Sulęcki nie jest faworytem głównej walki gali w Providence. Rywala Polaka będzie przed własną publicznością drugi raz bronić pasa mistrzowskiego. Co więcej, Demetrius Andrade to również były mistrz wagi super półśredniej i nie zaznał on jeszcze porażki na zawodowym ringu.
W rozmowie z Rafałem Mandesem z TVP Sport, "Striczu" zapewnił, że w ringu da z siebie wszystko i nie będzie chciał zostawić decyzji w rękach sędziów. - Jeśli Demetrius uderzy mnie łokciem tak, jak uderzył Briedis Głowackiego, to mu oddam z nawiązką. Nie będę udawał, że pada, gdy ktoś pluje mi w twarz. Zdaję sobie sprawę, że na punkty trudno będzie wygrać, ale zrobię wszystko, by walka toczyła się na moich warunkach. Nawet, gdyby miały to być warunki nie do końca zgodne z zasadami tego sportu - powiedział.
Zobacz także: Szpilka chce testów na doping
Maciej Sulęcki przebywa w USA od dłuższego czasu. Tam zakończył przygotowania do najważniejszej walki w życiu, a w ostatnich dniach oddaje się obowiązkom medialnym przed pojedynkiem o pas.
- W głowie ta walka jednak siedzi, bo ostatniej nocy Andrade mi się śnił i nie skończyło się to dla niego dobrze. Byliśmy w sklepie, zaczepiał mnie i dostał z liścia - przyznał 30-letni pięściarz.
ZOBACZ WIDEO Boks. Głowacki - Briedis. Sauerland twierdzi, że sędzia popełnił tylko jeden błąd