Bargiel rozpoczął wyprawę "Everest Ski Challenge" pod koniec sierpnia (więcej TUTAJ>>). Do bazy pod Mount Everest dotarł 8 września. Następnie zamierzał ruszyć w kierunku obozu pierwszego, ale natura pokrzyżowała mu szyki.
Polak utknął na pierwszej przeszkodzie - Khumbu Icefall, czyli lodowcu znajdującym się u podnóża Mount Everest. Niekorzystne warunki - opady deszczu i śniegu, a także ogromne szczeliny - uniemożliwiają bezpieczne przejście przez lodowiec.
"Nie jest łatwo. Wciąż próbujemy znaleźć drogę do obozu pierwszego. Rano budzi nas piękne słońce, niestety popołudniami pogoda mocno nam nie sprzyja i pada deszcz na zmianę ze śniegiem" - napisał Andrzej Bargiel we wtorek w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Marta Walczykiewicz: Kajakarstwo to sport dla twardzieli
Polak planował zjechać z "Dachu Świata" pod koniec września. Na razie nie wiadomo, czy w ogóle będzie miał możliwość wspinaczki na Mount Everest. Przed wyprawą w Himalaje Bargiel podkreślał, że spodziewa się trudnych warunków atmosferycznych.
- Bardzo mało ludzi weszło na Everest jesienią. To bardziej skomplikowane, bo jest chłodniej, wieje i okien pogodowych jest dużo mniej - na pewno będzie to spore wyzwanie - mówił w rozmowie z redbull.pl.
Andrzej Bargiel ma na swoim koncie cztery ośmiotysięczniki: K2, Sziszapangmę, Broad Peak i Manaslu. Z pierwszych trzech zjechał na nartach (z Broad Peak jako pierwszy człowiek w historii), natomiast na Manaslu pobił rekord wejścia z bazy na szczyt (14 godzin i 5 minut).
Czytaj także: "Dla mnie granice istnieją tylko w głowie i w sercu". Andrzej Bargiel podsumował wyprawę na K2