Żużel. Zagraniczne legendy Startu Gniezno. Antonin Kasper i długo, długo nic

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdy zapytamy w Gnieźnie o zagraniczną legendę Startu, możemy spodziewać się w zasadzie jednej odpowiedzi. Antonin Kasper - to właśnie o nim mówi się w kategoriach absolutnej ikony speedwaya w Grodzie Lecha. Kogo jeszcze można nazwać legendą?

1
/ 7

Ten typ pewnie wzbudzi trochę kontrowersji, ale na pewno warto w tym miejscu napisać o Bjarne Pedersenie. Duńczyka absolutnie nie można zestawiać z Antoninem Kasperem. Jeżeli jednak chodzi o najnowszą historię Startu Gniezno, to był on jednym z najbardziej wyróżniających się obcokrajowców. To właśnie Pedersen mocno przyczynił się do osiągnięcia przez czerwono-czarnych ogromnego sukcesu, jakim był awans do Ekstraligi.

W najwyższej klasie rozgrywkowej już nie błyszczał, ale nie był też najsłabszym ogniwem. Został w klubie, choć nie działo się zbyt dobrze. Mówiono o nim, że był świetnym kapitanem. Zrobił dla Startu sporo dobrego i tutaj nie ma dyskusji. Za swoje zasługi powinien być szanowany przez gnieźnieńskich kibiców. Kto wie, może bez Pedersena w składzie Start nie awansowałby w 2013 roku do Ekstraligi?

2
/ 7

Pozostając w klimacie awansu Startu do Ekstraligi, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno nazwisko. Chodzi o Magnusa Zetterstroema, który również jest pozytywnie wspominany w pierwszej stolicy Polski. Wydaje się jednak, że o Szwedzie mówi się dobrze bardziej przez pryzmat jego całej kariery aniżeli wyników w czerwono-czarnych barwach.

O ile w 2006 roku szwedzki żużlowiec był mocnym ogniwem Startu, o tyle w sezonie 2012 tak dobrze już nie było. Uzyskał średnią biegopunktową na poziomie 1,466 i jego niestabilna forma mogła doprowadzić do tego, że gnieźnianie nie awansowaliby do najwyższej klasy rozgrywkowej. W kluczowych meczach jego miejsce zajmował Ales Dryml. To, czego Zetterstroem nie zrobił na torze, potrafił nadrobić poza nim. Umiał wytworzyć wokół siebie pozytywną aurę, a na dodatek był kapitanem drużyny, która dała mieszkańcom Gniezna upragnioną Ekstraligę.

3
/ 7

[tag=4880]

Fot. Archiwum prywatne Kaia Laukkanena (facebook.com/kaj.laukkanen)
Fot. Archiwum prywatne Kaia Laukkanena (facebook.com/kaj.laukkanen)

Kai Laukkanen [/tag]

Jeżeli chodzi o wyniki, to Kai Laukkanen też furory w Gnieźnie nie robił. W sezonie 2002 wywalczył średnią biegopunktową na poziomie 1,864, natomiast pięć lat później osiągnął jeszcze słabszy rezultat. W 2007 roku zdobywał średnio 1,489 punktu na wyścig. Cóż tu wiele pisać, statystyki niezbyt dobre.

Fin jest pozytywnie wspominany przez gnieźnieńskich kibiców głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, chodzi o jego "luźne" podejście do uprawiania speedwaya, a po drugie pamięta się również o tym, że zawsze walczył do końca. Laukkanen słynął z tego, że praktycznie nie zamykał manetki gazu i robił wszystko, co mógł, by bić się o czołowe lokaty.

4
/ 7

[tag=25376]

Jimmy Nilsen[/tag]

Nilsen to ikona szwedzkiego żużla. W Gnieźnie ścigał się w latach 1997-99. Był to bardzo dobry okres w jego karierze. Skandynaw błyszczał zarówno w Polsce, jak i na arenach międzynarodowych. Najlepszy sezon w barwach Startu zaliczył w 1998 roku, kiedy to uzyskał średnią biegopunktową na poziomie 2,388. Talent i potencjał miał ogromny.

Po trzech latach spędzonych w Starcie trafił do Sparty Wrocław. W Ekstralidze pojechał zaledwie dwa mecze i postanowił, że czas zacząć schodzić ze sceny. Zakończył jazdę w Polsce, a z czasem postanowił skończyć z uprawianiem speedwaya. Wielu mówiło, że zrobił to za szybko. Nilsen miał jednak swoje problemy - między innymi ze zdrowiem. Jakiś czas temu mówił w rozmowie z naszym portalem, że czuł się też wypalony.

