Stało się! Po ponad 5 latach Tomasz Adamek wrócił do zawodowego sportu. Były mistrz świata w boksie na gali KSW Epic pokonał w swojej dyscyplinie zawodnika MMA - Mameda Chalidowa. Co ciekawe, Czeczen wygrywał na punkty, ale przez kontuzję ręki nie był w stanie wyjść do IV rundy.
Dla Adamka to jednak nie koniec sportowych emocji. 48-latek ma podpisany kontrakt na dwie walki z największą polską federacją freak fightową - Fame MMA. Rywale ani daty występu na razie oficjalne nie są znane, ale niewykluczone, że pierwsza walka odbędzie się w połowie maja.
Występ na takiej gali nie przypada do gustu innemu byłemu zawodowemu pięściarzowi Dariuszowi Michalczewskiemu. - To już będzie kabaret do potęgi entej. Jeśli on rzeczywiście miałby teraz zmierzyć się z jakimś freak fighterem, który rękawice może nosił kiedyś, gdy był małym chłopcem, to już naprawdę całkowicie rozmieniłby się na drobne - przyznał "Tiger" w rozmowie z Interią.
Michalczewski potrafi jeszcze zrozumieć starcie z Chalidowem, którego nazywa "wielkim wojownikiem", ale walki na Fame MMA już otwarcie krytykuje. - Jako "dziadek" pokazał, że jest w stanie wygrać z facetem, który cały czas startuje. Mało mi się już to mieściło w głowie, ale dobra, to jeszcze się obroniło. A tak już całkowicie pokazałby, że robi to wyłącznie dla kasy - dodał.
Według przecieków, Adamek na Fame MMA ma się zmierzyć z Patrykiem 'Bandurą' Bandurskim (więcej TUTAJ). Walka odbyłaby się, podobnie jak starcie z Chalidowem, na zasadach boksu.
ZOBACZ WIDEO: Adamek przemówił po walce z Chalidowem. Nawet nie udawał
Czytaj też: Michalczewski zaskoczony formą Chalidowa. "Dziwi mnie"