Grand Prix wraca na legendarny obiekt. Jazda w tym miejscu to jeden z powodów, dla których został żużlowcem

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Principality Stadium w Cardiff
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Principality Stadium w Cardiff

Dwukrotny Indywidualny Mistrz Australii przyznaje, że pierwsze relacje z turniejów Grand Prix, które odbywały się na torze w Cardiff, zmotywowały go do uprawiania tego sportu. W tym sezonie będzie miał szansę debiutu na tym legendarnym obiekcie.

Runda cyklu SGP powróci w tym roku na Principality Stadium (wcześniej Millennium Stadium) po dwuletniej przerwie, spowodowanej pandemią COVID-19. Turniej tej prestiżowej serii odbędzie się w Cardiff 13 sierpnia, a dzień później na tym samym obiekcie młodzieżowcy będą rywalizować w drugim tegorocznym finale SGP2, czyli Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.

Max Fricke do tej pory miał możliwość oglądania zawodów w stolicy Walii tylko przed ekranami lub na trybunach, tym razem jednak po raz pierwszy stanie pod taśmą na tym malowniczym stadionie. Australijczyk podkreśla, że jazda w Cardiff nie będzie dla niego tylko spełnieniem marzeń - to jeden z powodów, dla których został żużlowcem.

- Byłem tam wcześniej jako kibic, jednak nie miałem okazji ścigać się na tym obiekcie. Jestem tym bardzo podekscytowany. Turniej w Cardiff to jedna z tych rund Grand Prix, która przyciągnęła mnie do speedwaya. Oglądałem ten cykl w domu - mój przyjaciel wciągnął mnie do żużla i pokazał kilka rund na video. To tak naprawdę śledziłem - w Australii nie było zbyt wielu żużlowych imprez. Dostawałem rundy Grand Prix na video i je włączałem. Ta w Cardiff była zawsze największym wydarzeniem w kalendarzu, dlatego jestem podekscytowany tym, że tam pojadę i zdobędę pierwsze doświadczenie na tym torze. Mam nadzieję, że zaprezentuję się dobrze - przyznaje Max Fricke na łamach fimspeedway.com.

ZOBACZ WIDEO Wrócił do treningów pełen entuzjazmu. Kubera o powitaniu Drabika w Motorze

Kalendarz cyklu wraca do tego, co dobre

Dwukrotny australijski czempion dodatkowo jest zadowolony z tego, że cykl Speedway Grand Prix wraca swoim kształtem do znanego wcześniej kalendarza po tym, jak w sezonie 2020 z powodu pandemii udało się rozegrać tylko osiem rund w Polsce (sześć) i Czechach (dwie). W kolejnym roku kilka turniejów również zostało odwołanych lub przesuniętych, a ostatecznie odbyło się ich 11, z czego ponownie aż sześć w Polsce.

Zawodnik, który w sezonie 2022 będzie startował w Stelmet Falubazie Zielona Góra, Belle Vue Aces i Indianernie Kumla cieszy się z możliwości występów w większej liczbie krajów, na różnych torach i na legendarnych obiektach, jak choćby wspomniane Principality Stadium w Cardiff oraz PGE Narodowy w Warszawie.

- W tym roku wracamy do bardziej normalnego systemu, z kilkoma większymi stadionami i rundami w różnych krajach. Sądzę, że to będzie odpowiadało mi nieco bardziej niż sytuacja, która miała miejsce w poprzednich dwóch sezonach - dodaje 26-letni Australijczyk.

W sezonie 2022 Max Fricke zadebiutuje na legendarnym stadionie w Cardiff
W sezonie 2022 Max Fricke zadebiutuje na legendarnym stadionie w Cardiff

Nie wrócił do ojczyzny, lecz spędził zimę w ładnym zakątku Europy

W czasie gdy Fricke z niecierpliwością czeka na rozpoczęcie zmagań w sezonie 2022, poza sezonem spędza on czas w swojej bazie, zlokalizowanej w Andorze - w Pirenejach, między Francją a Hiszpanią.

- Zima była przyjemna i spokojna. Pojechałem do Andory, gdzie odbyłem moje przedsezonowe treningi i przygotowałem się do kolejnych rozgrywek. To był miły czas, dobrze było mieć trochę rutyny i spędzić kilka chwil w jednym miejscu. To dało mi dobrą podstawę do przygotowania się do sezonu. Zastanawiałem się nad pomysłem krótkiego powrotu do Australii, przygotowałem się jednak wcześniej do wyjazdu do Andory i działań z tym związanych - podkreślił.

Młody australijski zawodnik podkreślił dodatkowo, jakie aktywności towarzyszą jego pobytowi w tym malowniczym zakątku na południu Europy.

- Mam swoją siłownię, gdzie chodzę codziennie i jest to dla mnie idealne rozwiązanie, gdy popołudniami mogę ćwiczyć na rowerze treningowym lub pobiegać w górach. W międzyczasie mogę dodatkowo pojeździć na nartach lub na swoim rowerze górskim, co naprawdę daje mi sporo frajdy. Mam wielkie szczęście, że mogę to robić w Andorze i mieć to na wyciągnięcie ręki - zdradził na koniec Max Fricke.

Czytaj także:
"Wszystko jest tak, jak powinno". Ernest Koza znalazł swoje miejsce?
Skrzydlewski mówi o telefonach od Mrozka. Wiemy co z transferem

Źródło artykułu: