Alpinizm. Elisabeth Revol: Przez pół roku po tragedii na Nanga Parbat miałam koszmary

Na początku 2018 roku cała Polska żyła wydarzeniami na Nanga Parbat, gdzie utknęli Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol. Francuzkę po heroicznej walce uratowano. Dwa lata później wróciła pamięcią do tamtych trudnych chwil.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Elisabeth Revol (na pierwszym planie) oraz Tomasz Mackiewicz podczas wyprawy na Nanga Parbat Facebook / ElisabethRevolexpe/Facebook / Na zdjęciu: Elisabeth Revol (na pierwszym planie) oraz Tomasz Mackiewicz podczas wyprawy na Nanga Parbat.
25 stycznia 2018 roku, jak napisała Elisabeth Revol w swojej książce "Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat", Francuzka i Tomasz Mackiewicz stanęli na szczycie góry (8126 m n.p.m). Polak za siódmym, a jego partnerka wspinaczkowa za czwartym raz wreszcie dopięli swego. Chwilę później zaczął się jednak dramat.

- Kiedy Tomek wszedł na szczyt, powiedział, że coś złego dzieje się z jego oczami. "Nie widzę twojej czołówki. Twój obraz jest rozmyty" - mówił. Gdy wypowiedział te słowa, zawalił się cały mój świat. (...). Zaczęłam go sprowadzać na dół, co było dużym wyzwaniem - powiedziała Elisabeth Revol w rozmowie z dziennikarzem Jakubem Radomskim dla "Przeglądu Sportowego".

Od wysokości około 7200 metrów n.p.m. Francuzka zdecydowała się już na samotne schodzenie. Z K2 na pomoc jej i Tomaszowi Mackiewiczowi ruszyła czwórka polskich himalaistów. Bezpośrednio po Francuzkę i Polaka wspinali się Adam Bielecki i Denis Urubko.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"

- Były momenty, gdy nieco traciłam nadzieję. Akcja ratunkowa się opóźniała. Minął dzień, a helikoptera dalej nie było. Musiałam przenocować podczas zejścia. To była dramatyczna noc. Ale gdy się budziłam, wstępowała we mnie nowa nadzieja - podkreśliła Revol.

Bielecki oraz Urubko i tak w ekspresowym tempie dotarli do Francuzki. Zanim zaczęli sprowadzać himalaistkę, przez kilka godzin musieli odpocząć w trójkę. Wówczas - jak czytamy w "Przeglądzie Sportowym" - ratownicy mieli zapytać Revol, czy ma jakieś dowody, że zdobyli z Tomaszem Mackiewiczem szczyt.

- Tamto ich pytanie ściągnęło mnie na ziemię. Od wielu godzin miałam w głowie tylko to, że trzeba ratować Tomka. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Adam i Denis w ogóle pytają mnie o takie rzeczy. Później skojarzyłam, że mogło to mieć związek z wiadomością, którą schodząc, wysłałam do Ludovicia (przyjaciela z Francji - przyp. red.). "Ten szczyt kosztował nas bardzo wiele. Cena jest ogromnie wysoka" - napisałam. To była osobista wiadomość, nie przypuszczałam, że wkrótce dzięki sile mediów społecznościowych może obiec cały świat - wyjaśniła Revol dla "PS".

Bielecki oraz Urubko bezpiecznie sprowadzili Francuzkę. Ze względu na fatalne warunki pogodowe nie mogli jednak ponownie ruszyć do góry po Tomasza Mackiewicza. Polak już na zawsze został na Nanga Parbat. Revol przetransportowano natomiast do szpitala w Pakistanie. Później dochodziła do siebie we Francji. Pierwsze miesiące po utracie wspinaczkowego partnera były jednak dla niej traumatyczne.

- Przez pół roku po tragedii na Nanga Parbat miałam koszmary. Tomek ukazywał mi się w najgorszych momentach. Śniło mi się, że jest słaby i już dalej nie pójdzie. Te sny nie dawały mi spokoju. Pomogła mi terapia. Po niej zaczęły się pojawiać w mojej głowie bardziej pozytywne obrazy. Widziałam nas jak wspólnie spędzamy czas, śmiejemy się, odpoczywamy, czy rozmawiamy - ujawniła Elisabeth Revol.

Czytaj także:
Mogło zakończyć się tragedią! Denis Urubko spadł z lawiną 100 metrów!
Denis Urubko ewakuowany spod Broad Peak. Przyleciały dwa helikoptery

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×