W PGE Ekstralidze lepsze wyniki w meczach wyjazdowych, niż w konfrontacjach na własnym terenie zaliczyło, aż piętnastu zawodników. Na niższych pułapach ligowych też nie brakuje takich żużlowców, ale jest ich znacznie mniej, niż w najlepszej lidze świata.
Najmniejszą różnicę w eWinner 1. Lidze zapisał przy swoim nazwisku reprezentant Unii Tarnów - Alexander Woentin, który w tym sezonie na obiekcie w Tarnowie-Mościcach osiągnął średnią biegową o 0,100 gorszą, niż podczas wyjazdów.
Niewiele większą różnicę zapisaliśmy na koncie Mirosława Jabłońskiego (1,250 / 1,353), a trzycyfrowe rezultaty z jedynką z przodu zapisali jeszcze dwaj juniorzy - Alan Szczotka (0,875 / 1,040) i Przemysław Konieczny (0,909 / 1,105).
ZOBACZ WIDEO Żużel. Trafił do GKM-u ze względu na ważną cechę. To największy atut Tarasienki?
Kolejne dwie pozycje przypadły kolejnym gnieźnianom - jednemu, który bronił barw ROW-u Rybnik, czyli Kacprowi Gomólskiemu (1,686 / 1,923) oraz temu, który ścigał się w macierzystych barwach, a był nim Mikołaj Czapla (0,381 / 0,62).
Największą dysproporcję pomiędzy wynikami na obiekcie domowym, a na wyjazdach osiągnął Grzegorz Zengota. Ubiegłoroczny reprezentant Abramczyk Polonii Bydgoszcz na Stadionie im. Marszałka Józefa Piłsudskiego osiągnął rezultaty, który pozwoliły mu osiągnąć średnią biegową 1,733.
Lepiej i to o wiele radził sobie ścigając się z gryfem na kombinezonie na innych obiektach, bowiem tam wypracował sobie średnią wyższą o 0,482 punktu na bieg, czyli 2,215.
W 2. Lidze Żużlowej zawodników, którzy lepiej punktowali jeżdżąc na torach innych, niż ten ich domowy było pięciu. Minimalną różnicę zapisał na swoim koncie Sam Masters (2,280 / 2,330), a poniżej jednej dziesiątej rezultat ma również Ernest Matjuszonok (0,823 / 0,909).
Pierwsze miejsce "na podium" przypadło Damianowi Ratajczakowi, który również w PGE Ekstralidze po lepsze zdobycze sięgał na wyjazdach. Tam jego różnica wyniosła 0,032 (1,227 / 1,259), zaś na najniższym ligowym poziomie jest to wynik 0,111 (1,500 / 1,611).
Mateusz Majcher jest jedną z największych nadziei rzeszowskiego speedwaya. Młodzian udowadniał, że potrafi się ścigać, ale drzemie w nim więcej ambicji, niż umiejętności, co często przypłacał upadkami. Duże oczekiwania kibiców też mogą mieć swój wpływ na jego postawę, tym bardziej kiedy spojrzymy na statystyki i na fakt, że lepiej jeździł z dala od domu (1,267 / 1,500).
O największej różnicy w drugiej lidze może mówić Matic Ivacic, który dwoił się i troił, aby ciągnąć wózek o nazwie "Wolfe Wittstock", ale wraz z Maxem Dilgerem za wiele nie byli w stanie zawojować. Słoweniec na niemieckim torze spisał się poniżej swoich oczekiwań, co potwierdza wynik 1,150. Dużo lepsze wyniki zaliczył na wyjazdach, bowiem jego średnia wyniosła 1,690, co w końcowym rozrachunku daje różnicę na poziomie pół punktu.
Czytaj także:
Milik przestrzega żużlowców z PGE Ekstraligi
Miłość do żużla jest trudna. Zwłaszcza, gdy jesteś włoskim samoukiem w latach osiemdziesiątych