W tym artykule dowiesz się o:
W świadomości wielu kibiców obecny od zawsze
Greg Hancock ogłosił w piątek 14 lutego zakończenie kariery. Ten moment musiał kiedyś nastąpić i niewykluczone, że zapowiadało się na to już w poprzednim roku, gdy zawiesił starty na żużlu, poświęcając całą swoją uwagę rodzinie, a przede wszystkim ciężko chorej żonie. Mając 49 lat, taką przerwę od ścigania i od bycia w środku całego biznesu, ewentualny powrót nie byłby łatwy. Nawet jeśli mówimy o legendzie i czterokrotnym indywidualnym mistrzu świata.
W materiale skupiamy się na jego historii w IMŚ. Tam pojawił się jeszcze zanim nastąpiła era Grand Prix. W 1993 roku w Pocking królował jego rodak Sam Ermolenko, on był dopiero szesnasty. Rok później w Vojens w ostatnim jednodniowym finale światowym otarł się o medal, tracąc tylko punkt do pierwszej trójki. Później powstał inny format w rywalizacji o najcenniejsze medale i tutaj Hancock od razu zaczął budować swój pomnik. Żużlowa droga Hancocka jest wyjątkowa i jedyna taka. Wśród najlepszych na świecie był przez ćwierć wieku. Był nie do zdarcia, omijały go urazy. Więcej na ten temat na kolejnych kartach.
Amerykańska koalicja i słynny Team Exide
W najsilniejszej wtedy lidze brytyjskiej obecny był od 1989 roku (uniwersytet w Cradley Heath Heathens), jego kariera rozwijała się harmonijnie, miał spory talent, profesjonalnie się prowadził. W Europie było mu raźniej, ponieważ na światowych torach ścigali się też inni Amerykanie, m.in. wspomniany Ermolenko, Ronnie Correy, John Cook, Rick Miller i przede wszystkim Billy Hamill. Zresztą dodajmy, że z reprezentacją USA Hancock wywalczył trzy tytuły w Drużynowych Mistrzostwach Świata (1992, 1993, 1998). Jego pozycja stawała się z roku na rok silniejsza.
To z Hamillem stworzył słynny i pierwszy tego typu team w światowej czołówce. "Team Exide" (od nazwy amerykańskiej firmy produkującego akumulatory) zawładnął speedwayem w 1996 roku, gdy przy sporej pomocy Hancocka i Ermolenki, po złoty medal sięgnął Hamill. W 1997 roku w GP dominował Hancock i to on zdobył tytuł, a jego serdeczny kolega Billy "Bullet" był drugi. Nowemu mistrzowi nie przeszkodził w osiągnięciu wielkiego sukcesu nawet pożar busa i całego akcesorium w drodze na GP Wielkiej Brytanii w Bradford. Tylko tam nie dotarł do finału. W pozostałych pięciu imprezach już tak. Greg jeździł jak zaprogramowany.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
CZY WIESZ, ŻE ? |
---|
W historii GP zajmuje 2. miejsce w klasyfikacji medalowej. Lepszy od niego jest tylko Tony Rickardsson. |
Chudsze lata i szybki powrót do ścisłego topu
Do sezonu 1998 Hancock i Hamill przystępowali jako jedynka i dwójka rankingu. Od tego czasu wyniki amerykańskiego duetu jednak podupadły. Obydwaj przestali liczyć się w batalii o podium. Przez kolejne sezony pierwszy z nich nie miał okazji powąchania medalu, Hamillowi udało się jeszcze tylko sięgnąć po wicemistrzostwo w 2000 roku po tym, jak powrócił do wysokiej dyspozycji po groźnej kontuzji kręgów szyjnych. Prawdą jest, że Hancock miał wtedy problemy rodzinne. Rozstał się z wieloletnią partnerką i to odbiło się na jeździe.
