Pogoń Szczecin otrzymuje w grupie mistrzowskiej nie zimny, a lodowaty prysznic. Porażka 1:2 z Zawiszą Bydgoszcz była już trzecią z rzędu. Portowcy prowadzili przez zdecydowaną większość rywalizacji, ale dali odebrać sobie zwycięstwo w ostatnich pięciu minutach.
- Po meczu można mówić, że cofnęliśmy się za głęboko, ale wiadomo jak to jest na boisku - musieliśmy grać w dziesięciu po czerwonej kartce dla Mateusza Lewandowskiego. Zawisza zaczął rozrzucać grę na boki, a my natomiast nie potrafiliśmy przytrzymać piłkę i przenieść ciężar na połowę przeciwnika. Nie wyglądało to dobrze i tak samo się skończyło. Pechowo... jeszcze Piotrkowi Petaszowi wyszło tak efektowne uderzenie... - kręcił głową Adam Frączczak.
[ad=rectangle]
Wspomniany Petasz ukuł Portowców po raz drugi w sezonie. "Peti" może już mówić o patencie na były klub. - Doskonale wiem, jak dobrze ułożoną lewą nogę ma Piotrek i znowu to udowodnił - rozkładał ręce Frączczak.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Adam Frączczak strzelił jedynego gola dla Pogoni w sobotnim meczu, finalizując perfekcyjną wrzutkę Rafała Murawskiego. "Szczeciński Piszczek" był krytykowany po poprzednim meczu, także przez trenera Dariusza Wdowczyka, który z reguły unika indywidualnych laurek i upomnień.
- Słabe mecze, słaba dyspozycja, więc krytyka trenera była w pełni uzasadniona i nie ma o czym dyskutować - przyznał Frączczak. - Nie chciałem jednak nic udowadniać nikomu poza sobą, że potrafię wrócić do starej dyspozycji i zagrać przyzwoicie. Nie wiem, czy lepiej czułem się na prawej pomocy niż w obronie. Trener podjął taką a nie inną decyzję, miał innych zawodników do bloku obronnego, a mi pozostało odwdzięczyć się za szansę - dodał.
Przed szczecinianami trzy trudne mecze na zakończenie sezonu. Szanse na awans do europejskich pucharów zmniejszyły się do minimum, ale przede wszystkim w prestiżowym meczu z Lechem Poznań mają o co walczyć. - Z topowymi, polskimi drużynami rozgrywaliśmy raczej dobrze mecze i trzeba liczyć, że tak pozostanie.
[event_poll=27481]