Getty Images / Igor Kralj/Pixsell/MB Media / Na zdjęciu: Nenad Bjelica

Wojna w Dinamie Zagrzeb, Nenad Bjelica wypychany z klubu. "Wygląda na to, że wykorzystują sytuację"

Kuba Cimoszko

Dinamo Zagrzeb próbuje wymusić odejście Nenada Bjelicy - Wygląda na to, że wykorzystują sytuację, by pozbyć się trenera i jego ludzi. Główny problem to jego wynagrodzenie, które obecnie wynosi 1,2 miliona euro rocznie - mówi miejscowy dziennikarz.

W ostatnich dniach głośno było o trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło stolicę Chorwacji. Obecnie jednym z głównych tematów w tym kraju jest zaś napięta sytuacja w Dinamie Zagrzeb, którą niektórzy nazywają kolejnym "trzęsieniem ziemi". Klub zwolnił sztab szkoleniowy, a teraz próbuje wymusić odejście trenera Nenada Bjelicy i idzie na wojnę z piłkarzami (wśród nich jest Damian Kądzior - przyp. red.) o wysokość ich zarobków.

Niedawno tportal.hr donosił, że działacze podjęli decyzję o 30-proc. zmniejszeniu wypłat swoim pracownikom przez najbliższe pół roku z powodu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 i zatrzymania rozgrywek. Zgodzić się na takie rozwiązanie mieli wszyscy oprócz zawodników i sztabu. To zapoczątkowało burzę.

O wydarzeniach w Chorwacji polskich kibiców informuje na bieżąco... piłkarz Łukasz Gikiewicz, który zamieszcza najważniejsze doniesienia na Twitterze w postach z hasztagiem #gikinews:

Napastnik jordańskiego Al-Faisaly FC przetłumaczył też m.in. komentarz Zdravko Mamicia, który ten zamieścił na swoim fanpage'u na Facebooku. "Dinamo przygotowuje się na nadchodzące czasy i wszyscy musimy ponieść pewien ciężar. Klub uhonorował wszystkie sukcesy, nikomu nie był nic winien, a także zapewnił warunki pracy jak nikt w tej części Europy. I będzie to robił w przyszłości. Game over (z ang. 'koniec gry' - przyp. red.)" - brzmi część wpisu byłego kontrowersyjnego prezesa, a obecnie nieoficjalnego doradcy klubu:

Ostatnie zdanie odnosi się do załączonej w poście grafiki, na której 60-latek ujawnił, ile osoby ze sztabu szkoleniowego zarobiły od początku swojej pracy w Zagrzebiu (kwoty w chorwackich kunach - przyp. red.).

Działania władz Dinamo oficjalnie mają związek ze stratami finansowymi, jakie klub ostatnio ponosi. Miejscowi dziennikarze nie są jednak przekonani, czy rzeczywiście jest to prawdziwy powód. - Przychody z dnia meczowego są i tak bardzo małe, bo średnia frekwencja w lidze wynosi 2500-3000 osób. Wydaje się więc, że z powodu różnych wydatków związanych ze spotkaniami nawet taniej jest nie grać - zauważa Juraj Vrdoljak z portalu telesport.telegram.hr. 

- Niemniej "ok", sytuacja wszędzie jest zła. Dlatego też działacze wpadli na pomysł, żeby zrobić cięcia. Z drugiej strony zaledwie 6 dni wcześniej wydali oświadczenie o tym, że nie muszą niczego zmniejszać, są stabilni itp. Nagle wszystko się zmieniło. Wygląda więc na to, że wykorzystują sytuację, by pozbyć się trenera i jego ludzi. Główny problem to jego wynagrodzenie, które obecnie wynosi 1,2 miliona euro rocznie - dodaje nasz rozmówca.

Szkoleniowcem Dinama jest Bjelica, który w Polsce znany jest z kilkunastu miesięcy spędzonych w Lechu Poznań. Pracę w Chorwacji zaczął po odejściu z tego klubu w maju 2018 roku, jego dotychczasowy dorobek to 99 meczów i kilka sukcesów: mistrzostwo oraz doprowadzenie zespołu do 1/8 finału Ligi Europy i rundy grupowej Ligi Mistrzów. - W klubie panuje jednak przekonanie, że nie może zrobić już nic ponadto z tym zespołem, a zarabia bardzo dużo - mówi Vrdoljak.

- Są przypuszczenia, że cała sytuacja wzięła się z trudnych relacji pomiędzy Nenadem a Zoranem Mamiciem. To brat Zdravko, który powrócił do klubu jako dyrektor sportowy od tego sezonu. Oni zdecydowali się również wywierać presję na niego i jego ludzi oraz graczy pierwszego zespołu za pośrednictwem mediów. Obrócili całą historię w taki sposób, by wyszli na bardzo niewdzięcznych, biorąc pod uwagę, że wiele osób w Zagrzebiu straciło pracę, było dotkniętych zarówno pandemią, jak i trzęsieniem ziemi itd. - dodaje chorwacki dziennikarz.

W trakcie przepychanek klub zaczął akcję PR-ową. W miejscowych mediach można było przeczytać wiele wypowiedzi działaczy i innych osób z nimi związanych. Do tego z wielką pompą informowano m.in. o wsparciu szpitali przez zakup dwóch karetek pogotowia z pełnym wyposażeniem czy przekazaniu po 250 tysięcy kun (ponad 30 tysięcy euro - przyp. red.) na rzecz dwóch klinik w Zagrzebiu.

Piłkarze Dinama oraz Bjelica nie mogą przedstawić swojej wersji sytuacji, ponieważ klub nałożył na nich zakaz wypowiadania się w tym temacie. Ten drugi użył jednak fortelu i niejako zabrał głos na swoim koncie "WhatsApp", ustawiając grafikę ze słowami Denzela Washingtona. "Niektórzy ludzie nigdy nie będą cię lubić, ponieważ twój duch irytuje ich demony" - mogą przeczytać osoby, które mają jego numer telefonu w swoich kontaktach.

Warto zauważyć też, że kibice stają po stronie drużyny i trenera. Najbardziej zagorzali już zapowiedzieli bojkot z powodu działań władz klubu. - Prawda jest taka, że osoby z klubu ​dotąd nie zbliżyły się ani do Nenada, ani do drużyny, by poprosić o dialog i wspólnie rozwiązać sytuację. To chyba mówi wystarczająco wiele - zaznacza Vrdoljak. 

- Obecnie Bjelica jest w austriackim Klagenfurcie, gdzie mieszka jego rodzina i wszystko wskazuje na to, że odejdzie. Tak naprawdę zależy to tylko od tego, czy dojdzie do porozumienia z działaczami i zadowoli się jakąś częściową kwotą rekompensaty, czy jednak zostanie przy kontrakcie i zabierze wszystkie pieniądze z jego tytułu - uzupełnia Chorwat.

Trudno przewidzieć jak skończy się sytuacja z zawodnikami. Nieoficjalnie wiadomo, że klub obstaje przy swojej propozycji dzielenia ich obecnych pensji na trzy części: jedną otrzymywaliby teraz, kolejną po wznowieniu sezonu, a ostatnia zostałaby anulowana. Na to jednak wciąż nie ma akceptacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rafał Gikiewicz trzyma formę. Trenuje z... psem 

< Przejdź na wp.pl