48-letni Baidya i dwa lata młodszy Karar byli członkami pięcioosobowego zespołu wspinaczy z Bengalu Zachodniego. Pierwszy z nich zdołał stanąć na szczycie, drugiemu się to nie udało.
W drodze powrotnej do obozu IV himalaiści z Indii zapadli na chorobę wysokościową i śnieżną ślepotę. Akcję ratowniczą podjęła grupa, pod dowództwem byłego żołnierza brytyjskich sił specjalnych Nirmala Purjy, jednak nie udało się jej sprowadzić Baidyi i Karara do bazy z wysokości 8400 metrów.
Wciąż nie odnaleziono natomiast Chilijczyka Rodrigo Vivanco, który w środę późnym wieczorem miał zdobyć Kanczendzongę, ale potem zaginął schodząc do obozu IV. Poszukiwania trwają.
Czytaj także:
- Adam Bielecki tłumaczy poddanie się na Langang Lirung. "Wybraliśmy bezpieczeństwo"
- Krzysztof Wielicki o wyprawie na K2. "Jest sponsor. Rozmawiamy z obcokrajowcami"
Kanczendzonga to trzeci najwyższy szczyt świata (wysokość 8586 metrów n.p.m.) i najwyższy szczyt Indii. To zarazem góra uważana za jedną z najtrudniejszych i najbardziej zabójczych. Do końca 2000 roku udokumentowano tam najmniej wejść spośród ośmiotysięczników po Annapurnie i Lhotse. To tam w 1992 roku zaginęła Wanda Rutkiewicz.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia Warszawa walczy o mistrzostwo Polski. "Jesteśmy w szalenie trudnej sytuacji"