- Decyzja Denisa Urubki na pogodę akurat nie mogła wpłynąć. Ponadto, jest jednym z najlepszych himalaistów świata. Był najmocniejszym uczestnikiem tej wyprawy. Niepotrzebnie mówiło się o sytuacji, jaka wydarzyła się w obozie. Wciąga się w to media. Niektóre sprawy powinno się załatwić między sobą. To wygenerowało sporo nieprzyjemności. Osoby, które organizują wyprawę i nią zarządzają muszą mieć świadomość, że są też trochę PR-owcami - zaznacza Bargiel.
Himalaista dodaje, że trzeba bardzo uważać na to, co się mówi. Na bazie wypowiedzi wspinaczy bowiem opinia publiczna tworzy sobie obraz wyprawy i wydaje wyroki. Czasami to jest nie do końca fair.
Powiew optymizmu u Bargiela widać jednak, kiedy mówi o samej decyzji ws. zakończenia akcji górskiej na K2. - Przy tak dużych opadach atmosferycznych jest trudno. Trzeba byłoby zrobić też aklimatyzację, więc pytanie, czy wystarczyłoby czasu na próbę wejścia na szczyt. Bardzo dobrze, że na pierwszym miejscu stawia się bezpieczeństwo i mam nadzieję, że będzie to doświadczenie na kolejne lata i że nie będzie trzeba długo czekać na kolejną wyprawę. Może uda się za rok?
Mimo że ekspedycje w Himalajach są bardzo drogie, w Polsce jest potencjał, aby podejmować się wyzwań wysokogórskich. Kolejne na K2 już za rok zimą? - Jeżeli będzie energia i ludzie, którzy pociągną sprawę, to może się udać - podsumowuje Bargiel.
Według Piotra Pustelnika, prezesa Polskiego Związku Alpinizmu, wyprawa Polaków udowodniła, że potrafimy działać. Ponadto, że nasi himalaiści podejmują decyzje z dużą górską ostrożnością. - Nic tak nie psuje wizerunku wyprawy, jak trup. Drobny incydent z Denisem pokazał natomiast, że trzeba pomyśleć, jak powinna wyglądać kolejna ekspedycja.
Pustelnik wierzy, że ministerstwo nie może być niezadowolone z tego, co działo się na K2. A to jest główny sponsor wypraw Polaków. - Walczyliśmy dzielnie. Na pogodę nie ma się wpływu. K2 stoi niezdobyte zimą. Przed nami kolejne lata.
ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol. Reportaż WP SportoweFakty