Pojedynek Tysona Fury'ego z Dillianem Whytem ma obejrzeć 94 tysiące kibiców. Widać, że starcie brytyjskich bokserów cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. Nie ma jednak całkowitej pewności, że 23 kwietnia Whyte wyjdzie do ringu z obecnie panującym mistrzem świata federacji WBC.
Whyte zbojkotował w zeszłym miesiącu konferencję prasową przed walką o tytuł. Ponadto nie respektuje innych warunków kontraktu. Chodzi m.in. o promowanie pojedynku w mediach społecznościowych i udzielanie wywiadów.
Frank Warren, jeden z promotorów Tysona Fury'ego obawia się, że pretendent nie pojawi się w ringu. Nieoficjalnie mówi się, że bokser urodzony na Jamajce jest niezadowolony z podziału gaży po pojedynku z obecnym mistrzem. Pieniądze mają zostać podzielone w stosunku 80 do 20 na korzyść Fury'ego.
"The Mirror" informuje, że Warren i jego wspólnicy znaleźli zastępstwo za Whyte'a, gdy ten nie zdecyduje się na skrzyżowanie rękawic z Furym. Tożsamość zawodnika nie została podana, ale wiadomo, że przygotowuje się on do walki, tak jakby faktycznie miał w niej uczestniczyć.
Przypomnijmy, że gdyby Whyte nie wycofał się z walki o mistrzostwo świata, to stanie przed szansą na dokonanie wielkiego wyczynu. Dotychczas bowiem nikt nie pokonał Tysona Fury'ego na zawodowych ringach. "The Gypsy King" stoczył 32 pojedynki, z czego wygrał 31 i raz zremisował.
Czytaj także:
Sensacyjne wieści ws. Marcina Różalskiego!
ZOBACZ WIDEO: To miała być wyrównana walka. Ukrainiec potężnie znokautował przeciwnika