Paulo Coelho stanął w obronie Lewisa Hamiltona. Brazylia żyje aferą w F1

Instagram / lewishamilton / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Instagram / lewishamilton / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton został określony mianem "czarnucha" przez Nelsona Piqueta, a słowa użyte przez byłego mistrza świata F1 wywołały międzynarodową aferę. Głos zabrał nawet słynny pisarz - Paulo Coelho.

W tym artykule dowiesz się o:

Wywiad nagrany pod koniec 2021 roku w ostatnich godzinach wywołał gigantyczną aferę w Formule 1. W rozmowie z portugalskim dziennikarzem Nelson Piquet określił Lewisa Hamiltona słowem "neguinho", które w tłumaczeniu na język polski oznacza "czarnuch". Wypowiedź trzykrotnego mistrza świata F1 potępiła królowa motorsportu i Mercedes, który stanął w obronie swojej gwiazdy.

Coelho przeprasza Hamiltona

Co ciekawe, temat poruszył nawet Paulo Coelho. Pisarz pochodzący z Brazylii postanowił przeprosić siedmiokrotnego mistrza świata. "Drogi Lewisie Hamiltonie, Piquet to kierowca związany z najgorszym prezydentem w historii naszego kraju. Jego rasistowskie uwagi pokazują, jak desperacko próbuje uzyskać zainteresowanie mediów" - napisał Coelho na Twitterze.

"Przepraszam w imieniu Brazylijczyków, którzy cię szanują i kochają" - dodał znany pisarz, nawiązując do faktu, że Lewis Hamilton od kilku tygodni posiada honorowe obywatelstwo Brazylii. Wynika to z faktu, że Brytyjczyk wielokrotnie oddawał hołd Ayrtonowi Sennie i określa tragicznego zmarłego kierowcę z kraju kawy swoim idolem.

Prezydentem Brazylii jest obecnie konserwatysta Jair Bolsonaro, a były mistrz świata nie ukrywał nigdy swojej słabości do polityka. W jednym z wywiadów Nelson Piquet mówił, że będzie popierał Bolsonaro, dopóki ten nie umrze.

- Stałem się jego fanem. Spotkałem go pewnego dnia, zaprosił mnie na lunch, porozmawialiśmy i zaczęliśmy się spotykać. Nigdy w życiu nie zajmowałem się polityką, ale mogę powiedzieć, że jestem za Bolsonaro aż do śmierci. Jest zbawieniem dla Brazylii - mówił Piquet w przytaczanej rozmowie.

Jesienią 2021 roku Piquet został nawet szoferem prezydenta Brazylii. We wrześniu prowadził jego Rolls-Royce'a podczas święta państwowego. Za to zachowanie na byłego kierowcę F1 spadła lawina krytyki, bo w kraju nie brakuje przeciwników Bolsonaro. Wynika to m.in. z niedemokratycznych haseł obecnego przywódcy Brazylii.

Brazylia żyje aferą wokół swojej legendy

Aferą żyją też Brazylijczycy. W obronie wujka stanął Rodrigo Piquet, który notował sukcesy w kartingu, ale nigdy nie prezentował na tyle dużego talentu, by dotrzeć do F1. "Moja babcia, matka mojego ojca i wujka, nazywała nas wszystkich 'czarnuchami'. Mówiła tak, choć nas wszystkich kochała. Do diabła z tym obłudnym światem!" - napisał młody Brazylijczyk w mediach społecznościowych.

Sam Hamilton dość spokojnie podszedł do obelg, jakie w jego kontekście wypowiedziała legenda F1. "Te archaiczne sposoby myślenia muszą się zmienić. Nie ma miejsca w naszym sporcie na coś takiego. Byłem otoczony takim zachowaniem przez całe życie. Atakowano mnie od małego. Było mnóstwo czasu na naukę. Teraz nadszedł czas na działanie" - napisał kierowca Mercedesa na Twitterze.

Wsparcie 37-latkowi okazał też George Russell. "Ogromny szacunek dla Lewisa. Zrobił więcej dla tego sportu, niż jakikolwiek inny kierowca w historii. Nie tylko na torze, ale też poza nim. Fakt, że on i tak wiele innych osób wciąż muszą sobie radzić z takim zachowaniem, jest nie do przyjęcia. Wszyscy musimy wspólnie sprzeciwić się jakiejkolwiek dyskryminacji" - napisał drugi z kierowców Mercedesa na Twitterze.

Czytaj także:
Formuła 1 bliska kompromisu. Najbogatsi odetchną z ulgą
Toto Wolff na celowniku rywali. Trwa szukanie źródła przecieku w F1

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Szalone sceny po meczu Polaków!

Komentarze (0)