W nocy z soboty na niedzielę oczy wszystkich sympatyków boksu były skierowane na Wembley. 94 tysięcy kibiców z trybun obejrzało walkę Tysona Fury'ego z Dillianem Whytem. To była prawdziwa pięściarska uczta.
Wielkie emocje udzieliły się samym pięściarzom. W czwartej rundzie obaj zderzyli się głowami i wymienili kilka cierpkich słów. Sytuacja była bardzo napięta, sędzia Mark Lyson musiał wkroczyć do akcji.
W ringu zapanował chaos, a po chwili doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Najprawdopodobniej kibic rzucił butelką z wodą i trafił w Whyte'a, który został zepchnięty do narożnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak Pudzianowski trenuje przed walką z Materlą
34-latek kipiał ze złości. Pretendent zarzucił rywalowi, że jego narożnik był za to odpowiedzialny. "Narożnik Fury'ego powinien zostać skarcony za rzucanie wodą" - skomentował na Twitterze słynny trener Teddy Atlas.
"Król Cyganów" zadał decydujący cios w szóstej rundzie. Fury popisał się efektownym prawym podbródkowym, posłał przeciwnika na deski i w ten sposób obronił pas mistrza świata wagi ciężkiej WBC.
Czytaj także:
Niepokojące sceny po walce Fury - Whyte. Potrzebny był tlen!
Tyle zarobił Tyson Fury. Kwota była już ustalona wcześniej