PGE Ekstraliga. Stali Gorzów brakowało pewniaków i szybkości na dystansie
W niedzielnym meczu PGE Ekstraligi truly.work Stal Gorzów przegrała ze Stelmet Falubazem Zielona Góra 41:49. Gorzowianie w drugiej połowie spotkania pojechali dużo słabiej niż w pierwszej. Występ swojej drużyny ocenił Stanisław Chomski.
Po ośmiu wyścigach 97. derbów Ziemi Lubuskiej gospodarze prowadzili na Stadionie im. Edwarda Jancarza 28:20. Potem jednak sytuacja całkowicie się odwróciła (relację znajdziesz TUTAJ).
- W pierwszej części mieliśmy więcej atutów i momentów zadowolenia. Tych zwycięstw indywidualnych troszeczkę brakowało, trochę punktów potraconych na dystansie, ale rywal godny, dobrze zbilansowane pary. Ci zawodnicy zielonogórscy, którzy słabiej jechali, to w drugiej fazie bardzo dobrze się przełożyli i wygrali - przyznał trener truly.work Stali Gorzów.
Nie da się oprzeć wrażeniu, że to rzeczywiście kwestia lepszej reakcji zawodników Stelmet Falubazu Zielona Góra. - Patrząc po czasach, to tor się nie zmieniał, ale to było złudne. Oczywiście, że się zmieniał i każdy reagował tak, jak to czuł. Lepiej zrobili to zielonogórzanie - zauważył Stanisław Chomski.
ZOBACZ WIDEO Paweł Miesiąc nie ma żadnych kompleksów. Każdy wyścig pokazuje jego karierę
CZYTAJ RÓWNIEŻ: PGE Ekstraliga. Falubaz nie zaskoczył Komarnickiego. Na Kildemanda czeka pierwsza liga
Tym razem gorzowski tor pozwalał na walkę, co skrzętnie wykorzystali zielonogórzanie. Gospodarze natomiast częściej tracili pozycje wypracowane po starcie. - W pierwszej fazie mieliśmy więcej pól startowych 1-3. Byli też zawodnicy, którzy wygrywali nie tylko z tych pól startowych. To są ułamki sekund jakichś decyzji, które się podejmuje po starcie. Brakowało szybkości na dystansie - kontynuował szkoleniowiec.
Cztery mecze i tylko jedno zwycięstwo. Tak wygląda dotychczasowy dorobek Stali w PGE Ekstralidze. - Rozczarowanie? To jest sport. Każdy chce wygrywać u siebie. W tamtym roku my wygraliśmy wiele meczów, a teraz przyszła zmiana warty. Trudno. Trzeba pomyśleć co dalej robić. Skład zielonogórski został na tyle wzmocniony, że każdy oczekiwał tych zwycięstw, a my staraliśmy się to odeprzeć - mówił 62-latek.
Do połowy zawodów świetnie radził sobie Anders Thomsen, lecz potem stracił swój najlepszy silnik. Natomiast do 15. wyścigu bez indywidualnego zwycięstwa pozostawał Bartosz Zmarzlik. Poza nim cała reszta pojechała słabiej w drugiej części starcia. - Końcówka zawodów pokazała, że nie można zrzucać wszystkiego na kark jednego zawodnika w zespole. Brak pewniaków. W ubiegłym roku ta odpowiedzialność rozkładała się na większość zawodników, a teraz skupia się na trzech - zakończył Stanisław Chomski.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>