W tym artykule dowiesz się o:
Wąsaty Madziar podbił gorzowskie serca
Wraz z napływem obcokrajowców do polskiej ligi od początku lat dziewięćdziesiątych - w dużym stopniu tych z zachodu - w Gorzowie "uchował się" zawodnik z tzw. bloku wschodniego. Był to przedstawiciel liczących się jeszcze wtedy w europejskim żużlu Węgrów. Trzeba przyznać, że Antal Kocso to jedyny Madziar, który sporo znaczył na najwyższym poziomie ligowym w naszym kraju i to nie przez jeden sezon. Wąsaty zawodnik zaliczył w Stali trzy bardzo udane kampanie.
W sumie wystąpił w 28 meczach, w każdym sezonie legitymując się średnią biegową przekraczającą dwa punkty na bieg. W 1992 roku gorzowianie sięgnęli w DMP po srebrny medal, do czego mocno przyczynił się właśnie Kocso. Węgier nie tylko zdobywanymi punktami i niezawodnością w ważnych momentach zaskarbiał sobie gorzowskie serca. Dochodziła do tego nieustępliwość, waleczność i szczególna odwaga na torze. Był materiałem na idola dla młodszych. Profesjonalny - co w tamtych czasach nie było codziennością, a także bardzo lubiany w parku maszyn. W lubuskim do dziś wspominany z dużym sentymentem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zapomniane kraje na mapie Grand Prix. Mieliśmy m.in. norweską halę, chorwacką prywatę i fińskie dziury
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
Od samego początku na wysokim poziomie
Stal była pierwszym polskim klubem przyszłej legendy speedwaya. Jason Crump dołączył do niej jako niespełna 19-latek w 1994 roku, będąc jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników młodego pokolenia. To się potwierdziło z czasem, bo choć w debiutanckim sezonie pojechał tylko w dwóch meczach, to spisał się w nich bardzo udanie. Po krótkim epizodzie we Wrocławiu wrócił do Gorzowa, jeździł też na pełnych prawach w cyklu Grand Prix (jako złoty medalista IMŚJ). Był numerem jeden ówczesnego Pergo i rzadko kiedy zawodził oczekiwania wymagającej publiczności przy Śląskiej, która uwielbiała jego ofensywny styl jazdy.
Drugi powrót do klubu nastąpił przed sezonem 2000. Crump należał już do światowej czołówki, czego dowodem były nie tylko wyniki osiągane w innych ligach, ale też coraz większe sukcesy na arenie międzynarodowej. W roku milenijnym zdobył z Pergo jedyny medal DMP (brązowy), choć indywidualnie nie błyszczał tak, jak można było się spodziewać - zanotował "dopiero" ósmą średnią biegową w Ekstralidze. W 2001 podobnie jak w 1994 i 1996 roku sezon kończył z gorzowianami tuż za podium. Potem mające coraz większe kłopoty finansowe Pergo nie było już w stanie zatrzymać go w zespole.
Solidna dawka szwedzkiej jakości
Magnus Zetterstroem to jedyny zawodnik z wyróżnionego przez nas grona, który nie reprezentował Stali wtedy, gdy ścigała się ona na najwyższym ligowym szczeblu. Szweda głównie kojarzy się w Polsce, zresztą słusznie, z jazdy w Wybrzeżu Gdańsk, ale nie można zapominać, że zapisał się też w historii i pamięci środowiska gorzowskiego. Miało to miejsce, gdy zasłużony klub powoli odbudowywał swoją potęgę, jeżdżąc w pierwszej lidze. Skandynaw dołączył do Stali w pierwszym sezonie po spadku z Ekstraligi i spędził w niej dwa udane lata, będąc najskuteczniejszym jeźdźcem zespołu.
Drugi pobyt w Gorzowie przypadł na rok, w którym udało się wywalczyć awans do elity po pamiętnym dwumeczu finałowym z rywalem z Ostrowa. Zetterstroem otrzymał tym razem odpowiednie wsparcie i wespół z Jesperem Monbergiem oraz śp. Matejem Ferjanem stanowili niezwykle silny zagraniczny tercet. To dało Stali upragnioną promocję do Ekstraligi, w której startuje nieprzerwanie do dziś. W przeciwieństwie do Monberga i Ferjana nie pozostał jednak w drużynie na kolejny rok, kontynuując karierę na pierwszoligowym froncie.
