Poruszający dokument. Tomasz Gollob w szczegółach o fatalnym wypadku, walce o zdrowie i marzeniu o Dakarze

- Miałeś myśli samobójcze? - pyta wprost w filmie "Czas" Tomasza Golloba Marcin Majewski. - Nie - odpowiada stanowczo poszkodowany żużlowiec. - To jest zbyt proste, żeby tak myśleć i żeby tak zrobić. To nie przystoi sportowcowi - dodaje.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Tomasz Gollob Facebook / Na zdjęciu: Tomasz Gollob
- Pamiętam, był to piękny dzień. Wyszedłem na taras i patrząc w niebo pomyślałem, że dzisiaj będzie wspaniały dzień - te słowa Tomasz Gollob rozpoczynają poruszający dokument pt. "Czas", autorstwa Marcina Majewskiego, zrealizowany przez Canal+.

Mama prosiła, żeby tam nie jechał

W filmie wypowiada się m.in. Czesława Gollob, mama utytułowanego żużlowca, która jakby przeczuwała tragedię. - Prosiłam, żeby Tomek nie jechał do tego Chełmna. Mówiłam, że masz zawody wieczorem. Pada, ślisko jest. On odpowiedział: Mama nie martw się, przyjdziemy z Mariolą na obiad w poniedziałek - wspomina.

- Tomek w piątek po skończonym treningu mówił, że wszystko jest ok, że tor przygotowany w porządku. Wspomniał też, że rano w niedzielę jedzie na zawody do Chełmna. Zapytałem go, czy musi tam jechać. Odpowiedział: Ty się nie martw. Ja wiem, co robię. Mam wszystko przygotowane. Rano trening, później masaż, na zawody będzie wszystko ok - wspomina Zbigniew Fiałkowski. - Trudno mistrzowi świata powiedzieć: Nie, nie rób tego - dodaje były szef grudziądzkiego klubu.

Przeklęte ostatnie okrążenie

Tomasz Gollob zanim wydarzył się feralny wypadek, przejechał podczas treningu kilkanaście okrążeń toru. Analizował uzyskane wyniki. Uznał, że pojedzie na jeszcze jedno okrążenie ten czas poprawić. - I to był błąd - przyznaje w filmie mistrz świata z 2010 roku. - W mojej głowie było to, że nie powinienem pojechać, ale pojechałem - wspomina.

ZOBACZ WIDEO Baron o Bellego: Emila nie da się zastąpić, ale David ma przyszłość przed sobą

Menedżer Golloba Tomasz Gaszyński wspomina, że strasznie dłużyło mu się to jedno okrążenie, które miał pokonać żużlowiec. Sam Gollob natomiast potrafi bardzo precyzyjnie określić to, co działo się przed wypadkiem.

- Mijałem zawodnika, który jechał moim torem, co spowolniło moją szybkość. To był moment, że pomyślałem, że to nie ma sensu, bo nie nadrobię tego czasu. Po czym go wyprzedziłem. To był dokładnie skok przed zakrętem. Dodałem jeszcze gazu, przyśpieszyłem. Wjechałem na odcinek, który tak naprawdę był dla mnie obcy, bo przejechałem tam może z pięć razy. A to było trochę za mało, no i… stało się - opowiada po latach Gollob.

Wrócił na miejsce tragedii

Bardzo poruszający moment filmu to powrót Golloba, w miejsce, gdzie na skutek wypadku został kaleką. Marcin Majewski pyta obecnego eksperta Canal+: Tomek, czy ty jesteś gotowy, żebyśmy poszli w to miejsce?

- Tak. Tam jest miejsce, gdzie idzie duży skok w lewą stronę - pokazuje Gollob. - Tam był ostatni oddany przeze mnie skok. Zawrotka w lewą stronę, nawrót i wzdłuż pod drzewami. Bardzo długa prosta i zjazd w dół - opisywał z precyzją Gollob.

- Teraz sobie przypominam, jak tutaj leżałem na dole tego zeskoku - te słowa wypowiedział Gollob, gdy na wózku inwalidzkim wraz z Marcinem Majewskim dotarł w miejsce, gdzie jego życie zmieniło się o 180 stopni.

- Wszystko zaczęło się na samej górze, kiedy koło zostało zatrzymane. Jechałem lewą stroną. Wydarzyła się historia, która zdarza się, ale nieczęsto. Przednie koło stanęło mi w miejscu. Nie pojechałem na górkę i nie skoczyłem, tylko kierownica z kołem stanęła. Kierownicą dostałem na wysokości piersi pod serce. W tym momencie złamałem kręgosłup. Dalsza historia jest następstwem tego, co się wydarzyło u góry. Z racji, że jest stromo i bardzo nisko, ten cały impet skoku, chęci skoczenia i zrobienia tego, jak najszybciej, skończył się wypadkiem na dole - opisuje Gollob.
Tomasz Gollob wciąż walczy o powrót do zdrowia. Efekty są widoczne, ale przed nim jeszcze wiele pracy Tomasz Gollob wciąż walczy o powrót do zdrowia. Efekty są widoczne, ale przed nim jeszcze wiele pracy
Dramatyczne wyznanie i urwany film

Gollob po pięciu latach od tragedii dokładnie opisuje to, co działo się z nim tuż po wypadku, do czasu, jak nie stracił przytomności. - Uciskał mnie gorset z przodu. Strasznie ciasno i duszno mi było. To były sekundy. Poprosiłem, żeby odpięli mi osprzęt, który chroni przód lub tył kręgosłupa. Po czym stwierdziłem, że nie czuję nóg... W tym momencie film się urwał - mówi.

