W listopadzie ubiegłego roku Krzysztof Zimnoch (22-3-1, 15 KO) przegrał już w drugiej rundzie z Krzysztofem Twardowskim. Był to nieudany powrót pięściarza z Białegostoku po ponad dwuletniej przerwie.
36-latek w programie "Fighters" zdradził jednak, że nie odwiesił rękawic na kołku, jednak aktualnie nie jest zainteresowany powrotem do ringu. - Nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji. Zobaczymy. Czekam na powrót ognia od środka. Jeśli jeszcze poczuję, że powinienem wrócić na salę i zacząć trenować sam dla siebie, to na pewno to zrobię. Jeżeli chodzi o walkę, to czekam na ogień, jeśli go poczuję, to zobaczymy czy ktoś będzie chciał zorganizować mi walkę - powiedział Zimnoch.
Pięściarz z Białegostoku przyznał również, że motywacją w potencjalnym starciu z Arturem Szpilką nie będą w żadnym wypadku pieniądze, natomiast chętniej zmierzyłby się z Siergiejem Radczenką.
- Jak wejdę do ringu z Arturem Szpilką, to nie po pieniądze, tylko po to, żeby wygrać. Na dzień dzisiejszy nie ma takiego tematu. Jeżeli będzie taka propozycja, to będę się zastanawiał nad taką walką. Pisałem po walce Artura do Andrzeja Wasilewskiego, do Tomka Babilońskiego, że chętnie stoczę pojedynek z Radczenką. Już nie kojarzę, czy pisałem też o walce ze Szpilką. To jest stary temat, nie ma sensu do tego wracać. Nie mam ciśnienia na takie starcie - stwierdził Krzysztof Zimnoch.
Zobacz także:
Koronawirus jest upomnieniem od Boga. Tak twierdzi Tomasz Adamek
Marcin Najman nie odpuszcza Tomaszowi Adamkowi. Odpowiedział na mocne słowa "Górala"
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"