W piątek zakończyła się kolejna akcja poszukiwawcza na Nanga Parbat, której celem było odnalezienie Daniele Nardiego i Toma Ballarda. Obaj alpiniści zaginęli w trakcie próby zdobycia szczytu i nie ma z nimi kontaktu od 24 lutego.
Kolejne próby poszukiwań kończą się niepowodzeniem i wszyscy muszą być przygotowani na najgorsze. Rok wcześniej tragedią zakończyła się wyprawa Mackiewicza i Elizabeth Revol. Oboje zdobyli szczyt, ale tylko Francuzka została uratowana.
Jednym z tych, którym udało się zdobyć Nangę Parbat zimą, jest Simone Moro. Włoch wypowiedział się na temat dramatu, jaki spotkał w tym roku jego rodaka Daniele Nardiego.
Czytaj także: Nardi czekał na Mackiewicza. Teraz sam zginął
- To bardzo delikatna kwestia. To po prostu połączenie pecha i decyzji o zdobyciu szczytu bardzo niebezpieczną trasą. Nie chcę być bezlitosny i niemiły dla rodzin, jednak trzeba spojrzeć na wszystko uczciwie. Trzeba być świadomym, że w trakcie podróży tak trudną trasą, pogorszenie się pogody stanowi gigantyczne ryzyko - ocenił.
ZOBACZ WIDEO Elisabeth Revol: Mam w sobie dużo gniewu. Mogliśmy uratować Tomka
Według Moro wspinanie się tak zwanym żebrem Mummery'ego, było samobójstwem.
- Żebro Mummery'ego jest słynną i piękną trasą, ale wspinanie tam jest po prostu samobójstwem. Spędziłem rok mojego życia pod Nangą Parbat, tamtędy ciągle przelatywały lawiny. Naprawdę, można było to przewidzieć - dodał.
Włoch zabrał też głos na temat Tomasza Mackiewicza, który zaginął na Nanga Parbat w styczniu ubiegłego roku. - W obu przypadkach przyczyną tragedii była ślepa ambicja oraz, niestety, brak przygotowania. To delikatna sprawa, ale ryzyko było zbyt duże - przyznał Moro.
Czytaj także: Stanisław Berbeka wspomina ojca
Według niego wysyłanie kolejnych ludzi w poszukiwaniu Nardiego i Ballarda, jest nieodpowiedzialne. - Niestety, w tym momencie nie możemy już myśleć o znalezieniu żywych ludzi... Drony i helikoptery to jedyna możliwa opcja, nie wysyłajcie już tam ludzi. To skrajnie nieodpowiedzialne - zakończył.