Komandos z kompletem medali
Spędził w Gorzowie aż siedem sezonów, a tylko raz udało mu się przekroczyć średnią dwóch punktów na bieg. Matej Zagar nigdy nie był, nie jest i nie będzie typem lidera, raczej jako solidne wsparcie dla innych ewentualnych gwiazd, jakie ma obok na torze. Tak było przez cały okres spędzony w żółto-niebieskich barwach. Miał za kolegów prawdziwych tuzów i sam rzadko potrafił pociągnąć wynik, choć umiał wychodzić z cienia najlepszych. Zagar na swój sposób wkomponował się jednak w zespół Stali i na pewno miał udział w każdym jej sukcesie.
A tych było sporo. Zdobył wszystkie kolory medali DMP, w tym dwukrotnie ten najcenniejszy. W 2014 i 2016 roku robił swoje podczas decydujących spotkań i na pewno przystawił swój stempel do końcowych triumfów. Oprócz tego ma srebro (2012) i brąz (2011). Dodajmy, że to wtedy, gdy jeździł dla Stali, zdołał powrócić do Grand Prix (awans w Challenge'u w 2012) i wskoczyć na wyższy poziom, co było widoczne też po części w Ekstralidze. Oprócz aspektu sportowego Gorzów dał mu też szczęście w życiu prywatnym. To tam poznał partnerkę, która urodziła mu syna.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kowalczyk znów zaczepił Zmarzlika. "Lewandowski już strzela"
Numer jeden z Danii wrócił na swoje miejsce
Podobnie jak Zagar ma za sobą siedem sezonów jazdy w gorzowskich barwach. Przed nim ósmy, bo Niels Kristian Iversen po dwuletnim nieudanym pobycie w Get Well Toruń zdecydował się na odnowienie współpracy ze Stalą. Dokonania Duńczyka z pierwszego okresu jazdy dla tego klubu na pewno mogą budzić podziw. W 2011 roku przychodził do Gorzowa, będąc niechcianym w Zielonej Górze. Okazało się to świetną decyzją, bo to za miedzą jego wyniki i poziom jazdy poszybowały w górę, choć nie od razu. Iversen z czasem stał się liderem zespołu. Lata 2012-2013 kończył z bardzo wysokimi średnimi biegowymi, odpowiednio: 2,362 i 2,510.
Stał się gwiazdą PGE Ekstraligi. Wrócił też do GP i tam w 2013 roku sięgnął po brązowy krążek. Wciąż jednak brakowało dużego sukcesu w Stali. Udało się w 2014 i to... akurat, gdy przed fazą play-off doznał urazu. Mógł być jednak zawodnikiem zastępowanym (efekt dobrych wyników przed kontuzją) i gorzowska drużyna z tego skorzystała. Później Iversen obniżył nieco loty, choć dalej stanowił filar zespołu. Drugie złoto wywalczył w 2016. Oprócz tego ma srebro i dwa brązy, co czyni go najbardziej utytułowanym obcokrajowcem w historii klubu z miasta nad Wartą.
Nie brakowało dużych gwiazd
Oprócz wspomnianej piątki w Gorzowie rzecz jasna nie brakowało przez lata głośnych nazwisk z zagranicy. To tutaj w po dwa sezony spędzili Tony Rickardsson i Nicki Pedersen, którzy obok Jasona Crumpa są najbardziej utytułowanymi zawodnikami, jacy kiedykolwiek ścigali się dla gorzowskich barw. Innymi mistrzami świata jeżdżącymi dla Stali byli swego czasu Gary Havelock i Mark Loram. W 1992 roku tego pierwszego po zdobyciu złota w światowym finale wrocławskim witano w Gorzowie dosłownie jak króla.
Nie można zapominać, że to w Pergo pod koniec XX wieku rozpoczęła się błyskotliwa kariera w Polsce Andreasa Jonssona. Wcześniej najwyższej ligi właśnie w Stali po raz pierwszy liznął też Billy Hamill. Dodajmy, że w tym klubie zawsze chętnie stawiano na Szwedów. Oprócz dotąd wspomnianych po cztery sezony spędzili w nim David Ruud, Daniel Nermark i Niklas Klingberg. Do zdobycia tytułu w 2014 walnie przyczynił się natomiast Linus Sundstroem. Nie można zapomnieć o Duńczyku Michaelu Jepsenie Jensenie, który wprawdzie jeździł w Stali tylko dwie kampanie, ale za to były one zakończone srebrem i złotem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Seria zabiegów Madsena. Robocop przechodzi generalny remont