W tym artykule dowiesz się o:
Atlas Wrocław w 2001 roku - srebrny medal
Po dość burzliwym i rozczarowującym sezonie milenijnym, w którym nie wypalił pomysł z Tommym Knudsenem jako menadżerem, na Dolny Śląsk przywędrował trener Marek Cieślak. Został na kolejnych dziesięć sezonów i już w pierwszym mógł poprowadzić ówczesny Atlas do mistrzostwa. Dostał mocną "kapelę", w której nowymi twarzami byli m.in. Scott Nicholls, Sebastian Ułamek, Robert Dados czy wciąż rozwojowy Krzysztof Słaboń. A przecież we Wrocławiu jeździli już Greg Hancock, Jacek Krzyżaniak i Robert Sawina. Pole manewru, mimo obowiązującego KSM-u (w tym na parę stranierich), miał więc Cieślak spore.
Apetyty na to, by po sześciu latach powrócić na tron, były duże, tym bardziej że słabiej prezentował się obrońca tytułu z Bydgoszczy, a problemy finansowe zaczęły dosięgać klub w Pile. Wrocławianie zostali więc uznani za faworyta Ekstraligi. Trafił im się jednak godny rywal w postaci toruńskiego Apatora, opartego w przeciwieństwie do WTS-u o wychowanków. Te dwie ekipy do ostatniego wyścigu ostatniego spotkania walczyły o złoty krążek. Ostatecznie górą były Anioły, choć w rundzie zasadniczej Atlas potrafił zbić je u siebie aż 58:32.
Oni reprezentowali Wrocław w sezonie 2001: |
---|
Seniorzy: Greg Hancock (GP), Jacek Krzyżaniak, Scott Nicholls, Robert Sawina, Sebastian Ułamek, Robert Dados + Juniorzy: Krzysztof Słaboń, Andrzej Zieja |
Apator Adriana Toruń w 2003 roku - srebrny medal
Przyjście prezesa Marka Karwana do klubu z Grodu Kopernika sprawiło, że zatrudniono m.in. Tony'ego Rickardssona i po latach wychowanka - Tomasza Bajerskiego. Sezon 2001 od razu przyniósł Aniołom złoty medal. Po piątym miejscu w kolejnym i zarazem zniesieniu przepisu o KSM podjęto decyzję o zbudowaniu w Toruniu prawdziwego dream teamu na edycję 2003. Do Torunia przybyli Jason Crump (indywidualny wicemistrz świata) i Piotr Protasiewicz. W połączeniu ze wspomnianymi Rickardssonem (indywidualny mistrz świata), Bajerskim, Wiesławem Jagusiem i Robertem Sawiną dawało to nieprawdopodobnie mocne zestawienie.
Apatora, którego dosłownie zaczęto określać "dream teamem", nie przestraszył się jednak Top-Secret Włókniarz. Skądinąd w Częstochowie także zmontowano wtedy bardzo silną kadrę. I po tytuł sięgnęły Lwy, świętując u siebie po wygranej z torunianami. Krążyły buńczuczne opinie, że żółto-niebiesko-biali nie przegrają meczu, a tymczasem niepokonani nie byli nawet u siebie, ponosząc w rundzie zasadniczej, porażkę właśnie z Włókniarzem. I miała ona potem niezwykle, a może i decydujące znaczenie w kontekście mistrzostwa.
Oni reprezentowali Toruń w sezonie 2003: |
---|
Seniorzy: Tomasz Bajerski (GP), Jason Crump (GP), Wiesław Jaguś, Piotr Protasiewicz (GP), Tony Rickardsson (GP), Robert Sawina + Juniorzy: Adrian Miedziński, Marcin Jaguś |
Unibax Toruń w latach 2013-2014 - srebrny medal i 5. miejsce
Schyłek panowania w Toruniu miliardera Romana Karkosika, co nie zakończyło się w pozytywny sposób. Do Unibaksu dołączył przed startem sezonu 2013 sam Tomasz Gollob. Z drugiej strony przyczyniło się to po części do rychłego zakończenia kariery przez Ryana Sullivana (choć wrócił po kilku miesiącach). W połączeniu z pozostałymi miało to dać torunianom złoto. Pomimo paskudnej kontuzji Chrisa Holdera i problemów ze zdrowiem każdego innego zawodnika drużyna dotarła do finału. W nim wygrała u siebie 46:43, ale w rewanżu w Zielonej Górze odmówiła jazdy i sprawa zakończyła się walkowerem oraz głośnym skandalem.
Reperkusje były poważne, choćby minus 8 punktów na starcie kolejnej kampanii. Zniesiono za to KSM, więc Karkosik nie chciał dać za wygraną i sprowadził kolejną armatę - Emila Sajfutdinowa oraz dorzucił Oskara Fajfera. Unibax okrzyknięty został najmocniejszą drużyną żużlową w historii. Szkopuł tkwił w tym, że kilku zawodników było po kontuzjach, a w trakcie sezonu pojawiały się kolejne. Strat nie udało się odrobić i Anioły nie awansowały do play-off.
Oni m.in. reprezentowali Toruń w sezonach 2013-2014: |
---|
Seniorzy: Tomasz Gollob (GP), Chris Holder (GP), Adrian Miedziński, Emil Sajfutdinow, Darcy Ward (GP), Kamil Brzozowski, Ryan Sullivan + Juniorzy: Paweł Przedpełski, Oskar Fajfer, Emil i Kamil Pulczyńscy |
CZYTAJ WIĘCEJ: Kończy się rozdawnictwo ze spółek Skarbu Państwa?
