Widać wyraźnie, że zawodnik bardzo mocno przeżywa, że polscy kibice wciąż wiążą go ze zbrodniczą działalnością Władimira Putina i nie chcą uwierzyć w szczere intencje kolejnych jego wpisów potępiających politykę Rosji. We Wrocławiu zabolało go to aż tak mocno, że postanowił rzucić się z pięściami na płot otaczający go od kibiców gości, a za to zachowanie grozi mu kara z Komisji Orzekającej Ligi.
- Prywatnie muszę powiedzieć, że jest mi nieco żal sytuacji w jakiej się znalazł, ale nie ma obecnie na to żadnego lekarstwa. Po niedzielnym incydencie możemy być pewni, że już na każdym stadionie Gleb Czugunow będzie witany w podobny sposób. Fani będą w ten sposób wyrażać sprzeciw wojnie, ale jednocześnie prowokować zawodnika rywali, by zamiast na meczu, znów skupiał się na przepychankach z fanami - mówi były zawodnik i trener, Jan Krzystyniak.
W niedzielnym meczu Czugunow zdobył w sześciu biegach zaledwie sześć punktów i bonus i był najsłabszym seniorem swojej drużyny. Koledzy spisali się na tyle dobrze, że spotkanie przeciwko For Nature Solutions Apatorowi Toruń zakończyło się wysokim zwycięstwem (59:31), ale nie ma gwarancji, że w kolejnych meczach będzie tak samo.
- Jeśli Czugunow nie nauczy się żyć z obecną sytuacją, to niestety może pójść śladem Maksyma Drabika, który dwa lata temu też nie wytrzymał presji i ostatecznie zrezygnował z występów na torze. Nie mówię, że tym razem będzie dokładnie tak samo, ale wystarczy, by Rosjanin z polskim paszportem zaliczył kilka słabszych występów, a będzie miał olbrzymie problemy z powrotem na najwyższy poziom. Wrocławianie muszą mocno z nim popracować i przygotować na kolejne przeciwności losu - dodaje ekspert.
Czytaj więcej:
Zmarzlik nietykalny w Gorzowie
Nie odczuwał radości z jazdy
ZOBACZ WIDEO Eksperci typują faworyta do mistrza. Zaskakujący kandydat, któremu pomoże brak Rosjan