W ostatnich miesiącach Denis Urubko podejmuje nie tylko górskie wyzwania dotyczące wytyczenia nowych dróg czy zdobycia po raz pierwszy w historii danego szczytu. Jeden z najwybitniejszych himalaistów skutecznie angażuje się również w akcje ratunkowe w najwyższych górach świata. Tak było też w ostatnich dniach na Gaszerbrum II.
Po tym, jak Urubko wraz z Adamem Bieleckim, Jarosławem Botorem i Piotrem Tomalą w zeszłym roku uratowali Elisabeth Revol, o akcjach ratunkowych w górach jest coraz głośniej. Wszak himalaiści walczą nie tylko o to, by dojść na szczyt, ale chcą również chronić siebie i swoich partnerów czy innych wspinaczy. Najważniejsze dla nich to wrócić z gór.
Ratownik Urubko
Brawurowa akcja na Nanga Parbat przeszła do historii. Media na bieżąco relacjonowały to, jak radzą sobie Urubko i Bielecki. Informowały, na jakiej wysokości znajdują się ratownicy. Wtedy czwórka, która ruszyła na pomoc Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi była na ustach ludzi w całej Polsce. Nawet tych kompletnie nie interesujących się himalaizmem.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 103. Witold Bańka: Akcja na Nanga Parbat? To był wielki i heroiczny wyczyn [5/6]
Wyprawa na Gaszerbrum nie jest tak nagłośniona jak ta na K2. Urubko w ciągu ostatnich kilkunastu dni wszedł na Gaszerbrum II, a teraz przygotowuje się do tego, by wyznaczyć nową drogę na ten szczyt. Sportowe wyzwania łączy z ratowaniem mniej doświadczonych alpinistów.
W czwartek Urubko znów dał o sobie znać. Wraz z Sergim Mingotem przeprowadził skuteczną akcję ratunkową. Jak informuje "La Gazzetta dello Sport", ruszyli na pomoc Litwinowi Sauliusowi Damuleviciusowi, który wykazywał wyraźne oznaki obrzęku płuc. Jego partnerka Natalia Zenina nie była w stanie mu pomóc. Gdyby nie Urubko, Litwin prawdopodobnie zmarłby na Gaszerbrumie.
Życie ważniejsze niż odznaczenia
Za akcję ratunkową na Nanga Parbat Urubko odznaczony został przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wyróżnił go również Polski Komitet Olimpijski, nadając nagrodę fair-play. Na Urubkę czeka też francuska Legia Honorowa. Ale to nie nagrody są najważniejsze. Liczy się życie.
Tych w górach Urubko uratował już co najmniej kilka. W czwartek ruszając na pomoc Damuleviciusowi wziął ze sobą leki, tlen i namioty. Wraz z Mingotem w nieco ponad dwie godziny dotarli do potrzebującego pomocy Litwina. Podali mu płyny, wstrzyknęli dexametazon i sprowadzili do bazy. Stamtąd do szpitala ewakuował go helikopter. Cała akcja trwała pięć godzin.
Kilka dni wcześniej Urubko był w grupie, która uratowała Francesco Cassardo, poważnie rannego wspinacza z Włoch. Cassardo spadł kilkaset metrów. W wyniku wypadku Włoch doznał poważnych obrażeń: złamania kości udowej oraz urazu szyi. - Nadal w to nie wierzę. To był cud. Poważnie ranny i na wpół przytomny Francesco ma teraz większe szanse na przeżycie dzięki wspaniałej grupie wspinaczy - mówił brat Włocha, Stefano.
Skromność to podstawa
Urubko do swoich ratunkowych akcji podchodzi ze spokojem i skromnością. Nie dokonuje ich sam, pomagają mu inni. Gdy ratował Revol, zyskał wiele popularności w Polsce. Gdy kilka dni później opuścił wyprawę na K2, wcześniej samotnie atakując szczyt, był krytykowany. Tym się jednak nie przejmuje, najważniejsze są góry, a nie opinie.
- Dotarło do mnie wiele słów uznania za to, że byłem szybki i konkretny. Ale to nie była jednak moja popularność, tylko Mackiewicza, który zdobył szczyt. Ja tylko próbowałem go później uratować. To była dla mnie ważna misja, solidarna - mówił nam Urubko, wspominając akcję na Nanga Parbat.
Dla wielu alpinistów to wzór do naśladowania. Urubko potrafi odłożyć na bok swoje cele, by ratować życie innych. A to podstawa tego sportu.
Zobacz także:
Alpinizm. To oni brali udział w akcji ratunkowej. Znane nazwiska Polaków
Alpinizm. Udało się! Francesco Cassardo uratowany. Trzech Polaków uczestniczyło w akcji