Coś drgnęło w Stali Mielec. "Mogli się podobać"

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Marek Monczka
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Marek Monczka

Stal Mielec nadal bez punktów w Superlidze, ale napsuła krwi Górnikowi Zabrze i zmusiła do wysiłku w drugiej połowie. - Pomimo dużej różnicy bramkowej, to nie był słaby występ Stali - chwalił rywali trener Marcin Lijewski.

Wynik 35:27 nie wskazuje na wyrównane spotkanie. Stal grała falami, ale biorąc pod uwagę klasę rywala, zaprezentowała się lepiej niż chociażby tydzień temu w Opolu. W Mielcu nosy nadal jednak na kwintę, kilkanaście udanych minut to jedynie zwiastun możliwej poprawy (CZYTAJ).

- Paradoksalnie to jeden z lepszych meczów w tym sezonie, ale wciąż sporo brakowało, przegraliśmy ośmioma bramkami. Fragmentami gramy naprawdę dobrze, a potem robimy głupoty - przyznaje trener Rafał Gliński.

Prezes Roman Kowalik nie ukrywał rozczarowania po poprzednich występach, zagroził zerwaniem kontraktów, ale po spotkaniu z Górnikiem jakby coś drgnęło, w drugiej połowie Stal grała jak równy z równym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

- Przewaga teoretycznie wysoka, ale mielczanie wyszli agresywnie, mogli się podobać po przerwie, zaryzykowali i narzucili wysokie tempo. Nie byliśmy na to przygotowani - skwitował trener zabrzan Marcin Lijewski.

Górnicy mają za sobą trudne dni, w poprzedniej kolejce niespodziewanie przegrali u siebie z Torus Wybrzeżem Gdańsk, a problemy jeszcze nawarstwiły się po meczu w Mielcu. Poważnie wyglądającej kontuzji kolana doznał bramkarz Martin Galia, dla 42-latka ewentualny poważny uraz mógłby oznaczać pożegnanie z boiskiem.

- Było nam bardzo ciężko, bo przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy. Chcemy grać o wysokie cele, ale zgubiliśmy punkty z Wybrzeżem. Teraz wypada mieć tylko nadzieję, że Martinowi nic poważnego się nie stało, jest dla nas bardzo ważny - powiedział Lijewski.

ZOBACZ:
Kosmiczny mecz bramkarek w Lublinie

Źródło artykułu: