Przed Superpucharem gdańszczanie mniej poobijani
W porównaniu do rzeszowian Andrea Anastasi od kilku dni pracował z siatkarzami, którzy wrócili do klubu bez poważnych urazów. Dzięki temu, mimo słabszej kadry, zespół Lotosu Trefla Gdańsk nie stoi na straconej pozycji w meczu o Superpuchar.
Poznań po razi trzeci będzie gospodarzem starcia mistrza kraju ze zdobywcą Pucharu Polski o pierwsze trofeum w nowym sezonie. Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk, zadebiutują w walce o Superpuchar po znakomitym roku zwieńczonym srebrnym medalem PlusLigi i krajowym pucharem. W obu tych rywalizacjach ich głównymi przeciwnikami byli rzeszowianie. W finale Pucharu Polski rozegranego w Ergo Arenie siatkarze Asseco Resovii Rzeszów okazali się słabsi od rywali. Z kolei po trzech pojedynkach batalii o ligowe złoto z triumfu mogli cieszyć się podopieczni Andrzeja Kowala.
Gdyby patrzeć tylko na transfery jakie przed kolejnymi rozgrywkami dokonały oba zespoły zdecydowanym faworytem środowego starcia byliby rzeszowianie. Drużyna z Podkarpacia już w poprzednim sezonie przewyższała potencjałem gdańszczan. Przyjście do klubu takich zawodników jak Bartosz Kurek, Dmytro Paszycki, Damian Wojtaszek i Julien Lyneel ten dystans jeszcze powiększyło, tym bardziej że dla gdańszczan największym sukcesem było zatrzymanie swoich najlepszych zawodników. Z trójmiejskiej drużyny odeszli tylko rezerwowoiu i w ich miejsce sprowadzono graczy, którzy najprawdopodobniej także będą uzupełnieniem składu. Trudno bowiem wyobrazić sobie by Miłosz Hebda, Sławomir Zemlik czy Karol Behrendt zastąpili w podstawowej szóstce Lotosu Trefla Gdańsk takich zawodników jak Wojciech Grzyb, Mateusz Mika czy Sebastian Schwarz.
Mniej powodów do zmartwień miał pod tym względem Andrea Anastasi. Co prawda Włoch przez większość okresu przygotowawczego także nie mógł pracować aż z czterema podopiecznymi z wyjściowego składu, ale jego zawodnicy wrócili do Gdańska mniej zmęczeni niż koledzy z Rzeszowa. Najbardziej trudy sezonu mógł odczuć Mateusz Mika. Co prawda przyjmujący w tym roku był daleko od formy z mistrzostw świata, ale mimo to Stephane Antiga często desygnował go do gry w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. Przed trenerem Anastasim trudne zadanie, bowiem musi odbudować jeden z głównych filarów swojej drużyny. Mika w reprezentacji był cieniem siatkarza z PlusLigi i łatwiej byłoby policzyć jego słabsze spotkania niż dobre występy.
W dobrym humorze do klubu z pewnością nie wrócili także Piotr Gacek i Sebastian Schwarz. Libero Biało-Czerwonych przegrał rywalizację z Pawłem Zatorskim i większość spotkań Polaków oglądał z kwadratu dla rezerwowych. Jak powtarzają sami zawodnicy często taki obrót spraw bardziej męczy niż rozegranie meczu w pełnym wymiarze. Z kolei wcześniej wspomniany Schwarz ze swoją kadrą nie uczestniczył w Pucharze Świata, a w mistrzostwach Starego Kontynentu wraz z kolegami odpadł już w ćwierćfinale. Najbardziej zadowolony do klubu wrócił Murphy Troy. Reprezentant USA otrzymał mało szans do gry od trenera Speraw'a, ale jak pokazały ostatnie sparingi gdańszczan, treningi z kadrą nie poszły na marne i atakujący znajduje się w wysokiej dyspozycji. - Mówiąc szczerze, z Murphym Troy'em w takiej formie możemy rywalizować ze wszystkimi ekipami - przyznał trener Anastasi w rozmowie z naszym portalem.
W sparingach trójmiejska drużyna odniosła tylko 5 zwycięstw w 15 rozegranych pojedynkach. To wynik daleki od ideału, ale jak przyznaje sam szkoleniowiec forma drużyny ma przyjść na inauguracje PlusLigi. Start rozgrywek wyznaczono na najbliższy piątek, więc można się spodziewać, że już w środowym pojedynku o Superpuchar Polski podopieczni byłego selekcjonera Biało-Czerwonych zaprezentują wyższą formę. Drużyna od kilku dni trenuje już w pełnym zestawieniu. Z racji faktu, iż wyjściowa szóstka w porównaniu z poprzednim sezonem praktycznie nie ulegnie zmianie nie powinno być kłopotu ze zgraniem zespołu.
O tym czy mniej problemów kadrowych gdańszczan wpłynie na ich postawę w meczu z rzeszowianami dowiemy się w środowy wieczór. Początek starcia o Superpuchar wyznaczono na godzinę 20:30.