Żużel. Premiera wyjątkowego dokumentu "Czas". Chwyta za serce. Odsłania nieznane kulisy wypadku Tomasza Golloba

Maciej Kmiecik 23 Kwietnia 2022, 11:11

Facebook / Tomasz Gollob / Na zdjęciu: Tomasz Gollob

• Żużel. Fatalny upadek w Lublinie. Niepokojące obrazki dotyczące barku Dominika Kubery

Właśnie mija piąta rocznica tragicznego wypadku na torze motocrossowym w Chełmnie. Film odtwarza feralny dzień, to co działo się zaraz po wypadku, walkę o uratowanie życia mistrza, cierpienie z powodu bóli neuropatycznych i spastyczności, a także drogę do powrotu do zdrowia.

- To nie był płacz. Łzy same płynęły przez wiele, wiele dni. Około dwóch lat w ogóle nie spałem żadnej nocy - wyznaje w filmie Gollob.

Momentem przełomowym w rehabilitacji Golloba okazała się ciężko przebyte zakażenie COVID-19. - Czwarty lub piąty dzień infekcji , to był chyba najtrudniejszy moment w życiu - wspomina były żużlowiec. - Według mnie ta infekcja spowodowała przestrojenie jego odporności. Jego organizm poradził sobie także z infekcją klebsielli w drogach moczowych. Ta infekcja była najtrudniejsza do zwalczenia i powodowała najbardziej dokuczliwe bóle i utrudniała powrót do normalnego funkcjonowania - uważa profesor Marek Harat.

Naprawdę warto obejrzeć dokument "Czas". Nie tylko zagorzałym fanom może zdarzyć się, że uronią łzy. Momentów wzruszających w tym filmie jest więcej. Jednym z najbardziej fragment, w którym Piotr Protasiewicz i Tomasz Gollob opowiadają o spotkaniu w szpitalu rywali z toru.

Marcin Majewski nie boi się zadawać trudnych i intymnych pytań. - Czy miałeś myśli samobójcze? - docieka autor dokumentu, pytając Tomasza Golloba.

W filmie oprócz Golloba, występują m.in. Tomasz Gaszyński, Zbigniew Fiałkowski, Krzysztof Cegielski, Zbigniew Boniek, Czesława Golloba - mama Tomasza, prof. Marek Harat, rehabilitant Łukasz Sielski i inni. Poruszające rozmowy z nimi przeprowadził Marcin Majewski.

Możemy zdradzić, że film kończy się bardzo optymistycznie i z dużą nadzieją. Zapraszamy przed telewizory w sobotę o 18:30.

Zobacz także:
Trudny wybór Mariusza Staszewskiego. To dlatego pojedzie Berntzon
Ogromne problemy Jarosława Hampela