W dwóch pierwszych startach zawodnik ten dwukrotnie mijał linię mety jako drugi. Jego postawa była nieco gorsza w dalszej części spotkania, gdy przegrał dwa wyścigi podwójnie. W momencie kontuzji Runego Holty otrzymał on piątą szansę, lecz wówczas również nie pokonał żadnego z rywali, przyjeżdżając na trzecim miejscu w trzyosobowej obsadzie.
Po wygranym 48:42 spotkaniu polski senior SpecHouse PSŻ-u Poznań przyznał, że przez całe spotkanie nie mógł znaleźć odpowiednich ustawień, które pozwoliłyby mu punktować na wyższym poziomie.
- Nie jestem zbyt zadowolony ze swojej postawy, jednak bardzo cieszę się z tego, że drużyna wygrała. W pierwszych dwóch biegach wydawało mi się, że czegoś mi brakowało. Dwa razy coś zmieniłem, a na trzeci bieg zrobiliśmy dosyć dużą korektę i ewidentnie poszliśmy nie w tę stronę, co trzeba. W czwartym wyścigu była kolejna zmiana i ponowny dramat - przegrałem dwukrotnie podwójnie. Na ostatni bieg wziąłem po prostu drugi motor, ale dosyć szybko był on wyciągany z ramy i teraz będzie miał przerwę - mówił po sobotnim spotkaniu w rozmowie z WP SportoweFakty Kacper Gomólski.
Nie chciał odnosić się do dyskusyjnej sytuacji
Sporo kontrowersji wzbudziło wykluczenie Dawida Lamparta w 14. wyścigu, po sytuacji na pierwszym łuku, w której zawodnik ten znajdował się przed Rune Holtą. "Smaczku" całej sytuacji dodawał fakt, że sędzia Andrzej Kraskiewicz uczynił to w decydującym momencie spotkania, gdy gospodarze dogonili rywali na różnicę czterech punktów. Ostatecznie Norweg wylądował na bandzie i zakończył pojedynek z Texom Stalą Rzeszów z kontuzją. Na "gorąco" nasz rozmówca nie chciał oceniać tej sytuacji, nie wiedział również, jak poważnego urazu doznał jego kolega z drużyny.
ZOBACZ WIDEO Baron o Bellego: Emila nie da się zastąpić, ale David ma przyszłość przed sobą
- Widziałem powtórkę tego biegu, ale po prostu nie będę tego komentował. Niestety nie mam pojęcia, jak wygląda sytuacje z Rune, ale mam nadzieję, że na kolejny mecz będzie już gotowy - dodał krótko
Gomólski miał przejściowe problemy również podczas pierwszego pojedynku wyjazdowego, który Skorpiony na inaugurację sezonu odjechały w Tarnowie. Wówczas jednak po zmianach w trakcie spotkania, końcówka w jego wykonaniu była już bardzo udana. W Rzeszowie nawierzchnia w dniach poprzedzających pojedynek z Żurawiami również przyjęła pewną ilość wody, podobne korekty, jak w pierwszym ligowym meczu, nie przyniosły jednak oczekiwanych efektów.
Nie pomógł ten sam ruch, co w pierwszym meczu
- Na czwarty bieg zrobiłem dokładnie to, co w Tarnowie, czyli wróciłem do przełożenia z pierwszego wyścigu. To jednak nie zadziałało i nie wiem do końca, gdzie była przyczyna. Teraz wyciągniemy silniki, które pojadą do serwisu. Możliwe, że trzeba wprowadzić nieco świeżości, bo wprawdzie nie wyjeździłem na nich dużej liczby biegów, ale być może im się to przyda - podkreślił.
Drugie spotkanie wyjazdowe i nasz rozmówca po raz kolejny nie do końca mógł odnaleźć się w panujących warunkach. Czy zatem poza Golęcinem wyjazdowe potyczki mogą być jego mankamentem?
- Myślę, że pod względem jazdy czuję się ok. Brakuje mi takiego jednego dobrego występu "od A do Z". Będę robił wszystko, aby w kolejnym meczu w Poznaniu się udało, bo moi mechanicy zostali już poinformowani, że trochę jazdy będzie nas czekać w tym tygodniu. Mam zamiar pojeździć na wszystkich silnikach, żeby sprawdzić to, na co nie było wcześniej czasu. Mam nadzieję, że będzie lepiej - dodał z nadzieją.
Wszyscy rywale potrafią jeździć
Na koniec zapytaliśmy Gomólskiego o kolejny pojedynek, który czeka jego drużynę już w kolejny weekend. 1 maja na Golęcinie Skorpiony będą podejmowały kolejnego faworyta rozgrywek 2. Ligai Żużlowej, czyli OK Bedmet Kolejarz Opole. Gospodarze nadal powinni mieć większe szanse w tym pojedynku, choć rywal będzie już z wyższej półki niż Budmax-Stal Polonia Piła, którą w pierwszym tegorocznym domowym meczu udało się pokonać aż 66:24.
- W ostatnim meczu z drużyną z Piły pokazaliśmy, że u siebie na torze czujemy się dobrze. Będziemy chcieli pojechać podobnie z rywalami z Opola. Wiadomo, że ten przeciwnik na papierze wygląda zdecydowanie lepiej, ale jednak nie można powiedzieć, że zawodnicy z Piły nie potrafią jeździć, bo gdyby tak było, to nie startowaliby w lidze - podsumował rozmowę z WP SportoweFakty Kacper Gomólski.
Czytaj także:
Prezes Polonii zbulwersowany. Chodzi o Artura Mroczkę. Sprawa trafi do sądu?
Robert Lambert zdradza, co chce osiągnąć w tym sezonie. "To bardzo realny cel"