Żużel. Jest problem u Przemysława Pawlickiego. Tor głównym powodem?

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki (kask niebieski) i Krzysztof Kasprzak (czerwony)
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki (kask niebieski) i Krzysztof Kasprzak (czerwony)

ZOOleszcz GKM Grudziądz przegrał u siebie w 5. kolejce PGE Ekstraligi z For Nature Solutions Apatorem Toruń 44:46. W ekipie gospodarzy po raz kolejny zawiódł Przemysław Pawlicki, który po meczu przyznał, że nie wie, skąd biorą się słabsze występy.

Tylko pięć punktów w czterech startach zdobył Przemysław Pawlicki w spotkaniu ZOOleszcz GKM Grudziądz - For Nature Solutions Apator Toruń (44:46). Słaby występ starszego z braci Pawlickich jest o tyle zaskakujący, że w tym tygodniu z czternastoma punktami wywalczył awans do półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski.

- Dużo czasu spędzamy na torze. Próbujemy różnych ustawień, zmian silników. Po prostu coś ostatnio nie pasuje. Musimy na spokojnie poukładać i trzeba w końcu coś znaleźć. Mam duży problem w Grudziądzu. W Łodzi na ćwierćfinale IMP wszystko gra, a przyjeżdżam tu i ani startu, ani trasy. Ciężko jest się ścigać, kiedy jesteś bardzo wolny. Jest słabo w moim wykonaniu, a nawet bardzo słabo. Będę robił wszystko, żeby wrócić szybszy, bo to teraz najważniejsze - powiedział Przemysław Pawlicki w pomeczowej mixzonie na antenie Canal+ Sport 5.

Dla grudziądzan jest to druga porażka z rzędu na własnym torze. Przed tygodniem ZOOleszcz GKM przegrał bowiem z Moje Bermudy Stalą Gorzów 39:51.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Ślączka, Woźniak i Frątczak gośćmi Musiała

- Ostatnimi czasy trochę inne ścieżki niosą i chyba sami zaczynamy się gubić w tych ścieżkach, bo tracimy punkty. Tak jak my wcześniej potrafiliśmy mijać na swoim torze, tak teraz nas mijają. Dużą wagę zaczynamy przykładać do tego, żeby wygrywać starty, a jesteśmy coraz wolniejsi na dystansie. Za chwilę mamy rozmowę na temat tego, co będziemy robić dalej - kontynuował Pawlicki.

- Jeżdżę w Grudziądzu już kilka lat i ten tor trochę jest inny niż w zeszłym roku. Na treningach niby to wygląda dobrze, ale przyjeżdża rywal i jest słabo. Morał chyba taki, że te treningi dużo nie dają - podsumował zawodnik GKM-u.

W odmiennym nastroju po spotkaniu był Patryk Dudek. Stały uczestnik cyklu Grand Prix w końcu zapunktował tak, jak od niego oczekiwano. W poprzednich meczach niespełna 29-latek jechał poniżej swoich możliwości. Co zatem zadecydowało o tym, że zawodnik Apatora przełamał się?

- Długi piątkowy trening i szybkie zmiany po trzech nieudanych występach. Poszły zmiany i dzisiaj był tego efekt. Jestem zadowolony z przełożeń i ustawień. Szybka zmiana zębatki i było czuć różnicę. Jest światełko w tunelu, że wracam - powiedział Dudek.

Zobacz także:
Deklasacja w Lublinie. Jest komentarz Piotra Barona
Motor w drodze po tytuł mistrzowski? W Lublinie nie popadają w hurraoptymizm

Źródło artykułu: