PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu: Dominic Thiem

Mistrz wielkoszlemowy w tarapatach. Na konferencji nie miał dla siebie litości

Szymon Adamski

Trwa zła seria Dominika Thiema. Porażka w pierwszej rundzie Roland Garros była dla niego już jedenastą z rzędu. Sfrustrowany Austriak rozważa zejście poziom niżej i występy w challengerach.

Dominic Thiem nie mógł liczyć na to, że w tegorocznej edycji paryskiego szlema odegra tak znaczącą rolę jak w latach 2018-2019, gdy docierał do finału. Aktualnie znajduje się w dużo gorszym okresie kariery i ucieszyłby go każdy wygrany mecz. Na zwycięstwo poluje od marca, ale wciąż bezskutecznie. 

Porażka 3:6, 2:6, 4:6 z Hugo Dellienem była dla niego już jedenastą z rzędu, w tym siódmą po powrocie po kontuzji. Z powodu urazu nadgarstka nie grał przez blisko dziewięć miesięcy.

- To nie był dobry mecz, ale tak to już jest. Minie jeszcze trochę czasu, zanim osiągnę poziom pozostałych. Ciężko pracuję, ale to wciąż za mało - powiedział Austriak po porażce z Dellienem. 

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć! 
Dla Thiema przegrane mecze w pierwszych rundach muszą być szczególnie frustrujące. Przez lata pokonywał niżej notowanych rywali z łatwością i schody zaczynały się dla niego, gdy trafiał na przeciwnika z czołówki. Teraz każdy rywal jest dla niego przeszkodą nie do przejścia. 

Austriak ma mnóstwo problemów do rozwiązania. Sam zwrócił uwagę na konferencji prasowej, ile aspektów w jego grze wymaga poprawy. Wydawało się, że lista nie będzie mieć końca. 

- Nadal nie mam wystarczającej siły w uderzeniach i nie mówię tu tylko o forhendzie. Wciąż mam bardzo niski procent skuteczności pierwszego podania. Mój pierwszy serwis nie wyrządza żadnych szkód. (...) Potem podejmuję głupie decyzje podczas wymiany. Gram skróty lub uderzam z linii w niewłaściwym momencie - wyliczał rozgoryczony Austriak. 

W zasadzie pochwalił się tylko za uderzenie bekhnedowe, choć i tu miał drobne uwagi. Najważniejsze jednak, że w trakcie gry nie odczuwa bólu. To pozwala wierzyć, że wróci jeszcze na właściwe tory i jego gwiazda znów rozbłyśnie pełnym blaskiem.

- Minie trochę czasu, zanim wszystko znów będzie w porządku - powiedział Thiem.

Austriak chce przypomnieć sobie smak zwycięstw i w związku z tym prawdopodobnie niedługo zobaczymy go w challengerach. Rzadko się spotyka mistrzów wielkoszlemowych grających na tym poziomie rozgrywkowym. Nawet gdy spadną w rankingu, organizatorzy imprez głównego cyklu chcą ich widzieć u siebie i wręczają "dzikie karty". 

Thiemowi zależy jednak przede wszystkim na zwycięstwach i nabraniu pewności siebie. Austriak zajmuje aktualnie 194. miejsce w rankingu ATP.

Zobacz też:
Linette zaskoczyła eksperta Eurosportu

< Przejdź na wp.pl