"Nie przeproszę i nie żałuję". Rosyjski mistrz świata jest nieugięty

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

Mistrz świata na żużlu Artiom Łaguta został zdyskwalifikowany przez Polaków i Rosjan, przez co obecnie nie może kontynuować swojej kariery.

Artiom Łaguta już w pierwszych dniach wojny w Ukrainie potępił decyzje władz Rosji i poinformował, że rozpoczął starania o starty z polską licencją. To jednak nie zmieniło nastawienia Polaków, a dodatkowo zdenerwowało jego rodaków. Zawodnik, wraz z innymi rosyjskimi żużlowcami, został wykluczony z udziału w rozgrywkach PGE Ekstraligi, a kilka dni później zawieszony również przez swoją rodzimą federację za to, że krytykował postawę Rosji w wojnie.

Mateusz Puka: Został pan zdyskwalifikowany przez Polaków i Rosjan, a to uniemożliwia panu kontynuowanie kariery. Co teraz będzie pan robił?

Artiom Łaguta (mistrz świata na żużlu): Staram się robić wszystko zgodnie z planem. Przygotowuję się do sezonu i cierpliwie czekam na przełom w mojej sprawie. Na razie nie mogę brać udziału w zawodach i nie wiem, kiedy będę mógł to zrobić. Wolny czas spędzam z rodziną, bo dla nas wszystkich to najtrudniejsze dni w życiu.

ZOBACZ WIDEO To już tradycja. Prezes przygotowuje tor przed pierwszym treningiem

Bardzo zmieniło się nastawienie zwykłych ludzi do pana?

Wszystko się pozmieniało. Gdy czytam wiadomości od obcych ludzi, nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nikomu krzywdy nie zrobiłem ani w codziennym życiu, ani tym bardziej na torze. Zawsze starałem się pomagać ludziom i być dobrym człowiekiem. Mimo to zostałem zasypany strasznymi wiadomościami, a ludzie zaczęli mnie nienawidzić.

Ataków jest dużo?

Zdecydowałem się wykasować swoje profile w mediach społecznościowych, bo tego nie dało się wytrzymać. Otrzymywałem setki wiadomości, a one spływały praktycznie non stop nie tylko od Polaków i Rosjan, ale także od ludzi z innych krajów. Nigdy w życiu nie otrzymałem tak dużo wiadomości, nawet po mistrzostwie świata. Czuję się tak, jakbym to ja wywołał tę wojnę. Jestem Rosjaninem, ale nikomu nic nie zrobiłem i nie mam żadnego wpływu na co, co się dzieje. Mam jednak wrażenie, że nikogo to nie obchodzi. Nikt nie chce mnie słuchać.

Nie myślał pan o tym, żeby wyjechać do Rosji?

Mieszkam w Bydgoszczy od 11 lat i w Polsce czuję się jak u siebie w domu. Nie planuję wracać do Rosji nawet po skończeniu kariery i na pewno będę mieszkał w Polsce. Tutaj uczą się moje dzieci i tutaj jesteśmy szczęśliwi.

Złość Polaków wynika z tego, że większość Rosjan nie potępiła ataku swojego kraju na Ukrainę i horroru, który rozgrywa się w Ukrainie.

Jestem przekonany, że wszyscy Rosjanie, którzy tu mieszkają nie chcą wojny. Wiemy jednak, że nie mamy na nic wpływu, że nikt w Rosji nas nie usłyszy.

Okazuje się jednak, że ktoś w Rosji pana słyszy, bo po krytyce działań Putina został pan w błyskawicznym tempie zawieszony przez rodzimą federację motocyklową.

Paradoks tej sytuacji polega na tym, że wielu ludzi w Rosji o tym, że mają mistrza świata na żużlu dowiedziało się dopiero, gdy zdecydowałem się skrytykować działania Putina i potępiłem wojnę w Ukrainie. Po zdobyciu złota nie dostałem z Rosji praktycznie żadnej wiadomości, a w ostatnich dniach dostawałem ich mnóstwo. Normalni Rosjanie, a tym bardziej władze federacji motocyklowej nie chcą zrozumieć o co mi chodzi. Nie czuję się winny tej tragedii. Jestem zwykłym człowiekiem, sportowcem, a to co usłyszałem od kibiców i dziennikarzy jest dla mnie niezrozumiałe.

Rosjanie próbowali pana przekonać, że nie dojdzie do zawieszenia, jeśli odwoła pan swoje słowa?

Nic takiego nie miało miejsca i bardzo dobrze, bo powiedziałem to, co myślę i w każdej chwili mogę to powtórzyć. Nie zmieniłem zdania, wciąż jestem przeciwko tej wojnie i zupełnie się z nią nie zgadzam. Nie przeproszę za te słowa i w ogóle ich nie żałuję. Jestem Rosjaninem, ale chciałbym żeby ludzie usłyszeli co mam do powiedzenia. Wielu próbuje na mnie wyładować swoją złość, a ja naprawdę jestem niewinny. Przykro mi, że celem tych ataków jestem nie tylko ja, ale także moja żona i dzieci.

Wielu uważa, że skrytykował pan działania Rosji tylko z powodów finansowych.

Wiem, że wielu ma mi za złe, że zarabiam tutaj duże pieniądze i jeżdżę drogim samochodem. Nikt jednak nie pamięta, że gdy przyjeżdżałem do Polski, to miałem jedną parę spodni i wszystko zaczynałem od zera. Nie miałem tutaj ani rodziny, ani mieszkania. Ciężko pracowałem na to, by być w punkcie w którym jestem i móc pojechać na wakacje na Malediwy.

Wierzy pan, że to wszystko wkrótce się skończy?

Wierzę, że przyjdzie lepszy czas i liczę na to, że znów nadejdzie pokój. Na dzisiaj nic nie mogę zrobić. Aby poczuć się lepiej trenuję indywidualnie, a w wolnym czasie pomagam potrzebującym.

Czytaj także:
Ekstraliga wydzwania po gościa
Termiński oskarża Dryłę o rasizm