- Byłem przerażony. Wiele razy przebywałem przy Tomku, gdy miewał kontuzje, ale takie słowa z jego ust nigdy nie padły - wspomina Tomasz Gaszyński, jego przyjaciel i menedżer.

- 23 kwietnia o godzinie 13:19 Tomasz Gollob był już po badaniu tomografem - wspomina profesor Marek Harat, opisując widzom zdjęcie kręgosłupa ze złamanym trzonem TH7.

- Tomasz Gollob był nieprzytomny. Miał wstrząśnienie mózgu. Był niewydolny oddechowo. Miał porażony rdzeń. To był stan zagrożenia życia - nie krył Marek Harat.
Nie bez kozery dokument o Tomaszu Gollobie nosi tytuł "Czas". Film zrealizowany jest właśnie tak, że opisuje z minutową precyzją niektóre wydarzenia sprzed pięciu lat. Tytułowy czas odgrywał także ogromną rolę po wypadku i walka z czasem była arcyważna w kontekście uratowania życia i zdrowia kontuzjowanego żużlowca.

- Presja czasu była olbrzymia, dlatego, że jedynym czynnikiem rzeczywiście poprawiającym rokowania, jest czas od urazu do odbarczenia rdzenia, czyli zlikwidowania ucisku. Wykonanie operacji we właściwym czasie, nie gwarantuje jeszcze sukcesu - zaznaczał Harat. - Operacja trwała około trzech godzin. Pierwsza część polegała na odbarczeniu rdzenia. Następnie wprowadzenie śrub do sąsiednich, nieuszkodzonych trzonów, a kolejnym etapem było nastawienie tych złamanych odłamów - ze szczegółami medycznymi profesor opisywał wykonywane przez niego zabiegi złamanego kręgosłupa żużlowca.

Łzy same płynęły, końskie dawki leków przeciwbólowych

Dalsza część dokumentu "Czas" opisuje trudne chwile po operacji. Cierpienie żużlowca, łagodzenie bólu i próby odnalezienia się w nowej, jakże trudnej dla niego rzeczywistości. - Ocknąłem się w czwartek lub piątek. Od razu jak się przebudziłem profesor Harat zadawał pytania odnośnie moich nóg, czy coś czuję. Odpowiadałem, że nie. Mówiłem także, że bardzo mnie boli - wspomina Gollob swoje pierwsze słowa po operacji.

- To nie był płacz. Łzy same płynęły przez wiele, wiele dni. Około dwóch lat w ogóle nie spałem żadnej nocy - to wstrząsające wyznanie mistrza świata łapie za serce.

- Był na bardzo dużych dawkach silnych leków przeciwbólowych. Miał podawane kilka leków. W tym dwa, które stosowane są w bólach neuropatycznych. Są to leki podawane przede wszystkim w leczeniu padaczki. Leki te wpływają na szybkość reakcji, poczucie realności otaczającego świata. Tomasz Gollob brał też leki z grupy leków narkotycznych - wylicza Marek Harat.

- Miałeś myśli samobójcze? - pyta wprost w filmie "Czas" Tomasza Golloba Marcin Majewski. - Nie - odpowiada stanowczo poszkodowany żużlowiec. - To jest zbyt proste, żeby tak myśleć i żeby tak zrobić. To nie przystoi sportowcowi - dodaje.

Wizyta Protasiewicza wzruszyła Golloba

- Już podczas pierwszej wizyty, kiedy Tomek musiał wyżalić się, widziałem i powiedział do Tomka Gaszyńskiego: Najbardziej pozytywne jest to, że to jest wciąż ten sam Tomek Gollob. Jego reakcje były znamienne. Tomek był wciąż szefem w swoim teamie, tym razem w gabinecie szpitalnym. To jest to czego nie stracił - opowiada Krzysztof Cegielski, który przeszedł tą samą, długą, ciężką drogę, co Gollob.
Jerzy Kanclerz (z lewej) i Zbigniew Boniek (z prawej) wraz z Tomaszem Gollobem Jerzy Kanclerz (z lewej) i Zbigniew Boniek (z prawej) wraz z Tomaszem Gollobem
Piotr Protasiewicz przyznaje w filmie, że bardzo chciał odwiedzić Tomasza Golloba w szpitalu. - Czułem taką wewnętrzną potrzebę. Nie afiszowałem się tym. Chodziło mi o wewnętrzne wsparcie. Myślę, że byłem jedną z ostatnich osób, których spodziewał się zobaczyć w szpitalu - nie kryje wieloletni rywal z toru.