Dość powiedzieć, że czekał aż trzy lata na ponowne zwycięstwo w pojedynczej rundzie. Od czasu mistrzowskiego 1997 i triumfu we Wrocławiu aż do wygranej w Vojens w 2000 minęło dokładnie 1099 dni. W 2001 ukończył czempionat na dalekim trzynastym miejscu (na długie lata najgorszym) i o utrzymanie w cyklu musiał bić się w GP Challenge (który wygrał). Do czołówki Kalifornijczyk zaczął powracać na dobre już od kolejnej edycji. W 2002 był szósty, rok później piąty. Na "pudło" wrócił w następnym sezonie, ustępując tylko Jasonowi Crumpowi.
CZY WIESZ, ŻE ? |
---|
W 2012 r. prowadził w klasyfikacji przez 6 turniejów, ale nie został mistrzem. To jedyny taki przypadek w GP |
CZYTAJ WIĘCEJ: Wielka Brytania pożegnała Ayresa. Wzruszająca przemowa ojca
Niezniszczalny żużlowy geograf
Hancock zostanie zapamiętany jako okaz zdrowia. Dopiero po czterdziestce dopadły go pierwsze poważniejsze kontuzje, ale tak był przez lata niemal niezniszczalny. Dopisywało mu tak bardzo potrzebne w tym sporcie szczęście, profesjonalnie się prowadził, dbał o szczegóły. W jego jeździe brakowało przesadnej brawury, styl jazdy opierał na technice, świetnych startach, umiejętności wykorzystywania błędów rywali. Absolutny rekordzista w liczbie turniejów, w których wziął udział. Licznik zatrzymał się na 218 (wszystkich odbyło się 235). Pierwszy absencja miała miejsce... w 2014 roku. Do tamtego momentu odjechał 177 imprez z rzędu!
Siłą rzeczy zwiedził też wszystko, co od 1995 gościło na mapie GP. Ma na koncie 15 państw i 40 torów. Poznał wszystko. Takiego bagażu doświadczeń nie miał żaden inny zawodnik. Stał się specjalistą od wygrywania w kolejnych miejscach. Nie udało się tylko w Austrii, Niemczech, Włoszech i Finlandii. Jego nazwisko na liście zwycięzców widnieje w zawodach o Wielką Nagrodę: Wielkiej Brytanii (Londyn, Cardiff), Czech (Praga), Polski (Wrocław, Bydgoszcz, Gorzów), Danii (Vojens), Australii (Sydney, Melbourne), Norwegii (Hamar), Łotwy (Daugavpils), Chorwacji (Gorican), Nowej Zelandii (Auckland), Słowenii (Krsko) i Szwecji (Malilla).
CZY WIESZ, ŻE ? |
---|
Liderem klasyfikacji był w ciągu 34 rund - to 2. miejsce w historii. Dłużej na fotelu siedział Rickardsson (37). |
Życie zaczyna się po czterdziestce
W latach 2002-2016 nie wypadł poza pierwszą szóstkę klasyfikacji generalnej GP. Zdobył przez ten czas siedem medali. Na szczyt powrócił po czternastu latach w 2011 roku. Zdeklasował konkurencję, mając na koniec aż 40 punktów przewagi nad drugim Andreasem Jonssonem. Miał już 41 lat, co czyniło go najstarszym mistrzem w historii. Złote krążki zdobył jeszcze w latach 2014 i 2016, poprawiając ten rekord, który trudno sobie wyobrazić, by ktoś kiedykolwiek pobił. Oprócz złotych dołożył jeszcze trzy srebra (2004, 2006, 2015) i brąz (2012).
Hancock niemal zawsze był w GP najstarszym zawodnikiem. "Oszukiwał" wiek. Zadziwiał. Nie zatrzymywał się. Po skończeniu 40 lat był lepszy i szybszy niż kiedykolwiek wcześniej. Do GP zaczęła napływać ambitna młodzież, odchodzili wieloletni rywale z toru jak: Leigh Adams, Jason Crump i Tomasz Gollob, a on dalej ścigał się z powodzeniem i co roku był w czubie. - Ma wspaniałą rodzinę, jest szczęśliwy i robi swoją robotę najlepiej, jak się da. Kompletny koleś, wie o co chodzi w tej branży. Wprawdzie już trochę na liczniku, ale jest mistrzem świata - powiedział po zdobyciu przez Amerykanina czwartego złota w swoim stylu Sławomir Drabik.
