Król Zlatan, jego zamek i dworzanie

 Redakcja
Redakcja

Zaraz po treningu autokar zabiera drużynę do pobliskiego Pornichet. To kilkutysięczna miejscowość leżąca między Saint-Nazaire i La Baule, łącząca się wielokilometrową plażą z bazą Polaków. Nad brzegiem oceanu, na niezbyt wysokim klifie, usytuowany jest Chateau de Tourelles, zamek przerobiony na czterogwiazdkowy (tylko!) hotel. Tutaj mieszkała siatkarska reprezentacja Francji przed ubiegłorocznymi mistrzostwami Europy, podczas których zdobyła złoty medal. Szwedzi oglądali około 20 obiektów, ostatecznie ich wybór padł właśnie na Pornichet.

Fantastycznie położony obiekt, u którego stóp o skały rozbijają się fale oceanu. Od tej strony podejść do niego nie można. Od strony ulicy dojazdowej dostępu broni policja. Cicho, dyskretnie, spokojnie. W hotelu na życzenie gości wymieniono ponoć wszystkie łóżka. Te, które były, nie spodobały się kierownikowi reprezentacji Larsowi Richtowi i jej menedżerowi Marcusowi Allbaeckowi. Cztery lata temu, kiedy Szwedzi zakwaterowani byli w Kijowie, mieli spore zastrzeżenia do wielu rzeczy - iewygodnych łóżek i materacy, zbyt cienkich zasłon, rozstawionych po całym hotelu (czyli zbyt daleko od pokoi) ekspresów do kawy. Dlatego teraz kierownictwo postanowiło zadbać o wszystko i przywieźć ze Sztokholmu nawet zatyczki do uszu, o ekspresach nie wspominając.

Nic nie wiadomo, czy specjalne łoże otrzymał Zlatan, można tylko przypuszczać, że nie zadowolił się zwykłym pokojem. Szwedzi generalnie mieszkają w jedynkach, jedynie Kim Kallstroem i Andreas Isaksson, nierozłączni kumple od lat, zażyczyli sobie wspólną kwaterę.

Klopsy w szkole

Jak pisał dziennik „Aftonbladet” w miejscowych szkołach do menu wprowadzono szwedzkie klopsiki, babkę ziemniaczaną i zupę jagodową. Ba, dzieci nawet zaczęły poznawać tajniki języka, którym posługuje się Ibra i jego kompania. A wszystko rzecz jasna na cześć znamienitych gości. W trakcie Euro 2016 w Pornichet miał być zorganizowany festiwal muzyczny, na którym rozbrzmiewać miały hity zespołu ABBA. W miasteczku niebiesko-żółte chorągiewki są widoczne na każdym kroku. Nawet w skromnych, maleńkich domach prywatnych; choćby jedna zawsze wbita jest w doniczkę tak, by była widoczna z daleka. Flagi wiszą w każdej knajpie, sklepie, nawet u miejscowego fryzjera. Na miejskich klombach zasadzono kwiaty w dwóch kolorach; wiadomo jakich. Są szyldy informacyjne w języku szwedzkim, a w bibliotece miejskiej organizowano wystawy poświęcone kulturze Szwecji.

- Nasze dzieci znajdują się w szwedzkiej euforii, nie z powodu samej reprezentacji tego kraju, lecz jej niezwykle popularnego we Francji kapitana, Zlatana Ibrahimovicia - mówił jeszcze przed turniejem burmistrz Jean-Claude Pelleteur w rozmowie z „Aftonbladet”.

Ale nie tylko dzieci są w euforii związanej z zakwaterowaniem w Pornichet Ibrahimovicia i jego dworzan. Na głównym placu miasteczka można zamówić pizzę Zlatan przyrządzoną na szwedzki styl, z odpowiednimi składnikami. Kosztuje kilkanaście euro. Jedzą ją kibice szwedzcy, próbują reporterzy skandynawskich gazet i telewizji. Jeden z przystanków autobusowych zdobi ogromna fotografia drużyny Erika Hamrena, wróć - Zlatana Ibrahimovicia.

Piłkarze Szwecji na Euro grają w tych samych miastach co Polacy, latają jednak na mecze - co ciekawe - nie z Saint-Nazaire, lecz z Nantes. Miejscowi tylko żałują, że ich goście trafili do niezwykle trudnej grupy – z Irlandią, Italią i Belgią. Obawy nie okazały się bezpodstawne, ponieważ Zlatan i spółka z jednym punktem na koncie zakończyli już na rozgrywkach grupowych zmagania w Euro 2016.

Z Pornichet i Saint-Nazaire
Zbigniew Mucha

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×