Po reakcji Golloba w filmie, który niesamowicie się wzruszył, wspominając wizytę Piotra Protasiewicza, widać, ile dla mistrza znaczył ten gest. - To był ludzki odruch. Cieszę się, że tak to na Tomka zadziałało, bo z mojej strony było podobnie - dodał łamiącym głosem Protasiewicz, patrząc na nagranie i słowa wyraźnie wzruszonego Golloba.

- To był magiczny moment, że dwóch rywali, konkurentów patrzą jeden na drugiego w przyjacielskich stosunkach. Zrobiło mi się bardzo miło, widząc taką reakcję - podkreślał Gaszyński.

Były momenty zwątpienia - COVID-19 przełomem

W filmie wspominana jest pierwsza konferencja prasowa Tomasza Golloba w listopadzie 2017 roku, kiedy mistrz świata pierwszy raz publicznie pokazał się na wózku inwalidzkim. - To była jego najtrudniejsza konferencja prasowa w życiu - nie krył Gaszyński.

- Mówiłem wtedy, że Tomasz Gollob czeka wiele trudnych momentów, walka z bólami neuropatycznymi, ze spastycznością, z infekcjami w drogach moczowych, ale nie spodziewałem się, że będzie to wyglądało tak dramatycznie - wspomina Harat, który przyznaje, że miewał momenty zwątpienia w walce o powrót do zdrowia mistrza.

Paradoksalnie przełomem okazało się zarażenie COVID-19, które Gollob znosił bardzo ciężko. - Czwarty lub piąty dzień, to był chyba najtrudniejszy moment w życiu - wspomina były żużlowiec.

- Według mnie ta infekcja spowodowała przestrojenie jego odporności. Organizm Golloba poradził sobie także z infekcją klebsielli w drogach moczowych. Ta infekcja była najtrudniejsza do zwalczenia i powodowała najbardziej dokuczliwe bóle i utrudniała powrót do normalnego funkcjonowania - uważa Harat.

- Na pewno jest lepiej niż było zarówno fizycznie jak i emocjonalnie. Jest światełko w tunelu - mówi Tomasz Gaszyński, a Zbigniew Fiałkowski podkreśla, że momentem przełomowym było wyjście Tomasza Golloba do ludzi w środowisku oraz jego praca jako ekspert w telewizji Canal+.

Optymizm, walka o wstanie z wózka i Dakar

Koniec filmu ukazuje już zupełnie innego Tomasza Golloba, człowieka uśmiechniętego, który udowadnia, jak sprawnie potrafi wsiąść do samochodu, opowiada, jak długo zajęło mu, by ponownie usiadł za kierownicą auta. - To trwało cztery lata. Nie byłem jeszcze przygotowany by zasiąść za kierownicą. Jedną ręką kieruję, a drugą dodaję gazu czy hamuję, bo nie mogę tego robić nogą - opisuje Gollob.

Finałowe sceny tego świetnego dokumentu napawają jeszcze większym optymizmem. Widzimy Golloba, który z pomocą rehabilitanta wstaje z wózka i pionizuje się. - Jest to potężny wysiłek, dla człowieka, który nie może wstać. Mogę stać parę razy w ciągu dnia, mogę stać godzinę, dwie, trzy. Nie stoję o własnych nogach, sile własnych mięśni, ale w specjalnych stelażach - wyjaśnia Gollob.

- On chce chodzić. Chciałabym dożyć momentu, jak stanie na nogi - mówi wzruszana mama Tomasza Golloba.

- Wszystko jest realne, wszystko jest możliwe, ale nie wiadomo, kiedy to się osiągnie - dodaje Łukasz Sielski z Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej w Bydgoszczy.

- Wierzę w to, że będę mógł jeszcze stanąć na swoich nogach - mówi Gollob.

Film kończy fragment o jego wielkim marzeniu, jakim był udział w rajdzie Dakar. - Zrobi to - bez wahania mówi Protasiewicz. - Zastrzegłem sobie, żeby pojechać w Dakarze, ale jako kierowca, a nie jako nawigator. Byłoby to zamknięcie mojego marzenia - kończy Gollob.

Nie pozostaje nic innego, jak życzyć tego naszemu mistrzowi. Na złoty medal IMŚ czekał wiele lat. O zdrowie i spełnienie marzeń będzie walczyć z równym uporem i determinacją. Wierzymy, że prędzej czy później tego dokona.

Dokument "Czas" można obejrzeć na Canal+ Sport 5 oraz Canal+ Online. Premiera miała miejsce w sobotę, 23 kwietnia o 18:30 w piątą rocznicę dramatycznego wypadku Tomasza Golloba.

Zobacz także:
Za to klubom grożą kary
Menedżer Motoru o wypowiedział Maksyma Drabika

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy podobał ci się dokument "Czas"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×