5
/ 7

W tym miejscu warto wspomnieć też o Peterze Ljungu. Szwedzki żużlowiec ścigał się w czerwono-czarnych barwach przez trzy sezony. W 2004 roku pojechał w Starcie tylko jeden mecz. Zdecydowanie więcej szans na zaprezentowanie swoich umiejętności miał w sezonach 2009 i 2010. Wówczas dwukrotnie uzyskiwał średnią biegopunktową przekraczającą 2,000. W Gnieźnie miał swoich fanów, jak i przeciwników.

Godnym uwagi jest fakt, że Skandynaw zawsze dobrze czuł się na obiekcie w pierwszej stolicy Polski. Potwierdzają to między innymi jego statystyki z ubiegłego sezonu. To właśnie w Gnieźnie wygrał Puchar Nice 1. Ligi Żużlowej 2019. Nic w tym dziwnego, że po zakończeniu rozgrywek działacze Startu zarzucili na niego wędkę. Ostatecznie jednak Ljunga nie złowili, bo ten miał ważny kontrakt w Tarnowie i postanowił, że będzie go dalej wypełniać.

6
/ 7

To w barwach Startu Gniezno stawiał pierwsze kroki w polskich rozgrywkach. W 1999 roku Brytyjczyk osiągnął średnią biegopunktową na poziomie 1,667. Później ruszył w tułaczkę i zwiedził kilka klubów. Jeździł między innymi w Rzeszowie, Wrocławiu czy też Tarnowie. Po czasie znów związał się umową z gnieźnieńskim klubem. Do pierwszej stolicy Polski wrócił przed rozpoczęciem sezonu 2011.

Był to udany rok dla Nichollsa. Punktował na wysokim poziomie i był solidnym ogniwem czerwono-czarnych. Podobnie było również w kolejnym sezonie. W 2012 roku Brytyjczyk był jednym z ojców sukcesu, jakim był wspominany już awans Startu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Przepustkę pomógł wywalczyć, ale w elicie z gnieźnieńskim orłem na piersi już się nie ścigał.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a 

7
/ 7

Dochodzimy do sedna sprawy, a więc legendy Startu Gniezno pełną gębą. Pamięć o geniuszu czeskiego żużlowca nie umrze w Gnieźnie nigdy. Przypomina o nim między innymi obelisk przy wejściu na stadion. Kasper był żużlowcem wyjątkowym, który w czerwono-czarnych barwach zainkasował wiele udanych wyścigów.

Kasper przez wiele lat pokazywał wysoki poziom sportowy. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że przez osiem sezonów jazdy w Starcie tylko raz zszedł z średnią biegową poniżej dwóch punktów. Łącznie w czerwono-czarnych barwach zdobył aż 25 "czystych" kompletów. Bez wątpienia był jednym z najlepszych żużlowców w historii czechosłowackiego, a później czeskiego speedwaya.

Kibice z łezką w oku wspominają Antonina Kaspera. - Kiedy tylko on wyjeżdżał na tor, wszyscy byli pewni, że nie zawiedzie, że pociągnie naszą drużynę. Pamiętam wielokrotne łzy szczęścia po meczu, gdy tylko dzięki niesamowitemu Toniczkowi udawało nam się cudem wygrać. Dnia jego śmierci nie zapomnę nigdy, to był dla mnie wstrząs, jakby odszedł ktoś naprawdę bliski - wspominał w komentarzach na naszym portalu jeden z gnieźnieńskich kibiców.

Antonin Kasper w barwach Startu Gniezno:

SezonMeczeŚrednia biegowa
1992182,67
199372,33
1994152,61
1995182,72
1996102,19
2000152,65
2001182,28
200281,65
Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (8)
avatar
Goldi
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajny artykul  
avatar
Bartazz_G-no
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Toni to wiadomo. Dzieciakiem byłem i go podziwiałem na meczach. Jeszcze pamiętam Grega i sławny turniej którego zapamiętam na zawszę "Lech Premium Cup". To było wtedy coś w Gnieźnie! Później je Czytaj całość
avatar
FeciuStartGN
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Mateusz fajny artykol. Czy ktos mi moze podeslac linka do najskuteczniejszych zuzlowcow w historii Startu Gniezno? Chodzi o ilosc zdobytych punktow przez danych zuzlowcow w calej historii Czytaj całość
avatar
Big Lebowski
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Do Hatemaster: Dobrze, że przypomniałeś swoje felietony. Fajnie co jakiś czas poczytać i powspominać dawne wydarzenia. To są perełki w naszej pamięci o historii, której byliśmy świadkami. Pzdr!  
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
2.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Gdy kasa świeciła pustkami "Tomicek" i tak robił okrążenia po komplet to była stara gwardia.Za grosze jeździli w turniejach a oddawali serducho. Odważę się napisać że Antonin Kasper był najleps Czytaj całość