lub jechało na różne dalekie eliminacje w różnych warunkach. Pamiętam czasy, gdy jeździłem dla Startu Gniezno. Jechaliśmy wspólnie m.in. z śp. Jackiem Gomólskiego do bułgarskiego Plewen na eliminacje i jeden z nas musiał jechać przez tyle kilometrów leżąc na motocyklach i się nie narzekało. Jeździło się pociągiem, Żukiem bez klimatyzacji. Świat poszedł do przodu, to i oni mają mechaników i teamy.

Wy mieliście natomiast drużynę z krwi i kości.

To prawda, teraz o prawdziwe zawodowstwo, a celem zawodników jest zdobywanie punktów i zarabianie pieniędzy. Kiedyś w Lublinie aby dostać się do drużyny, trzeba było płacić frycowe, skoro w zespole było 18 chłopaków. Jak ktoś się przebił i wszedł do podstawowej ósemki, to był już sukces.

Wróćmy do spraw bieżących. Czy pamięta pan moment, w którym pana syn zakomunikował panu, że zabierze się za odbudowę lubelskiego żużla?

Młodzi ludzie działają inaczej. Kuba od zarania był w tym wychowany, jak on to mówi wyssał to z mlekiem matki. Jeździł też ze mną na zawody i pomagał od najmłodszych lat, więc nie jest mi to obce, a że jest ambitny, to idzie to do przodu. Sam miał firmę, ale musiał z niej zrezygnować, bo jest prezesem klubu.

Marek Kępa (w kasku białym) na torze
Marek Kępa (w kasku białym) na torze

Wierzył pan, że tak szybko uda mu się osiągnąć sukces z Motorem?

Wszystko idzie krok po kroku. Było po drodze trochę szczęścia i myślenia. Zarówno w sporcie, jak i w życiu trzeba się gimnastykować, by było jak najlepiej. On jest w klubie prezesem, jednak nic nie stałoby się bez całego zespołu osób, które ciężko pracują na wspólny sukces. Obok Kuby jest Piotr Więckowski, a także grupa ludzi, których może pracy nie widać, ale bez nich nie byłaby możliwa odpowiednia organizacja klubu. To przykładowo prace przy torze, porządki. Wszystko składa się w całość i jest przemyślane oraz dopilnowane. To ogrom pracy u podstaw, ale należy zadbać o każdy drobny szczegół. To jest jak w orkiestrze - jest dyrygent i są muzycy. U nas w klubie prezes podejmuje decyzje po wspólnych naradach, a grupa ludzi wykonuje istotne zadania.

Lubelski zespół w ubiegłym sezonie zajął drugie miejsce w DMP. Obecny skład Motoru wygląda na jeszcze bardziej kompletny.

W teorii tak, ale nie ma co pompować balonika. Na papierze są inni faworyci, przykładowo skład eWinner Apatora jest wprost atomowy. Jak policzy się średnie tych zawodników, to oni nie mają prawa przegrać meczu. To jest jednak na papierze, ale żużel to sport. Zdarzają się defekty i kontuzje, każdy by chciał jak najlepiej, ale każdy z nas chce wykonać swoją pracę najlepiej, ale nie zawsze to wychodzi. Tak jest też w sporcie. Drużyna jest kompletna, a efekt przyjdzie nam oglądać już od kwietnia.

Kamyczkiem do ogródka obecnego Motoru może być kwestia wychowanków. Doczekacie się zawodników z Lublina w pierwszym składzie?

Wierzę w Maćka Kuciapę, bo to bardzo mądry, fajny i poukładany chłopak. Przyjdzie czas, że będzie aż nadto żużlowego narybku.

Czy obecne zmiany w polskim żużlu, jak wprowadzenie Ekstraligi U-24 są pozytywne dla polskiego żużla?

Zawsze mam taką zasadę, że nie wypowiadam się na takie tematy. Są ludzie mający odpowiedzialne stanowiska, którzy wiedzą co robić. Ja bym po prostu chciał, żeby żużel w Polsce był sportem pierwszoplanowym. Mamy najsilniejszą ligę świata, ale życzę sobie, by nasi zawodnicy już w wieku juniora dochodzili do światowej czołówki.

A jak pan reaguje na to, co dzieje się na trybunach? Na stadionie jest oblężenie, a wcześniej na niższe ligi tylu kibiców nie przychodziło.

Śmiem powiedzieć, że w Lublinie zawsze żużel był sportem pierwszoplanowym. Ja zacząłem w 1976 roku, kiedy to na mecze przychodziły pełne trybuny i nie było miejsca gdzie stanąć. Teraz po braku wyników przez tyle lat, przerwie w życiorysie drużyny, pomimo stadionu jaki mamy wszystko poszło do przodu. Obiekt został wyremontowany i jest ładny, kameralny. Jedyna wada, to brak miejsc, bo tylu jest kibiców chętnych do oglądania. Miejsce na nowy stadion o większej liczbie widzów jest zaklepane, teraz trzeba grzecznie prosić władze miasta, urzędu marszałkowskiego i województwa, by współdziałali i będzie efekt w postaci krytego stadionu wielofunkcyjnego dla wielu dyscyplin sportowych i koncertów. Taki stadion zarabia i mam nadzieję, że podobnie będzie w Lublinie.

Teraz tych kibiców też nie powinno zabraknąć, nie tylko w Lublinie. Wszystkie ligi zapowiadają się emocjonująco.

Zdecydowanie tak, to cenna uwaga. Każdy zawodnik idzie za chlebem, a ci co szukają pracy, chcą zaczepić się w jak najlepszych warunkach. W Polsce są lepsze pieniądze niż zagranicą i dlatego żużlowcy garną się do naszego kraju. Każdy klub dobiera swój zespół pod to, by wypaść jak najlepiej.

Zobacz też:
Żużel. GKM może zyskać klasowego zawodnika! Te słowa dobrze wróżą [WYWIAD]
Milionerka o Polskim Ładzie. "Żyjemy w Matrixie"

Źródło artykułu: