Ostatnie dni nie były łatwe dla Alexandra Albona. W sobotę kierowca Williamsa obudził się ze sporym bólem i po konsultacji z lekarzem FIA na torze Monza dowiedział się, że najprawdopodobniej doszło u niego do zapalenia wyrostka robaczkowego. Taj trafił do szpitala, zaś jego miejsce w bolidzie brytyjskiej ekipie przejął rezerwowy Nyck de Vries.
Podczas gdy de Vries zanotował świetny występ w GP Włoch i dojechał do mety na dziewiątym miejscu, Albon przeżył chwile grozy w szpitalu San Gerardo. Po dość prostym zabiegu chirurgicznym doszło u niego do komplikacji, której następstwem była niewydolność oddechowa. 26-latek został podłączony do respiratora, co uratowało mu życie.
Na szczęście w środę z Włoch dotarły dobre wieści. Rzecznik prasowy Williamsa potwierdził agencji Reuters, że stan Albona poprawił się i dostał on zgodę lekarzy na opuszczenie placówki San Gerardo.
Teraz Albon ma nieco ponad dwa tygodnie, aby dojść do siebie i przygotować formę na kolejny wyścig F1. Do GP Singapuru dojdzie w dniach 30 września-2 października.
Kierowca Williamsa, pomimo poważnej sytuacji, podszedł z humorem do ostatnich wydarzeń. W mediach społecznościowych podziękował kibicom za wsparcie i życzenia powrotu do zdrowia. Wymienił też dwa pozytywy związane z ostatnimi przeżyciami. Zdaniem Albona, dzięki operacji przed GP Singapuru udało mu się "zredukować wagę". Kolejnym plusem są "fajne blizny".
Czytaj także:
Włochy oczekują przeprosin od legendy F1. Obraził prezydenta kraju
Nowy format weekendu F1. Punkty za treningi i wyścigi z odwróconą kolejnością?