CZY WIESZ, ŻE ? |
---|
W GP wziął udział w największej liczbie finałów (92 razy) i półfinałów (135 z czego 82 razy awansował). |
Zmącony spokój uśmiechniętego mistrza
Po zdobyciu ostatniego mistrzostwa losy żużlowca urodzonego w Whitter zaczęły się powoli komplikować. W 2017 roku odniósł kontuzję ramienia, która zabrała mu drugą część sezonu. W 2018 wrócił na tor w dobrym stylu (piąty w "generalce"), ale coraz rzadziej ścigał się z czołówką, bo w Polsce wybrał starty w drugoligowym kolosie na glinianych nogach - Stali Rzeszów. Wreszcie w maju 2019 Hancock oficjalnie ogłosił, że zawiesza karierę z uwagi na chorobę nowotworową małżonki Jennie. Pozostał za oceanem i tam wspierał ją w walce z rakiem.
Opuścił cały sezon jazdy w GP, ale w trakcie jego trwania zjawił się w Cardiff, gdzie spotkał się nie tylko z kolegami z toru, ale też z władzami cyklu. To wtedy miał ustalić, że firma BSI wręczy mu kolejną stałą "dziką kartę" i że w 2020 roku uda mu się wrócić na tor. W Polsce związał się "umową warszawską" z ROW-em Rybnik, lecz ostatecznie urodzony w czerwcu 1970 roku jeździec więcej pod taśmą z rywalami nie stanie. 14 lutego poinformował, że kończy karierę.
CZY WIESZ, ŻE ? |
---|
Na podium w zawodach GP stanął aż 69 razy, co od 1995 roku jest rzecz jasna najlepszym takim wynikiem. |
CZYTAJ WIĘCEJ: Cykl TAURON SEC wraca do chorwackiego Gorican
Z toru zjechał wzór, który zdobył wszystko i został legendą
Wielu zarzuca mu, że uśmiech, który niemal nie znikał z jego twarzy, nie zawsze był prawdziwy. Wypomina mu się 2015 rok, gdy miał być jednym z głównych prowodyrów buntu zawodników w Warszawie przeciwko organizatorom, gdy tor utrudniał jazdę. W 2016 w Melbourne - już jako mistrz świata - zrezygnował z jazdy po trzecim biegu po decyzji Jury Zawodów, które wykluczyło go z wyścigu za rzekomą pomoc walczącemu o brąz Chrisowi Holderowi, koledze ze stajni Monster Energy. Producent napojów energetycznych z USA wspiera go od blisko dekady.
Niemniej kariera Amerykanina budzi ogromny respekt i zasługuje na szacunek. Trzydzieści lat jazdy na wysokim poziomie, wór medali, młodzież wpatrzona w niego jak w obrazek (doskonałym przykładem Maciej Janowski). Fenomenalna współpraca z takimi ludźmi jak: Rafał Haj, Bogdan Spólny i Richard Child. W IMŚ wystartował 26-krotnie. W GP wygrał 21 turniejów, co daje mu trzeci wynik w historii. Pobił mnóstwo rekordów, jest na szczycie wielu tabel i wymazanie jego dokonań z niektórych z nich wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Legenda z USA kiedyś musiała powiedzieć "pas". Powiedziała go teraz i z podniesioną głową zjechała z toru.
Czapki z głów. Gregory Alan Hancock. Dziękujemy.
CZY WIESZ, ŻE ? |
---|
W GP zdobył 2655 punktów turniejowych i 2287 biegowych. Wziął udział w 1248 wyścigach, wygrał 455. |