Czy Denis Urubko wróci jeszcze na K2 z Polakami? "Nie popełnię już tego błędu"

Facebook / Na zdjęciu: Denis Urubko
Facebook / Na zdjęciu: Denis Urubko

Mający polskie obywatelstwo himalaista po tegorocznej nieudanej wyprawie na Broad Peak ogłosił, że kończy przygodę z ekstremalnym himalaizmem. Czy da się namówić na powrót w wysokie góry?

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=40775]

Denis Urubko[/tag] zszokował opinię publiczną w połowie lutego ogłaszając, że jego kariera himalaisty dobiegła właśnie końca (więcej szczegółów TUTAJ >>). 47-latek postanowił zrezygnować z ekstremalnych wypraw w wysokie góry.

- Wiele lat życia spędziłem jako ekstremalny himalaista. Dobrze się bawiłem, mam wiele fantastycznych wspomnień i właśnie dlatego powiedziałem "dość". Zdałem sobie sprawę z ambicji i nie bardzo widzę, co jeszcze mogę więcej zrobić - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Konflikt na linii Urubko - Wielicki

Powyższe słowa są o tyle zaskakujące, że Urubko marzył - jak zapewne każdy himalaista - o pierwszym zimowym wejściu na K2 (8611 m n.p.m.). Nie udało się w 2018 roku, kiedy był uczestnikiem polskiej wyprawy. Urodzony w Niewinnomyssku sportowiec jest - o czym mówił nam wiele razy Krzysztof Wielicki - na liście kandydatów do uczestnictwa w kolejnej ekspedycji. Mówi się nieoficjalnie o zimie 2021.

ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii

- Na razie słyszę od Wielickiego, że nikt nie chce ze mną się wspinać - ocenił Urubko.

Między Wielickim, a Urubką iskrzy od dwóch lat. Od pamiętnego zakończenia wyprawy z 2018 roku, kiedy mający polski paszport himalaista sprzeciwił się kierownikowi (pełnił tę rolę właśnie Wielicki) i postanowił samotnie zaatakować szczyt K2. Nie wziął wówczas nawet radia.

Ale Urubko ma pretensje nie tylko do Wielickiego. - Nie powtórzę mojego błędu z 2018 roku. Nie chcę znów spędzić dwóch miesięcy patrząc na niektórych, leniwych partnerów w obozie pod K2. I tak naprawdę nie mając szans na osiągnięcie szczytu - stwierdził.

Himalaista ma pretensje nie tylko do Polaków. - Jestem zmęczony tym, ile straciłem czasu przez moich partnerów, podczas wypraw (...) Często byli dla mnie balastem. Jak kilka razy Simone Moro, jak Polacy w 2018 roku pod K2, jak Don Bowie w tym roku pod Broad Peak. Wielokrotnie byłem zatrzymany przez nieodpowiedzialność innych ludzi. Nie chcę tego już więcej przeżywać.

Organizatorzy wyprawy na K2 kłamali?

Urubko zaatakował również organizatorów polskiej wyprawy. - To wygląda na biznes. Niby kolejna nieudana wyprawa, ale przy okazji promocja, kłamstwa na użytek mediów i społeczeństwa. Nie chcę uczestniczyć w takiej szopce. To nie ma sensu - ostro skrytykował.

Jego zdaniem większy pożytek przyniesie obecnie rozwój i wsparcie klubów alpinistycznych w naszym kraju niż organizowanie kolejnej, wielkiej wyprawy, która i tak "ma zerowe szanse na sukces".

- Trzeba wspierać młodych, dobrych i zdyscyplinowanych alpinistów. Po to, aby w przyszłości właśnie z nimi zorganizować prawdziwą wyprawę na K2. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy dumni z takich sukcesów młodego pokolenia. No i najważniejsze. Będziemy się cieszyli z ich bezpiecznego powrotu do domu - powiedział.

Urubko nie tylko mówi i zapowiada, ale również działa. Już na przełomie marca i kwietnia ma się pojawić w Polsce, aby pomóc w wytyczeniu i organizacji wspinaczek skałkowych w okolicach Ząbkowic czy Radkowa. Ma również wiele zaproszeń i zamierza wygłosić kilka prelekcji. W ten sposób chce brać udział w rozwoju młodych polskich alpinistów.

"Szukam zwykłego życia, podobnego do twojego"

Zapytałem jednego z najlepszych himalaistów, jak będzie wyglądało jego życie teraz, po rezygnacji z czynnej kariery. - Szukam zwykłego życia, podobnego do twojego. Biznes, praca, czas dla dzieci, rodziny. Chcę poświęcić mój czas najbliższym - przyznał.

I dodał: - Chciałbym również pisać interesujące książki o moich przeżyciach i moim doświadczeniu z gór wysokich. Marzę również, aby wspierać młode pokolenie wspinaczy. Jeżeli oczywiście ci młodzi ludzie będą zainteresowani moją pomocą.

Urubko nie rezygnuje zupełnie z gór. - Interesuje mnie wspinaczka. Ale nie górska. Skalna. Świetnie bawię się z moją partnerką Marią Jose Cardell na skalistych ścianach. Mam nadzieję, że wspólnie zdobędziemy ocenę 8a (to skala trudności dróg skalnych - przyp. red.) - zapowiedział.

Nie wyklucza również powrotu w Himalaje. Ale nie dla ekstremalnie trudnych nowych dróg czy rekordów, a... - Dlaczego nie próbować pobić rekordu Juanito Ojarzabaila i nie wspiąć się na Cho Oyu (8201 m n.p.m.) cztery razy w jednym sezonie? Na pewno to o wiele bezpieczniejsze niż porywanie się na K2 zimą.

Nie wyklucza jednak zmiany decyzji. - Jedyną osobą, która może mnie namówić do próby wytyczenia jakiejś nowej trasy w Himalajach, w stylu alpejskim (taktyka, która polega na wejściu i zejściu ze szczytu w ciągu jednej doby z bazy głównej - przyp. red.) jest moja partnerka życiowa, Maria.

[b]

Czytaj także: Himalaizm. Denis Urubko ewakuowany spod Broad Peak. Przyleciały dwa helikoptery >>[/b]

Komentarze (16)
avatar
Widmo
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
W wieku 47 lat to on może co najwyżej Giewont zdobywać. Nie ta wydolność organizmu co młodego. Wiem co mówię. Byłem raz w Nepalu i na dużo niższych wysokościach nie ma czym oddychać. 
Benny
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To idz z ruskimi i przestań się mazać człowieku, polscy himalaisci to jedni z najlepszych na świecie i dobrze o tym wiesz, dlatego się ich trzymasz, ale zawsze możesz isc z innymi... 
avatar
astom
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
A może ci leniwi partnerzy uratowali ci życie swoim rozsądkiem? 
avatar
Roman Wisniewski
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
kłamstwa to nasza specjalność 
avatar
Roman Zumba
9.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Tak mi przykro..taki wspaniały naród..... już mój wspaniały dziadek uczył mnie , że "ruski" zawsze bedzie dla nas wrogiem i wszystko będzie starał się zrobic (bo to naród pracowity...ha ha ha Czytaj całość