"Tajemniczy wywiad", to cykl rozmów publikowanych przez klubową telewizję Aforti Startu Gniezno z zawodnikami miejscowego klubu.
Dziewiątym rozmówcą gnieźnieńskiego dziennikarza był Antonio Lindbaeck, który wraca do ścigania w polskich rozgrywkach ligowych.
Kiedy na planszy ukazało się pytanie "To on nauczył mnie najwięcej o żużlu...", żużlowiec odpowiedział: - To ciężkie pytanie, ale myślę, że Tony Rickardsson, a także Leigh Adams, ponieważ byliśmy w tym samym zespole w Szwecji. Były to więc najważniejsze osoby w mojej początkowej karierze. Wcześniej zanim zacząłem jeździć na pełnowymiarowych motocyklach, robiłem to bardziej dla zabawy, miałem kilku kumpli, którzy robili to samo. Ale później w dorosłym żużlu, Tony i Leigh pchnęli mnie w wir tej dyscypliny.
ZOBACZ WIDEO Czy Krzysztof Gałańdziuk poprowadzi Apator sam? Klub komentuje
Pytany o najlepszego przyjaciela z toru odpowiedział, że takowych nie ma, bo żużel to ciągła rywalizacja. Jego klubowy partner do tematu podszedł nieco inaczej i wskazał dwóch zawodników: Taia Woffindena i Emila Sajfutdinowa. - Pierwszy, ponieważ jeździliśmy długo razem w szwedzkim Norrkoeping, a z Emilem też jeździliśmy sporo wspólnie, więc znam go także bardzo dobrze. To są moi kumple z toru - przyznał.
Kiedy Lindbaeck miał wskazać największego brutala spośród żużlowców, wspomniał nieprzyjemną dla niego sytuację z Tomaszem Gollobem. Po zderzeniu z reprezentantem Polski, Szwed wpadł prosto w bandę, co do dziś utkwiło mu w pamięci.
Jeden z wątków dotyczył najlepszego meczu w karierze. 37-latek przyznał otwarcie, że ma jedno spotkanie, które lubi wspominać. Kojarzył, że zawody odbywały się w Ostrowie, ale nie pamiętał, jaki klub tego dnia reprezentował. - Wraz z Bjarne (Pedersenem - red.) musieliśmy wygrać 5:1. To było szalone, byłem wszędzie wtedy. Bjarne był chyba trzeci, ja chyba prowadziłem, blokowałem i zrobiliśmy to 5:1. Było wspaniale!
Szwed mierzył się nie tylko z pytaniami o sport, ale również m.in. o czasy szkolne, o modę, wakacje. Pytany, czym by się zajmował, gdyby nie speedway bez wahania wskazał na sporty zimowe - slalom narciarski lub freestyle.
Czytaj także:
To on miał pomóc w awansie do Ekstraligi. Kibice w Rzeszowie do dziś go uwielbiają
Derby na miarę medalu i zrodzenia się potęgi