Wewnętrzna walka w Red Bullu? Tego nikt nie zakładał

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez (po lewej) i Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez (po lewej) i Max Verstappen

Sergio Perez wygrał GP Monako i dość niespodziewanie stał się jednym z kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Meksykanin traci tylko 15 punktów do Maxa Verstappena. To scenariusz, którego w Red Bull Racing nikt nie zakładał.

Kilka tygodni temu wydawało się, że Charles Leclerc i Max Verstappen stoczą walkę o tytuł mistrzowski w Formule 1. Spadek formy Ferrari sprawił, że ostatnio Monakijczyk zaczął tracić dystans do kierowcy Red Bull Racing. Na horyzoncie pojawił się jednak Sergio Perez. Drugi z reprezentantów "czerwonych byków" lepiej czuje się za kierownicą modelu RB18, czego dowodem może być wygrana w GP Monako.

Po niedzielnym sukcesie Perez traci już tylko 15 punktów do prowadzącego w mistrzostwach Verstappena. To nowa sytuacja dla Red Bulla, bo zespołowi w obecnej sytuacji trudniej będzie wprowadzać team orders i dzielić zespół na kierowcę numer jeden i dwa.

Świetna forma Pereza może też wpłynąć na dynamikę w ekipie z Milton Keynes, bo dotąd Meksykanin żył w bardzo dobrych relacjach z Verstappenem. Czy to się zmieni? - Nie sądzę, aby nasza relacja się zmieniła - powiedział aktualny mistrz świata F1, cytowany przez racingnews365.com.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zabrał głos ws. swojej przyszłości i skrytykował Bayern! Padły mocne słowa

- Nadal będziemy w sobie zakochani, czyż nie? - odpowiedział żartobliwie Perez.

Dla Pereza możliwość walki o tytuł jest zwieńczeniem kariery. Meksykanin przez długi okres startował w gorszych zespołach, w których nie miał szans na wygrywanie wyścigów, ale osiągał wyniki ponad stan. Do Red Bulla trafił na początku 2021 roku i szybko okazał się idealnym partnerem dla Verstappena.

- Pracujemy wspólnie bardzo dobrze, dla nas liczy się zespół. Zawsze staramy się zoptymalizować osiągi bolidu. Potrafimy zaakceptować to, gdy któryś z nas wykonuje lepszą robotę. To bardzo ważne, bo w ten sposób okazujemy sobie nawzajem szacunek - zdradził Verstappen.

- Na końcu wygra najlepszy z nas, czyż nie o to chodzi? Każdy z nas stara się robić na torze wszystko, by zwyciężyć. To zrozumiałe. Jednak mamy do siebie szacunek i myślimy o tym, jak zdobyć najwięcej punktów jako zespół - dodał Holender.

Jednak wydarzenia z GP Hiszpanii, kiedy Red Bull zastosował team orders i nakazał Perezowi przepuszczenie Verstappena, są dowodem na to, że w tej idealnej relacji mogą pojawić się trudniejsze momenty. Meksykanin w Barcelonie dostosował się do polecenia "czerwonych byków", ale był z niego wyraźnie niezadowolony. - Porozmawiamy o tym po wyścigu - komentował przez radio.

Czytaj także:
Ferrari złamie przepisy? Zespół obawia się kary
"Szokujące". Wypadek Schumachera wstrząsnął F1

Komentarze (1)
avatar
X_man
31.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
W Hiszpanii nie było klasycznego team orders. Wszystkie zespoły stosują taktykę przepuszczania szybszego kierowcy na innej strategii. Jak by jechali we dwójkę z przodu niezagrożeni, to wtedy ta Czytaj całość