Grupa Azoty Unia Tarnów w 2014 roku - brązowy medal
Spragnieni sukcesów czy w ogóle PGE Ekstraligi kibice w Mościcach zapewne wciąż nie mogą odżałować tego, co wydarzyło się blisko dekadę temu. Zniesiono wtedy zaprzeczający idei sportu KSM, a także zmniejszono elitę z dziesięciu do ośmiu drużyn. W Tarnowie nie pierwszy raz zdecydowano się na poważne wzmocnienie i obranie drogi w kierunku mistrzostwa. Do Unii z powrotem ściągnięto Grega Hancocka (jadącego w tamtym sezonie po złoty medal w GP), a znakomicie prezentowali się także Martin Vaculik, Janusz Kołodziej i Artiom Łaguta, którzy wraz z Amerykaninem uplasowali się w TOP7 pod względem średniej biegowej.
Jaskółki zakończyły rewelacyjną w swoim wykonaniu rundę zasadniczą z ogromną przewagą nad kolejną drużyną, tj. osiem punktów. Już na jej koniec zaczęły się poważne kłopoty z urazami. Dopadły one niemalże wszystkich seniorów i z takich prezentów skrzętnie w półfinale play-off skorzystał przeciwnik z Leszna. Unii pozostał dwumecz o brąz, który już w pełnym składzie, rozstrzygnęła na swoją korzyść. O pechu, jaki dopadł wówczas niezwykle szybkich i doskonale uzupełniających się tarnowian, wielokrotnie wspominał już trener Cieślak niemogący odżałować straconej szansy na sięgnięcie po mistrzostwo.
Oni m.in. reprezentowali Tarnów w sezonie 2014: |
---|
Seniorzy: Krzysztof Buczkowski, Greg Hancock (GP), Janusz Kołodziej, Artiom Łaguta, Martin Vaculik + Juniorzy: Kacper Gomólski, Ernest Koza |
Betard Sparta Wrocław w 2023 roku - srebrny medal
Nie można zapominać, że także i Platinum Motor był w poprzednim sezonie upatrywany jako kandydat do triumfu, lecz na papierze minimalnie większe szanse dawano ich pogromcom z początku sezonu (przerwali lublinianom serię 20 meczów bez porażki u siebie). Zresztą wrocławianie, których skład wyglądał na arcymocny, zanotowali iście fenomenalne wejście w sezon, notując 12 wygranych z rzędu, co oznaczało najlepszą taką serię w najwyższej lidze od 1957 roku. Pech faworytów polegał na tym, że Spartan w kluczowych momentach zaczęły trapić kontuzje, których plagi doświadczyli w półfinale i finale. Skończyło się na wicemistrzostwie.
Trzeba przy tym jednak oddać cesarzom to, co cesarskie. W drugiej części sezonu to Platinum Motor zaczął być nie do złamania i to, nawet gdy brakowało w jego szeregach w kilku spotkaniach Jacka Holdera. Ten zespół zwyciężył z kolei 12 razy z rzędu do końca trwania PGE Ekstraligi, pokazując, że nawet jadąc w pełnym składzie Betard Sparta, miałaby duży problem, by odebrać lublinianom mistrzowską koronę.
Oni m.in. reprezentowali Wrocław w sezonie 2023: |
---|
Seniorzy: Daniel Bewley (GP), Maciej Janowski (GP), Artiom Łaguta, Piotr Pawlicki, Tai Woffinden (GP) + Juniorzy: Bartłomiej Kowalski, Kevin Małkiewicz |
CZYTAJ WIĘCEJ: Po bandzie: Żużel błyskawiczny? Nie, dziękuję! [FELIETON]
Te dream teamy podołały zadaniu i zdobyły tytuł
W XXI wieku wielokrotnie główny faworyt Drużynowych Mistrzostw Polski - i niekiedy także nazywany nieśmiało "dream teamem" - stawał na wysokości zadania. Przed sezonem 2004 wpompowano wielkie pieniądze w Tarnowie, ściągając do Unii braci Tomasza i Jacka Gollobów oraz Tony'ego Rickardssona. I od razu dwa lata z rzędu sięgała ona po złoto. W 2012 roku także zbudowano w tym mieście mocny skład, kontraktując trenera Marka Cieślaka, z powrotem Janusza Kołodzieja, a poza tym Grega Hancocka i bardzo silny duet juniorski Maciej Janowski - Kacper Gomólski. Na koniec tamtego sezonu Jaskółki znów były na szczycie.
W latach 2017-2020 ekstraligowymi zmaganiami niepodzielnie rządziła Unia, ale ta z Leszna. Szczególnie od drugiego sezonu można było nazywać Byki mianem "drużyny marzeń", choć popularna stała się inna nazwa, tzn. hydra. Siłą drużyny, w której główne role grali Emil Sajfutdinow, Piotr Pawlicki, Jarosław Hampel czy wspomniany Kołodziej, była także znakomita i rozwijająca się stale młodzież. W efekcie jakakolwiek przegrana tak skonsolidowanego i niezwykle pewnego siebie zestawu była uznawana za niespodziankę.